33.

891 31 2
                                    

- Czasem mam wrażenie  , że czarne chmury przyszły, kiedy Nana umarła , jak miałam 12 lat .  W tedy życie zmieniło  się w cholerę  bardzo, że dziewczyna jaka kiedyś byłam, poszła w zapomnienie.  Pierwszy raz przeżyłam żałobę i pierwszy raz poznałam co to pustka , po stracie bliskiej osoby.  Przez trzy najbliższe nie było dnia , kiedy nie grałam  na wioleczli . Nana zawsze uwielbiała, więc na tym się skupiłam.  Rodzice mi załatwili nauki u najlepszego nauczyciela i wozili mnie dość często na zajęcia . Jak miałam 15 lat miałam do późnego wieczora zajęcia z wieloczeli, a Francesca  miała w tedy jaki konkurs na najlepszego paniste.  I wygrała - przerwałam mówić i zawiesiłam  wzrok w martwym punkcie przed sobą. Spojrzałam na swoje dłonie które bardzo mi się trzęsły  , że nie próbuje ani mi ruszać.  Nagle  na moich  dłoniach dostały złożone większe, przytrzymując moje mniejsze . Były takie ciepłe- Mama była z nią i po mnie obie przyjechały  . Ten konkurs , był bardzo dla Kruszynki ważny, bo miał  się jej liczyć do studiów . Jak o tym usłyszłam, że moja młodsza siostrzyczka wygrała. Nigdy się tak nie cieszyłam, jak w tamtym momencie.  Przez całą drogę śpiewaliśmy obie na całe gardło i mama tak samo z nami . Byliśmy kilka ulic od naszego domu . To był odcinek, który było koło lasu . Był...ciemny wieczór, że jedynym światłem na drodze było od naszego auta. Zaczęliśmy  przesadzać  z śpiewaniem  , przez co mama była zmuszona na nas krzyknąć. Odwróciła  wzrok od jezdni i na nas spojrzała , kiedy miała się odwrócić.  Moja siostra..... zaczęła wrzeszczeć ,,Maamo, auto!'' i mama nie zdarzyła nic zrobić.  Z bocznej drogi wypadł rozpędzony tir , który nas dosłownie wzbił  w powietrze.  Taka była siłą uderzenia, że jedne co pamiętam to ogłuszający  huk , kiedy uderzyliśmy  dachem spowrotem na ziemię.  Straciłam przytomność i nie wiem ile czasu minęło, kiedy byłam nie przytomna.  Ale jak otworzyłam oczy to miałam wrażenie, jakby spała przez całą noc . Że minęło w chuj czasu . Byłam nieprzytomna  przez 5 minut i kiedy otworzyłam oczy to wszystko mi wirowało  przed oczami . Wzrok mi się rozmazywał  , a hałas wokół mnie wydawał  się strasznie głośny.  Kiedy wreszcie doszłam do siebie , pierwsze co mogłam zobaczyć była mama.  Siłowała się z pasem bezpieczeństwa, wrzeszcząc jak opętana.  Długo mi zajęło rozumienie , że ona krzyczy bólu . Miał przygnięcioną  noge , tak że nie dała rady jej wyciągnąć, a pasy  jej w tym utrudniały. Kiedy się odezwałam  , mama natychmiast przestała się szarpać.  Od razu się mnie spytała przerażona czy wszystko z mną w porządku.  Powiedziałam, że strasznie mnie boli głowa i że tylko tyle . Więc, spytała się mnie czy dam rady się odpiąć . Wsiałyśmy obie do góry nogami, więc się zaparłam jedną ręką o sufit , a nogami fotela przed sobą . Wolną ręką  opiełam  pas i cały ciężarem ciała upadłam  na sufit.  Mama , kiedy zobaczyła że mi się udało, kazała mi znaleźć Francesce.  I dopiero w tedy zauważyłam....że jej nie ma obok mnie . Tam gdzie ona siedziała, nie było drzwi. Wypadła z auta ...kiedy zaczęłam się podnosić, od razu znów wszystko zaczęło mi wirować przed oczami . Ale mimo to wyszłam z auta , lewdo stałam . Ale jak zobaczyłam co jest na jezdni , od razu poszłam przypływ adrenaliny.  Szkło, rozwalone drzwi i wiele małych częścią od naszego samochodu . Tir mi się wydawał  taki wielki, jak go zobaczyłam.  Miał tylko wzgnięciony  przód, a kierowca leżał na kierownicy nie przytomny.  Zaczęłam się....rozgładać  za  moja siostra, ale było tak ciemno i nigdzie jej nie było.  Zaczęłam ją...wołać , krzyczłam  jej imię ile miałam sił w płucach . Im bardziej krzyczałam , tym bardziej mi się kręciło przed oczami . Ale się nie poddawałam.  Na chwilę....przestałam krzyczeć. Usłyszałam ją....jej cichy głos, mówiła moje imię.  Od razu poszłam za jej głosem, ale im bliżej byłam jej ciała tym bardziej nie dałam rady iść.  