Czternaście

1.2K 32 8
                                    

Wpatrywałeś się w spokojną twarz brunetki, którą spowijał sen.  Przez praktycznie całą noc budziłeś się,co chwila by sprawdzić czy miłość twojego życia jest przy tobie. Nie mogłeś uwierzyć w to,że znajduje się u twojego boku, wtulona w twoją klatkę piersiową. Ty za to mocno ją obejmowałeś, tak jak byś chciał ją zatrzymać na zawsze. Delikatnie wyswobodziłeś się by jej nie obudzić i udałeś się do kuchni w celu zrobienia śniadania. Postanowiłeś,że przygotujesz coś wyjątkowego i dlatego postawiłeś na omlet z papryką, szczypiorkiem i szynką według przepisu Ziobrowskiego. Następnie wyjąłeś długie szklanki i uruchomiłeś ekspres by zrobić wam latte macchiato.  Zrobiłeś jeszcze kilka tostów i wszystko położyłeś na metalowej tacy.  Wszedłeś do swojej sypialni, jedzenie postawiłeś na komodzie i podszedłeś do łóżka. Złożyłeś na ustach dziewczyny delikatny pocałunek. Obserwowałeś jak na jej twarzy pojawia się delikatny uśmiech,który po chwili znika. Olga otworzyła oczy i po chwili uśmiechnęła się na twój widok.

-Zrobiłem ci śniadanie. Mam nadzieję,że lubisz omlet?-zapytałeś i uśmiechnąłeś się delikatnie.

-Jeśli jest to ten z przepisu Bubena to jak najbardziej.-położyłeś tacę na łóżku i opadłeś obok niej.  Spożywaliście posiłek w kompletnej ciszy. Była to jednak przyjemna cisza. Co jakiś czas spoglądałeś na Olgę. Zdawałeś sobie sprawę,że to jest wasza ostatnia taka chwila razem. 

-Tomek ja......-zaczęła Nowicka

-Wiem Olga. Nic nie mów.  Cieszmy się chwilą. - odparłeś,a dziewczyna nic już nie mówiła.  Po posiłku studentka poszła wziąć prysznic. Siedziałeś na krześle w kuchni i wpatrywałeś się w zdjęcie,które wisiało na ścianie. Ostatnio stałeś się dość mocno sentymentalny.

-Tomek,muszę już iść- do kuchni weszła Olga. Natychmiast poderwałeś się z miejsca i porwałeś brunetkę w swoje objęcia. Nie chciałeś jej puścić i Nowicka chyba też nie miała takiego zamiaru.

-Olga jest dla nas jakaś nadzieja?-zapytałeś

-Jest- odparła z delikatnym uśmiechem natomiast dla ciebie ta odpowiedź znaczyła wszystko. Dawała ci nadzieję,że mimo twojego błędu będziecie razem. Na dobre i na złe.

Przez wspólnie spędzoną noc i szczerą rozmowę z Tomkiem wasze relacje znacznie się ociepliły. Rozmawialiście w każdej wolnej chwili nawet chodziłaś na mecze przyjmującego. Nadal jednak nie można było mówić o reaktywacji  waszego związku. Było chyba na to za wcześnie. Kolejnym dość  poważnym krokiem był fakt,że postanowiliście razem spędzić sylwestra. 

-Pani Olgo mogłaby pani pójść po wyniki badań pacjentek?-zapytał ginekolog. Dzisiaj odbywałaś zajęcia praktyczne na oddziale patologii ciąży jednego z warszawskich szpitali. Poszłaś do laboratorium,które znajdowało się na parterze i po chwili wróciłaś. Podałaś jedną z kartek lekarzowi. Zrobił dość skrzywioną minę i wezwał ciebie by poszłaś razem z nim.

-Proszę przygotować 10 mililitrów sterydów na rozwój płuc u dziecka.- polecił ginekolog,a ty wykonałaś jego polecenie. Słyszałaś jego rozmowę z jedną z pacjentek.

-Pani Agnieszko. Nie będę pani oszukiwał. Sytuacja jest tragiczna. Podajemy dziecku sterydy,jednak pani organizm słabnie. Rak postępuje i w tej chwili zaatakował kości. Cudem będzie jeśli donosi pani ciążę do połowy stycznia- wypowiedział lekarz,a ty tylko zrobiłaś krzywą minę.

-Byłam świadoma tego,co robię. -odpowiedziała kobieta,a ty skądś kojarzyłaś ten głos. Odwróciłaś się i zamarłaś. Kobieta z którą rozmawiał lekarz to mama dziecka Tomka. Jej twarz również wyrażała zdziwienie.

-Proszę podać  zastrzyk, zmierzyć ciśnienie i pobrać krew na kolejne badania.  Po tym wszystkim jest pani wolna.- wyrecytował doktor i szybko opuścił salę.  Podczas wykonywania wszystkich czynności nie odzywałaś się.  Miałaś zamiar opuścić  salę,jednak kobieta odezwała się do ciebie.

-Możemy chwilę porozmawiać?- nie miałaś pojęcia,co odpowiedzieć,więc najzwyczajniej w świecie usiadłaś na krześle. - Wiem,że pewnie jesteś w szoku,ale  nie mów nic Tomkowi.-poprosiła cię,a ty byłaś w jeszcze większym szoku niż przed chwilą.

-Słucham! Jak ty to sobie wyobrażasz?! Chwila, chwila.... ty nic mu nie powiedziałaś o tym,że jesteś chora?

-Nie,a teraz mnie posłuchaj- Jastrzębska powiedziała stanowczo.- W czerwcu dowiedziałam się,że mam raka. Wyjątkowo podla odmiana. Wiedziałam,że zostało mi niewiwlw życia. Zapragnęłam spełnić swoje jedyne marzenie bycia matką.

-Ok rozumiem,ale dlaczego Tomek?

-Dlatego-odpowiedziała kobieta i wyjęła z szuflady zdjęcie i ci je podała. Wpatrywałaś się w Agnieszkę z niezrozumieniem by po chwili przenieść wzrok na  fotografię.  Zamarłaś. Znajdowała się na nim twoja matka.

-Co to ma znaczyć?!- nie wytrzymałaś i wstałaś.

-Tyle,że jesteśmy siostrami-odrzekła. Nie mogłaś tego słuchać i wybiegłaś z sali. Wsiadłaś do samochodu i nawet się nie pakując wróciłaś na święta do domu. Przekroczyłaś próg rodzinnego gniazda dość nabuzowana.

-Olga już jesteś?-zdziwiła się Grażyna.

-Jest tata?-zapytałaś

-Tak u siebie w gabi.....- macocha nie dokończyła swojej wypowiedzi,a ty już byłaś u mecenasa.

-Witaj kochanie

-Możesz mi powiedzieć,czy to prawda,że mam siostrę?!- nie panowałaś nad sobą.

-O czym ty mówisz?-twoj ojciec wydawał się zdziwiony.

-O tym,że dziewczyna z którą zdradził mnie Tomek twierdzi,że jestem jej siostrą i dała mi zdjęcie mamy. - wyjęłaś zdjęcie z kieszeni spodni. Andrzej Nowicki zamarł.

-Olga,ja to wszystko ci wytłumaczę.

-Powien szczerze,że bardzo mocno na to liczę!!!

-To prawda masz siostrę. Twoja matka urodziła ją kiedy miała 17 lat. Nie była w stanie jej wychować i oddała ja do adopcji. Opowiedziała mi tą historię. Nie zostawiła nas przez depresję poporodową. Kiedy patrzyła na ciebie przypominała sobie o sytuacji z przeszłości.  Nie wytrzymała i uciekła.- nie dowierzałaś. Usiadłaś załamana.

-Kochanie nie miałem pojęcia,że to była ta dziewczyna. Musisz mi uwierzyć.

-Dlaczego do cholery oszukiwałeś mnie przez 21 lat!!!

-Olga uspokój się.- wybiegłaś z gabinetu ojca i wyszłaś na taras.  Nie wiedziałaś ile tam spędziłaś,ale powoli zaczynałaś marznąć.

-Przyniosłam ci kurtkę i gorącą herbatę.- na balkon wyszła twoja macocha.

-Dziękuję.- odparłaś z nikłym uśmiechem.

-Wiem,że to dla ciebie trudne,ale pamiętaj,że zawsze możesz na mnie liczyć. Nie mówiłam ci tego za często,w traktuje i kocham cię jak moją rodzoną córkę. Może to był błąd,ale kocham cię.- w twoich oczach stanęły łzy.

-Też cię kocham mamo- odparłaś i wtuliłaś się w lekarkę.

-Chodźmy do środka,bo się przeziębisz.- weszłyście do domu i zabrałaś się do pomocy przy sprzątaniu. Mimo tego,że zbliżały się święta atmosferę pomiędzy tobą,a twoim ojcem była trochę napięta. Miałaś jednak nadzieję,że to się zmieni. W końcu Boże Narodzenie to magiczny czas.

Tylko tyle: OBRONILIŚMY MISTRZOSTWO ŚWIATA!!!!!!
Podsumowanie na Maślaki

Mam do ciebie tą cholerną słabośćWhere stories live. Discover now