Dwadzieścia jeden

1.2K 35 8
                                    

Pomimo tego,że pomiędzy tobą,a Tomkiem było względnie dobrze nadal żałowałaś słów wypowiedzianych podczas kłótni. Na dodatek od kilku dni gorzej się czułaś. Było ci niedobrze i strasznie bolał cię brzuch. Próbowałaś udawać,że wszystko jest w porządku jednak Fornal zauważył,że coś jest nie tak. Jakimś cudem przekonałaś go,że jest to wynik nerwów i dość napietej sytuacji w twoim rodzinnym domu. Po waszej kłótni Tomek osobiście udał się do twojego ojca i przemówił mu do rozumu. Odbyli poważną męska rozmowę dzięki, której adwokat kopnął w tyłek twoją matkę i kazał jej zniknąć z waszego życia. Sam udał się porozmawiać ze swoją małżonką. Grażyna na początku była sceptycznie nastawiona,jednak po długich namowach dała się przekonać,by Nowicki wprowadził się do domu. Ich relacje z dnia na dzień stawały się coraz lepsze.
Przekroczyłaś razem z Mikołajem próg rodzinnego domu. Tomek był na treningu,natomiast ty skorzystałaś z okazji,że skończyłaś wcześniej zajęcia i przyszłaś w odwiedziny. W domu była tylko Grażyna. Przywitałaś się z macochą,która od razu wzięła Mikołaja na ręce.

-Jak tam u was?-zapytałaś i do kubków włożyłaś torebki z herbatą o smaku owoców leśnych.

-Wszystko idzie ku dobremu. Najlepsze jest to,że pewnie gdyby nie Tomek to Andrzej nie poszedł by po rozum do głowy.

-Taa Fornal potrafi być cudotwórcą-udlśmiechnęłaś się pod nosem i zalałaś herbatę.-Masz może jutro chwilę wolnego czasu?-

-Tak nic specjalnego nie planujemy,a coś się stało?

-Mogłabyś się zająć Mikołajem dwie góra trzy godziny. Tomek ma mecz,a ja umówiłam się do ginekologa na wizytę-widząc wzrok macochy szybko wyjaśniłaś-Nic złego się nie dzieje. Po prostu rutynowa wizyta- dodałaś
Grażyna z wielką chęcią przystała na twoją propozycje. Porozmawiałaś jeszcze chwilę z macochą i ruszyłaś w drogę powrotną do mieszkania przyjmującego. Kwiecień przywitał was dość piękną pogodą i dlatego rozkoszowałaś się wiosną oraz zbliżającymi się wielkimi krokami świętami,kiedy to w poniedziałek wielkanocny Mikołaj miał przyjąć chrzest,a właściwie jego dopełnieniew rodzinnej parafii Tomka.

Cała oszołomiona wsłuchiwałaś się w słowa,które skierowała do ciebie ginekolog. Nie mogłaś w to uwierzyć,jak to? Wyszłaś z gabinetu i ze łzami w oczach usiadłaś na ławce w swoim ulubionym parku. Przymknęłaś powieki i pozwoliłaś słonej cieczy płynąć po twoich policzkach przy okazji rozmazując twój makijaż. Chłodny wiatr owiewał twoją twarz i sprawiał,że ulżyło ci choć trochę.  Nie miałaś już ochoty iść na mecz Tomka poza tym wyglądałaś jak siedem nieszczęść. Udałaś się tylko po Mikołaja i w domu spędziłaś trochę czasu doprowadzając się do porządku. Wmówiłaś Grażynie,że wpadło ci coś do oka i dlatego tak wyglądasz. Kilka minut przed godziną 20 byłaś w mieszkaniu przyjmującego.

-Hej skarbie,przepraszam,że nie przyszłam ale wizyta mi się trochę przedłużyła,a później jeszcze zaglądałam się z Grażyną- powiedziałaś i pocałowałaś Fornala w policzek.

-Nic się nie stało. Wszystko w porządku?-zapytał z podejrzliwą miną. Pokiwałaś tylko głową i zaczęłaś podgrzewać wczorajszą kolację,natomiast Tomek poszedł umyć Mikołaja. W czasie gdy dzwoniłaś do koleżanki z prośbą i wysłanie notatek z dzisiejszych wykładów z anestezjologii przyjmujący zrobił mu mleko i próbował uśpić syna. Usiadłaś na parapecie w salonie i wpatrywałaś się w panoramę Radomia.  Jedna łza wydostała się z twoich oczu,co musiał zauważyć siatkarz wchodzący do pomieszczenia.

-Oluś co się dzieje?-zapytał zaniepokojony i oparł brodę na twoim ramieniu. -Tylko proszę cię nie kłam,widzę przecież,że coś się stało-zastrzegł sobie.

-Nie wiem,jak mam ci to powiedzieć,bo pewnie nie będziesz chciał mnie widzieć.

-Ej nawet tak nie mów,przecież wiesz,że cię kocham pomimo wszystko.

Mam do ciebie tą cholerną słabośćWhere stories live. Discover now