Kreciło mi się nie miłosiernie mocno . Ostatni odcinek..do niej przeszłam na czworka. To.co zobaczyłam sprawiło, że zaczęłam automatycznie wrzeszczeć, jak potępiona . Jej nogi były połamane w różnych kątach, aaaa jej caaała  klatka piersiowa była we krwi, a ona z świstem brała oddechy. W jej lewe płuco było wbity  kawałek  blachy .... kurwa jak ją  wzięłam  w ramiona  była jeszcze bardziej lżejsza, niż była kiedykolwiek.  Była w tamtym  momencie dla mnie , jak piórko.  Wrzeszczałam  i płakałam  z całych sił  , że jeszcze bardziej mi wszystko wirowało mi przed oczami . Poczułam , jak  łapie mnie za dłoń i mocno zciska mnie za nią, więc.....na nią spojrzałam. Patrzyła na mnie takim słabym wzrokiem , ale wiedziałam że cierpi nie miłosiernie.  Ledwo....ledwo słyszalnie powiedziała.  Że że że chce do mamy , że tak strasznie chce się jej spać.  Od razu zaczęłam wrzeszczeć, że ma mi się nie ważyć zasypiać.  Wypowiedziała moje imię i zaczęła... dusić się krwią, która jej zaczęła wypływać z ust. Umarła ...umarła mi w ramionach . To dlatego nie lubię się przytulać, dlatego to nie dla mnie ! Bo mi o tym przypomina . Jej ostatnie słowo, jak ona w tedy cierpiała.  A ja nic nie mogłam zrobić! Moja mała siostrzyczka - już nie dałam rady mówić emocje wzięły górę i zaczęłam płakać, a szloch zaczął się nasilać  z każdym oddechem . Wręcz zaczęłam się dusić łzami, które płynęły wodospadami . Silne ramiona wzięły mnie w objęcia mocno mnie przytulając  do siebie .
- Cii jestem tu , jestem- ucałował  mnie w głowę i zaczął się z mną bujać  , żeby  mi pomóc uspokoić się. Swoją dłoń zacisnęłam  na jego koszulce, kiedy czułam jak serce mi rozpada się z bólu na tysiąc małych kawałków.
- Wrzeszczałam  nad jej martwym ciałem i błagałam  , żeby  do mnie wróciła. Żeby otworzyła oczy . Moja...mama usłyszała moje wrzaski i nareszcie udało...udało się jej odpiąć pasy  i wyjść.  Musiała wyrwać noge , ale wyszła.  Nie musiała długo mnie szukać, bo wrzeszczałam tak , że od razu nas znalazła wzrokiem . Zobaczyła ją.... zaczęła krzyczeć ,,Moje dziecko , nieee, moje dziecko '' w tedy pierwszy raz usłyszłam taki krzyk, był przerażający i łamiący serce na pół. Ja w tamtym momencie już nie umiałam walczyć nad ciałem, więc kiedy mojej mamy krzyki robiły się głośniejsze.  To jaaa  co raz szybciej traciłam przytomność . Zrobiło mi się ciemno przed oczami i następne co zobaczyłam , to biały sufit . W tle słychać było pikanie i kogoś przerywany oddech , jakby powietrza  nie mógł ktoś zabrać. Bolała mnie głowa, ale czułam się taka pusta . Jakby mi ktoś odebrał  siły, na wszystko. Byłam świadoma  , co się stało i kto obok mnie płacze. To był James i płakał tak żałośnie i boleśnie, ale ja nie czułam nic . Mogłam tylko oddychać, mrugać oczami  i patrzeć się na sufit . Czułam się jakby znalazła się otchłani, gdzie spadam coraz niżej i nikt mi nie może pomóc.  Wszystko było dla mnie przyspieszone nawet mój oddech . Nagle usłyszłam kroki i James je też usłyszał.  Ktoś wszedł do sali , spojrzałam  w tamtą stronę.  To był mój tata . Blady jak ściana z przekrwionymi oczami od ciągłego płaczu  . Wybuchnął  płaczem , jak zauważył że na niego patrzę.  Podszedł do mnie i przytulił  się do mnie . Płakał  mi w ramię, a ja nie mogłam nic zrobić.  Ani się ruszać, ani nic . Mogłam patrzeć i oddychać.  Powiedział, że tylko teraz ma jedna córkę, że jego małego  kwiatuszka już nie ma . Tam tego dni dowiedziałam się, że byłam nie przytomna cały tydzień, bo miałam bardzo mocne wtrzesienie  mózgu . Moja mama jest na ojomie nadal nie przytomna, ale lekarze są dobrej myśli. Dziadek miał zawał, ale wyszedł po trzech dniach . James odebrał  telefon , przez którym usłyszła  co się stało i od razu powiedział dziadkowi , który siedział w fotelu.  James musiał go reanimować.  To mój tata dzwonił, bo wracał w tedy z uczelni i wracał też tą samą  drogą co my. Od razu rozpoznał rozwalone auto , pobiegł  w tamtą stronę mimo  , że policja go trzymywała . Ale jak wykrzyczał  , że to moje dzieci i żona to go puścili.  Upadł koło mamy i wziął ja w ramiona , podomno  nie mógł oderwać wzroku od mnie i Francescki  .
Od tamtego dni moja rodzina zmieniła się nie do poznania .  Moi rodzice  przez bardzo długi czas nie wychodzili  z swojego pokoju , kiedy ją pochowaliśmy.  W domu się stało tak cicho  , że nie dało się rady wytrzymać.  Dziadek cały czas stał w kuchni przed oknem i patrzył  się na jezdnię, jakby za drzew miała na rowerze wyjechać Francesca.  Ale nigdy nie wróciła, a on cały czas powtarzał, że wróci, bo przecież ma dziś lekcje do 13:30 . James chodził po domu i płakał  nie mogąc się otrząsnąć.  Czasem  musiałam go budzić  , kiedy usunął w jej łóżku przytulny do jej pluszaka  . A ja nic nie czułam , zero uczuć.  Nic nie było wstanie sprawić, żeby jakiekolwiek emocje ruszyły we mnie  czy uczucia.  Byłam martwa i sobie tak po prostu żyłam z dnia na dzień.  I tak mi zostało do tej pory , nie mogę znaleźć  uczuć do niczego co może być dla mnie ważne.  Mogę się tylko złości, wkurzać i być obojętna na wszystko , bo nic dla mnie nie ma już sensu . Kiedy James trochę się podniósł, zaczął wychodzić z domu z kumplami i wraca późno do domu . Pewnego dnia zbuntowałam  się, że ja nie chce być w ty domu , gdzie wszyscy są smutni . Zabrał mnie w tedy z sobą . Siedziałam  z nimi , kiedy oni pili w najlepsze , a ja siedziałam taka bez wyrazu . Zapałzowana, myślała o wszystkim i o niczym . Przyszedł nowy rok szkolny , więc musiałam iść do szkoły.  A James w tedy wyjechał na studia.  Więc zostałam sama , nie było nikogo z kim mogła wyjść i nie być w domu . W ten sam dzień co odwieziliśmy  z tatą Jamesa , tego samego  dnia przeniosłam  się na strych i tam sobie urzadziłam pokoju , a raczej azyl. Właczałam na fula muzykę  i czytałam książki, albo układałam  puzzle.  W szkole zaczęłam się odaliłam się od koleżanek i zaczęłam kumplować  się z Colem i jego paczką . Wuczyli  się wszędzie, a ja że nie miałam nic innego do roboty po szkole . Uległam  Colowi, znałam go od dziecka , ale nigdy z nim się nie kumplowałam . Bo uważałam go za debila , którym był. Zaczeliśmy  imprezować, szybko nauczyłam  się pić alkoholu i wracać późno do domu . Rodzice sobie jakoś nie zdawali  z tego sprawy , za bardzo byli zajęci opłakiwaniem Francesc. Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, że mimo tego co wiedziałam o Colu, to tej znajomości nie przerwałam  , kiedy schodziła na co raz toksyczny tor . Raz byliśmy całą  paczką u Cola w domu , bo jego rodzice wyjechali do jego babci na Floryde.  Była dość duża  impreza , prawie połowa szkoły przyszła. Tańczyłam  prawie z wszystkimi chłopakami na imprezie, tak pijana że  wszyscy mieli z mnie ubaw.  Podobałam się Colowi  i nie podobało mu się, że nie zwracam na niego uwagę . Ja go w tedy traktowałam  , jak kumpla i tylko . Zabrał  mnie na górę do swojego pokoju, gdzie była reszta chłopaków. Pamiętam, że tam było ciszej i leciała z radio muzyka . Mieliśmy po 16 lat . Jacke  wyciągnął  woreczek  z kokainą  , od razu zorietowałam  się dlaczego mnie tam zabrał Cole . Wiesz, należałam  do paczki . Od razu im oznajmiłam, że nie będę z nimi tego robiła. Namawiali  mnie , ale po jakimś czasie odpuścili sobie . Każdy wciągał  kreskę , które dzielił  Jacke nożem . Została ostatnia kreska i Cole, który pierwszy wciągnął spytał się mnie czy napewno nie chce . Chciałam odmówić, ale w tedy w radiu zaczęła lecieć  ulubiona piosenki mojej siostry . Przypomniałam sobie , ten wieczór.  Kiedy ostatni raz widziałam jej oczy , słyszałam  jej głos, kiedy po raz ostatni oddychała . I jakie martwe uczucie  mnie w tedy ogarnęło  , kiedy  przeżywałam ostatnie chwile z moja siostrą . I dlaczego zadaje się z bandą  debili, których nawet nie lubiłam. Zadawałam  się z nimi , tylko żeby nie być w domu sama , gdzie jest tak cicho  , smutno  i żadnego życia w każdym pomieszczeniu znajdującym się w domu . Dusiłam  się tam zawsze, bo tam nie dało się normalnie funkcjonować . Każdy był taki załamany  i wiecznie smutny . I nie miałam z kim spędzać czasu , bo nikt nie miał  dla mnie czasu . Tak , jakbym była powietrzem.  A szlając  się z Cole i jego paczką  mogłam uciec od życia w moim domu .
Nie myśląc wzięłam rurkę  zrobioną  z kartki wyrwanej z jakiegoś zeszytu.  I zrobiłam to , wciągnęłam dawkę kokainy . Na drugi dzień, kiedy doszła  do mnie świadomość co zrobiłan  i obiecałam sobie, że to był pierwszy raz i ostatni . Ale nie był , następnym razem kiedy mi zaproponowali  , wzięłam nawet długo nie zastanawiają się . Doskonale wiedziałam, dlaczego wzięłam ostatnim razem i jak w tedy się czułam . Nie czułam tej ciągłej  dławiącej  pustki, która  momentami mi oddech w piersiach odbierała . To był drugi raz , kiedy wzięłam i od tamtej chwili przy następnym razie nie zastanawiałam  się czy  powinnam . Odaliłam się jeszcze bardziej od rodziny , prawie z nimi nie rozmawiałam . Byłam na nich zła, że kiedy ich potrzebowałam , oni nie mieli czasu dla mnie . Byłam zła też na Jamesa, że wyjechał i mnie zostawił  na pastwe  tej rodzimej tragedii, która każdego trawiła, jak ogień.  Szłam do szkoły, wracałam do domu zrobić zadania domowe, zjeść co i szłam do pokoju , gdzie słuchałam na fula muzyki  . Kiedy wibijała  godzina w której szłam zawsze spać, przez otwarte okno wymykałam  się z domu i szłam na plac zabaw, gdzie czekali na mnie .  Szliśmy do starej fabryki i tam piliśmy , ćpaliśmy i nie wiadomo co jeszcze tam robiliśmy. Towar mieliśmy  od starszego brata Jacka , który zajmował się tym zawodowo. Każdy z nas płacił  za siebie , za każdą działkę.  Przepuszczałam  całe swoje kieszonkowe na kokaine.  Nawet nie wiem , kiedy zaczęłam być z Cole w związku.  Po prostu to samo się stało , kiedy raz nam odbiło po kokainie i całowaliśmy  się na tyłach fabryki  . Po pół  roku cała nasza piątka była uzależniona, a ja cały czas powtarzałam  rutyne  , gdzie uciekałam  oknem.  Rodzice się nigdy nie zorientowałali  się, że znikam co wieczór.  Nigdy . Miałam do nich straszny żal, że zostawili mnie z tym wszystkim sami . Przecież nadal , byłam . Ale oni cały czas przeżywali śmierć mojej siostry.  Nie patrzyli na to że potrzebowałam ich uwagi . Nie wzbudzałam  podejrzeń, bo zawsze robiłam  to co  do mnie należało. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam współżyć  z Cole , bo tag w ogóle nie pamiętałam . Jak każdy raz z nim . Nigdy się w nim zakochałam , a on raczej był.  Ja nie umiałam czuć i do tej pory nie umiem . Czasem mnie irytował  , więc kłóciliśmy  się  , jak kto z psem . Nie ważne ile razy mnie obraził  czy uderzył , ja nadal z nim byłam . Byłam uzależniona, więc gdy mnie szantażował  , że następnym razem nie dostanę.  Od razu go przepraszałam go na kolanach i byłam mu poszłuszna  , jak baranek . Byłam taka żałosna, że  nie mogę  sobie wybaczyć, tego jak moje życie w tedy wyglądało.  Nauczyłam się żyć chwilą i nie przyciągać  większej wagi , że w każdej chwili może mi spaść sufit  na głowę.  Ludzią w szkole mieli mnie za nikogo , odkąd zaczęłam  być z Colem . Wszyscy się go  bali i każdy myśleli  , że jestem tak samo pojebana . Nic nie wiedzieli  o mnie  , nawet  się mną nie interesowali . Uwierz , że byłam w takim stanie , że to była dla mnie kolejna wymówka by ćpać. Bo nawet ludzie z szkoły się od mnie odwrócili  , kiedy moja siostra umarła.  Nikt  mi nie złożył kondolencji  , nawet nauczyciele . Tylko szeptali za moimi plecami, to było dla mnie jak pociski  w plecy . Co tam taki rodziny  dramat jednego ucznia na tysiąc, przecież każdemu takie się rzeczy zdarzają. To było takie chore dla mnie , że wszyscy się od mnie odwrócili . Znienawidziłam  wszystkich po koleji , bo nawet w szkole nikt nie okazał  wsparcia, byłam w tym wszystkim sama . Nie rozmawiałam  o tym z nikim, bo z kim miałam.  Z Colem, którego interesowałam , kiedy byłam naga i chętna.  Zamknęłam się w tedy w sobie na zawsze i już nie byłam smutna . Zaczęłam być taka sama , jak ludzie i świat byli dla mnie .   Wredna , nie miła , pyskata , ironiczna  , sarkastyczna  i obojętna do bólu.  Na każdą osobę , z którą musiałam mieć styczność.  Przestałam  z nimi walczyć . Bo po co ? Żeby usłyszeć , jak im przeszkadzam, kiedy chodzę po szkole , jak smurd po gaciach.  Że śmierć młodszej siostry to nie taki dramat i że mam przestać  taka być, bo to nie jest powód, by chodzić po szkole.  Jakby  cały sens życia  straciła . Rozumiesz? Ludzie byli na tyle okrutni, że mi takie rzeczy mówili.  Kiedy ja nic im nie robiłam i przecież przed śmiercią Francesci byłam zawsze  miła i pomocna.  Potem zrozumiałam  , że oni się z mną kolegowali  , bo byłam najlepsza z wszystkich przedmiotów  i mogli od mnie z wszystkiego spisać. I nie podobało im się, że nagle ich olałam  i  nie zwracałam  uwagi . A ja każdego pieprzonego  dnia siedziałam w ławce i próbowałam zebrać na wszystko siły . Przetrwanie każdego dnia było dla mnie strasznie trudne , więc była szczęśliwa, kiedy przychodziła noc . Ponieważ mogłam się poddać, wziąść kokaine  i uciec daleko od problemów.   Po roku ćpania , byłam osobą która biega po towar . I tak było cały czas przez następne dwa lata . W szkole byłam tylko na zajęciach, a jak była przerwa to uciekałam na boisko z Colem i paczką.  Wolałam tam być, niż w tłumie ludzi którzy patrzyli na mnie , jak na morderce.  Cole  nawet nie reagował, kiedy chłopaki z zespołu koszykarskiej  mnie upokażali  na tysiąc sposóbów.  Nie mogłam pojąć i nadal nie mogę, jak ludzie mogą być takimi bydlakami.  Zmarła mi siostra, a oni odwrócili się do mnie plecami , to nagle zaczęli  być dla mnie nie mili . Co ja im zrobiłam?  Ta szkoła była taka chujowa , nauczyciele  niczym się nie przyjmowali.  Nawet , kiedy Max na całą  klasę przezywał  mnie dziwką  Cola  , bo nie chciałam mu dać spisać  zadania domowego . Oni mieli swoje mózgi i dwie ręce, więc co to za filozofia  , jakby sami zapracowali  na ocenę. Czułam się jak w jakimś zakładzie . Zamknięta razem z debilami , którzy uważali , że jak poniżą  drugą  osobą to będą tacy zajebiści, że każdy powinien mieć do nich największy szacunek. Złość mnie brała za każdym razem , kiedy mnie poniżali , a sami nie byli lepsi od mnie . Nic o mnie nie wiedzieli, a pisali o mnie różne historie . I jak ja miałam do nich pałać  sympatią ?  Jak byłam dla nich nikim, kiedy uczyłam się  dobrze i nikomu nie wchodziłam  w prade . Nie dobrze mi się robiło  , jak miałam iść do szkoły.  