Epilog

2.8K 169 118
                                    

Pięć lat później

Od kilku dni Anabella chodziła rozdrażniona, i pomimo że nastrój ciągle ulegał zmianie, nie mogła sobie ze sobą poradzić. Myśli kłębiące się w głowie nie dawały jej spokoju, a fakt, że zataiła przed Mikiem ważną sprawę, wywoływał złość na samą siebie. Nie miała się czego obawiać, a jednak coś ją hamowało. Strach?

Nie zważając na czas, jaki minął od ostatnich wydarzeń z byłą przyjaciółką, kobieta pamiętała tamten dzień, jakby zdarzył się on wczoraj. Po trzech latach poszukiwań dwójki przestępców niestety nie udało się namierzyć. Co prawda, kilka razy pojawiały się anonimowe telefony z informacją, że ktoś rzekomo ich rozpoznał, lecz kiedy dochodziło co do czego, ślad się urywał. Całe śledztwo z każdą taką akcją ponownie wracało do punktu wyjścia. Sprawa ucichła, a policja na jakiś okres ją zawiesiła. Kobieta nie była zadowolona z takiej decyzji, natomiast z biegiem czasu doszła do wniosku, że jeżeli do tej pory było cicho i nic nie wskazywało na to, że jej rodzinie zagraża niebezpieczeństwo, stwierdziła, że tak właśnie zostanie. Trzymała się tej wersji, lecz mimo wszystko była ostrożna. Nie zapomniała o tym, co ją spotkało, lecz chciała żyć i cieszyć się z tego, co miała.

Razem z Mikiem i Sophią zamieszkała w willi, która pod jej okiem przeszła solidną metamorfozę. Po ciemnych i ponurych pomieszczeniach nie pozostał nawet ślad. Zastąpiły je jasne kolory. Wnętrza, w dzień oświetlane były przez słońce, padające przez duże okna. Zielone rośliny, w tym bukiety z ciętych peoni, wprowadzały spokój oraz niepowtarzalny klimat. I choć ciężko było jej porzucić malowniczą wioskę, cieszyła się, że ma przy boku jego. Mężczyznę, którego z każdym dniem kochała coraz mocniej.

***

— Powiedziałaś mu? — Melodyjny głos Sary rozbrzmiał za plecami Belli, siedzącej na białym, wiklinowym fotelu w ogrodzie.

Kobieta stała się dla niej bliska i choć z wiadomego powodu nigdy nie potrafiła nazwać jej przyjaciółką, wiedziała, że ta, doskonale to rozumiała. Bywało tak, że momentami rozumiały się nawet bez sów.

— Jeszcze nie — odparła, przekładając nerwowo białe kartki z gotowymi projektami do szwalni.

Sara pochyliła się nad szklanym stolikiem, po czym położyła na nim srebrną tacę, którą trzymała w dłoniach. Napełniła wysoką szklankę zimną lemoniadą, a następnie podała ją niespokojnej blondynce.

— Więc na co czekasz? — Bella podniosła na nią wzrok i ułożywszy stos papierów na kolanach westchnęła, wyciągając dłoń po napój.

— Sama nie wiem. — Upiła kilka łyków, a następnie odłożyła szkło na stolik. Potarła czoło prawym nadgarstkiem, opierając plecy o oparcie krzesełka. Jednym ruchem ręki zdjęła duży, alabastrowy kapelusz, który zdobił głowę, po czym wetknęła go między siebie, a krzesełko.

— On musi wiedzieć — powiedziała, dając jej do zrozumienia, że kobieta nie może z tym zwlekać.

— Wiem — odparła.

— Co takiego muszę wiedzieć?

Nawet nie zorientowały się, kiedy tuż za nimi pojawił się Mike. Elegancko ubrany szedł po zielonej trawie niczym po wybiegu. Idealnie dopasowana biała koszula z podwiniętymi do połowy rękawami, granatowe spodnie oraz marynarka przerzucona przez lewe ramię, idealnie współgrały z jego sylwetką oraz ciemnym zarostem.

— Cześć kochanie, myślałam, że będziesz dzisiaj później. — Podniosła się lekko, przytrzymując jedną dłonią stos kartek. Mężczyzna podszedł do niej, składając delikatny pocałunek na czole Belli.

Anabella - ZakończonaΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα