Rozdział 16

2.8K 252 211
                                    

    

Bezustannie spoglądał na zegarek wiszący na ścianie. Kończył jeść ostatniego tosta z szynką parmeńską, pieczonym jajkiem oraz awokado. Zniecierpliwiony czekał na Anabellę, która wraz z Sarą przepadły gdzieś bez śladu. Jakby tego było mało, rozkojarzony i niewyspany wyglądał jak siedem nieszczęść. Stukał palcem w lśniący blat, wychodząc z założenia, że nie może tak dłużej bez końca na nią czekać. Za niespełna godzinę musiał zjawić się w firmie, jednakże ciągle myślał, że jeszcze przed wyjściem zdąży zjeść z nią wspólne śniadanie. Był niezadowolony. Czuł się zignorowany przez dziewczynę. Nie kryjąc swojego zdenerwowania wstał od stołu, uprzednio wypijając duszkiem zimną kawę. Poprawił szary krawat, zaciskając go mocniej na szyi, a następnie zarzucił na siebie ciemną marynarkę, by po chwili udać się schodami na piętro, wprost do pokoju kobiety. Lekko uchylone drzwi wprawdzie zaskoczyły mężczyznę, sprawiając tym samym, że jego brwi uniosły się, jednakże to nie utrudniło mu pokonania dalszej drogi. Bez zbędnych zahamowań zajrzał do środka, wciskając głowę w niewielką szparę. Niedbale zaścielone łóżko, światło padające z łazienki oraz głucha wszechobecna cisza, która ogarniała każdą cząstkę pomieszczenia. Taki widok zastał, kiedy przekroczył próg sypialni. Prawdę powiedziawszy, mocno go to zaniepokoiło. Zmarszczył mimowolnie czoło, wychylając się na balkon. Tam również nikogo nie spotkał. Poszedł więc za światłem. Najpierw jednak ułożył dłoń na drzwiach, stukając w nie dwa razy. Znów nic. Cisza. Pusto. Ani śladu blondynki. Natychmiast omiótł przelotnie pomieszczenie, nie dostrzegając niczego niepokojącego, lecz kiedy miał zamiar je opuścić, jego uwagę przykuł przedmiot leżący na jasnej posadzce obok sedesu. Podszedł bliżej, przykucnął, po czym ujął w dłoń białą podłużną rzecz i okręcił ją w palcach. W gruncie rzeczy nie był głupcem. Bardzo dobrze wiedział, co trzymał w ręku. Serce zabiło mu gwałtownie, a w żyłach zaczęła gotować się krew. Sam nie wierzył własnym oczom. Przez chwilę pomyślał nawet, że to zwykły żart. Cholerne Prima Aprilis. Mocno chciał w to wierzyć, lecz nie był to ani żart, ani też wyobrażenie. To była rzeczywistość. Rzeczywistość, która uświadomiła mu, że Bella była w ciąży. Nie potrafiąc wyzbyć się ogarniającej go furii, zamknął powieki, używając znacznej ilości niecenzuralnych słów. Zacisnął pięść, z kolei wstając gwałtownie i niszcząc wszystko, co wpadło mu w ręce. Staranie ułożone białe ręczniki leżące obok dużej umywalki znalazły swoje miejsce na podłodze wraz z ceramicznym dozownikiem do mydła, który roztrzaskał się w drobny mak po uprzednim zderzeniu z pokaźnych rozmiarów lustrem.

Nie zdawał sobie sprawy, że robi z pomieszczenia istne pobojowisko. Mgliście przypominał sobie noc spędzoną z kobietą. Nie mogąc znieść już ani jednej myśli, która była z nią związana ścisnął z całych sił płytkę, po czym wybiegł z łazienki, trzaskając mocno drzwiami, które o mało nie wypadły z zawiasów. W tamtej chwili liczyło się dla niego tylko i wyłącznie znalezienie Anabelli.

Gnał po schodach i zaglądał do różnych zakamarków w domu, jednak nigdzie nie zastał dziewczyny. Otumaniony szaleństwem wyszedł z domu. Pot lał się z jego skroni niemalże ciurkiem, znajdując ujście za kołnierzem koszuli. W oddali ujrzał siedzącą na murku obok fontanny blondynkę ze spuszczoną głową. Niemo patrzyła w punkt, który nie istniał. Naprzeciw niej, na trawie, klęczała Sara, poprawiając jej kosmyki włosów opadające na twarz. Na widok kobiety ogarnął go jeszcze większy szał. W tamtej chwili nie panował ani nad sobą, ani nad swoim zachowaniem.

— Saro, zostaw nas samych! — warknął groźnie, podchodząc do nich bliżej.

Zaskoczone, równocześnie uniosły głowy, kierując je wprost na stojącego obok mężczyznę. Brunetka w popłochu podniosła się pospiesznie, spoglądając na jego rozjuszoną minę. Strach nie schodził z jej twarzy. Wygładziła odruchowo swój fartuszek, następnie otworzyła usta i splotła razem dłonie. Czyżby chciała coś powiedzieć? Możliwe, jednak ten nie pozwolił jej nawet na najmniejszy szept. Zgromił ją lodowatym spojrzeniem, a ona automatycznie zadrżała, po czym przeniosła wzrok na roztrzęsioną Bellę z zamiarem podniesienia jej na duchu. Skinęła głową i oddaliła się, podążając w stronę wielkiej willi.

Anabella - ZakończonaWhere stories live. Discover now