Że będę musiała  znosić Maxa  , który ubustiwał  mnie traktować , jak śmiecia.  Popychając  mnie , podkładając  mi nogę ooo , albo jak resztki po swoim obiedzie wrzucał  mi za koszulkę i na ławkę. W ostatnim roku brałam więcej, bo już nie zdawałam rady już w szkole . Nikt mi nie chciał pomóc, ani ich nie obchodziłam.  Rodzice to chyba w ogóle zapomnieli, że mają jeszcze jedno dziecko w domu . Więc zaczęłam sama się bronić, przed ludźmi z mojej szkoły . Wdawałam  się w bójki z chłopakami dwa razy większymi od mnie i zawsze wygrywałam.  Korzystałam  z tego , że miałam dobry refleks i myślałam od nich szybciej . Bo to byli tacy co nigdy się niczego w szkole nie nauczyli i pewnie do tej pory nie umieją tabliczki mnożenia. Byłam tak złośliwa i wredna dla wszystkich , że każdy co mi kiedyś  utrudniali życie w szkole , po jakimś czasie każdy mnie unikał  i wreszcie miałam  spokój.  Moje ćpanie zaczęło mi się , co raz bardziej wymykać się  z palcy.  Traciłam kontrolę nad ćpaniem.  Zaczęło mi się zdarzać  wracać do domu naćpana  , albo pijana . Ale rodzice oczywiście, mieli mnie gdzieś . Pewnego razu przyszłam  spóźniona do dostawcy  i mi nie chciał dać  , działki dla mnie i Cola .  Stwierdził  , że jak dam mu dupy  to mi da , ale mój chłoptaś  to może sobie zapomineć.  Wyśmiałam  go  i kazałam mu spierdalać. Nie spodobało mu się to , więc złapał mnie za rękę i zaczął  ciagnąć  w las . Wrzeszczałam i wyrwałam się, ale nic mi to nie pomagało . Chciał mnie wziąść mimo, że proststowałam  zawzięcie  . W ostatniej chwili się pojawił  wkurzony  Col  i go od mnie odciągnął  . Pobił  go do nie przytomności  , po czym zabrał naszą działkę i rzucił  na jego bezwładne ciało należną kwotę . Złapał mnie za rękę i ciagnął  mnie za sobą , aż do fabryki . Był zły , że się spóźniłam  na dostawę i co zrobił ? Pobił  mnie oczywiście i kazał  mi się przepraszać  , że nie dostał na czas kokainy. To był pierwszy raz , kiedy nie byłam na tyle naćpana  , żeby pozwoli sobie na udawanie  , że nic się nie stało. Odałam  mu , zaczeliśmy  się prać na oślep . Nie miałam  z nim szans i nie chciałam się poddać. Ale niestety nie wygrałam i za karę mi zabrał moją  działke. Naćpał  się sam , a ja w tym czasie poszłam po piwo wkurzona do granic możliwości.  Byłam pijana i strasznie chciało mi się  naćpać.  Głód mi nie służył, więc wróciłam do fabryki i wykorzystałam, że Cole po pierwszej działce  odjechał.  Wciagnęłam swoją działkę i Cole , po czym poszłam w takim stanie do domu . To był dzień, kiedy skończyłam  z Cole i po raz ostatni to widziałam . To było rok temu , od roku jestem czysta . Ale charakter  , który nabyłam  przez trzy lata , nadal jest i cały czas taka jestem. 
   Wróciłam do domu , w salonie siedział  dziadek i czytał  coś.  Nie parzywitałam  się, ani nic , tylko przeszłam z rozwaloną  wargą  i naćpana , że ledwo kontatkowałam. Dziadek zauważył, że jakoś się dziwnie zachowuje , więc poszedł  za mną do mojego pokoju . Gdzie, nie udolnie próbowałam,  sobie przeciąć nożem żyły. Chciałam to wszystko skończyć, nie chciałam żyć, bo po co ? Spieprzyłem sobie życie, nikogo bliskiego nie mam i od bardzo dawna nie miałam chęci do życia.  Byłam wyczerpana w byciu dwoma osobami na raz i w udawaniu , że wcale się nie  zamykam  co raz bardziej na ludzi . Nie umiałam czuć , cokolwiek.  Byłam po prostu martwa , że wszystko było nie miało dla mnie znaczenia .
    Dziadek, wszedł,  kiedy miałam z sobą skończyć . Byłam w takim stanie , że nie zdawałam sobie sprawy o obecność innej osoby . Dopiero , kiedy z mojej ręki został wyrwany  nóż .  Zaczęłam się śmiać na cały głos i dopiero dziadek zorientował  się  , że jestem naćpana . Kazałam mu wyjść, żeby mogła skończyć to co zaczęłam, zanim mi przeszkodził. Nie chciał  , więc wyrwałam mu nóż i przyłożyłam  sobie do nadgarstka.  Powiedziałam, że jak nie wyjdzie to się potnę . Pamiętam, że zaczęliśmy  się szarpać  o nóż, bo dziadek z łatwością  mi wyrwał z ręki. Byłam w takim stanie , że mogli mnie okraść i by nawet nie zauważyła.
  Następnego ranka , przed moim łóżkiem stali rodzice i dziadek . Wszyscy mieli śmiertelnie poważne miny i każdy wpatrywał się w mnie . Nie wiedziałam o co im chodzi , bo nie ogarniam od razu , że przecież nie dość że piłam to wzięłam większą działkę, niż zazwyczaj.  Dopiero , kiedy mama z wyrzutem spytała się mnie , jak mogłam coś takie zrobić. Brzydziła się mną, wiem to . Tata nie odezwał się słowem do mnie , jak pod dzień dzisiejszy się do mnie nie odzywa. Powiedziałam, że chuj ich  obchodzi co robię z życiem. Dodałam, że jak ich nie obchodziłam przez trzy lata , to nie mają ingerować w moje życie. Dziadek stracił cierpliwość , on był jedyną osobą, która umiała bez wahania powiedzieć, co sądzi. Kazał mi  powiedzieć, jak to wszystko się zaczęło.  W przeciwnym razie , zamknie mnie w pokoju bez klamek . I że będę go błagała, żeby mi dał choć 1/4 działki . On wiedział , co dzieje się kiedy człowiek jest na głodzie narktoykowym. Zaśmiałam się i rzekłam, że o trzech lat jestem w piekle nazywajacym się życiem . Mama zaczęła płakać i prosiła mnie powiedzieć, czemu brałam.  Kazałam jej przestać płakać , bo niechęć tego słuchać.  Żeby mi wszyscy dali spokoju, że chce umrzeć.  Dziadek jest bardzo inteligentny, więc mnie zaczął zachodzić każdej  stron , że wszystkie moje wypowiedzi połączył w całość i po jakieś godzinie, gdzie ich obrażałam  i kazałam  wyjść, żeby  mogła się zabić.  Dowiedzieli się, tylko jak zaczęłam ćpać i kto mnie do tego nakłonił.  Nie wiedzieli , że tak naprawdę to była moja samodzielna decyzja . Nie chciałam im mówić, jak bardzo mam do nich żal o to , że się mną interesowali.  Jak mi jest trudno , po śmierci  Francesci.  Z nikim nie chciałam  o tym rozmawiać i ty jesteś pierwsza osoba której mówię, jak naprawdę było . Przez to , że dziadek znał  się na odstawioniu nakrotyków  , postanowił  mi zrobić oddwyk.  Skończyłam szkołę, więc przez pierwsze pół  rok , myślałam , jak uciec z domu , by zdobyć narkotyki. Byłam odilozowana  od świata, a do mojego pokoju wchodził dziadek i mama . Tata , nie chciał mnie widzieć . Zawiodłam go i teraz mnie nienawidzi . Mama mi przynosiła jedzenie i picie , ale nie chciałam jeść  przez pierwsze dwa tygodnie. Wolałam umrzeć  i zagłodzić się na śmierć. Dziadek to jest taki przebiegły lis, dobrze wiedział, że ledwo wytrzymuje na głodzie narktoykowym . Więc, byłam wstanie zrobić wszystko dla choćby odrobiny  kokainy . Powiedział, że jak zjem kanapkę to mi przyniesie.  Byłam w takim stanie , że nie rozumiałam, tego jak jest prawda. Że nie dostanę, za żadne skarby kokainy.  Dziadek cały czas z mną rozmawiał i za każdym razem albo milczałam albo kazałam mu iść do diabła.  Nie będę Ci mówić, co się z mną działo kiedy byłam na największym głodzie.  Ale nie trudno się domyślić, umierałam wręcz.  Dziadek, wiedział, co robić i jak do tego podejść. Jak ten najgorszy  okres po odstawioniu nakrotyków, zaczął mijać to mogłam myśleć racjonalnie . Więc, dziadek został zmuszony , bardziej mi pokazać  , że z nim nie wygram.  Jak mówiłam, przez pierwsze pół rok chciałam uciec z domu i zdobyć, jakimś cudem trochę kokainy.  Ale z czasem zaczęłam się poddawać  i zaczęłam mieć coraz mniejsze  chęci na naćpana się.  Dziadka terapia , czasem wstrząsająca  zaczęła odnosić skutki.  Najwyraźniej, nie byłam aż takim przypadkiem co trudno było go namówić  na czystość.  To znaczy , trudno przestać chcieć przestać i trudno narkomonwi  wskazać właściwą drogę.  Ale dużo robiło , że mimo tej trzy letniej przepaść pomiędzy mną dziadkiem , nic nie zmieniło.  Nadal był dla mnie autorytetem i ważna dla mnie osobą, która za każdym razem mnie przywyższał  w słowach. Przez następny pół roku, byłam pod czujnym  okiem dziadka . Ale największym przełomem w moim nawróceniu, było kiedy zaczęłam wrzeszczeć na dziadka, że nie ma prawa mi mówić, że źle zrobiłam. Sam ćpał  i babacia.  I że nie ma mi prawa , mówić jakim to jestem potworem.  Przegięłam, kiedy powiedziałam, że jakoś nie przeszkadzało mu , kiedy babcia ćpała.  Spojrzał  na mnie z bólem i łzami w oczach.  Spytał się , jak umarła babcia . To mu powiedziałam, że po chorwała  się od ćpania . Dziadek śmiał się i płakał , kiedy mi mówił prawdę o śmierci babci . Moja babcia przedwakowała i było za późno na jakąkolwiek pomoc. Nigdy o tym nie słyszałam, bo dziadek nie chciał o tym gadać . A tym bardziej mój tata , więc wiedziałam wersję, która  usłyszeliśmy z James , jak byliśmy mali . Byłam wstrząśnięta , jak o tym usłyszłam i zaczęłam  płakać  razem z dziadkiem . Zrozumiałam, dlaczego tata nie chce mieć nic z mną wspólnego . Robiłam to samo co jego mama .
  James dowiedział się o tym przez przypadek, bo dziadek kazał mu nic nie mówić do póki, nie będziemy miał pewność, że już nie chce ćpać.  Dobrze , wiedział że będę w tedy nim manipulować  , żeby mi załatwić narkotyki. A im mniej przy mnie ludzi , tym było spokojnie i mnie chaosu.
   James do tej pory udaje , jakby to nie miało miejsca i cały czas sobie wamawia, że już z tego wyszłam. Był strasznie przerażony , jak usłyszał co robiłam i co chciałam zrobić, jak dziadek mnie znalazła. Myśl, że mógł mnie straci , tak samo jak naszą siostrę . Przeraziło go  nie na żarty.
   Historia o mojej babci , sprawiła , że chciałam  się podnieść.  Przejrzałem na oczy , ile zła na robiłam i ile na tym straciłam. Dziadek osobiście się dopilnować, żeby Cole trafił  na odwyk , gdzie teraz nadal jest. Nie chciałam studiować, ale moja mama postawiła na swoim  i nic nie pomogło, nawet jak kłóciliśmy się do późnej nocy . Uparła się, żebym  skończyć studia i żeby  miała jakąś przyszłość.   I przyleciałam tutaj i jestem świadoma, że jestem cały czas pod okiem Jamesa.  I dziadek albo mama cały czas do niego zadzwonią, sprawdzić czy ćpam.  Nie zamierzam już nigdy ćpać  , nie chce sobie już więcej niszczyć życia.

Hej wam !
Ja cię kręcę, ale mi zeszło z tym rozdziałem.  Codziennie starałam się pisać, bo na raz to tego nie dałam rady napisać.  Najdłuższy, chyba rozdział jaki kiedykolwiek napisałam XD

Do następnego ;)

 Angel Shadow  |H.S| ( Zawieszone) Where stories live. Discover now