Rozdział 9

1.8K 120 3
                                    

     


Z każdym kolejnym kęsem kawałki jedzenia stawały jej w gardle, utrudniając prawidłowe przełykanie. W momencie kiedy przypadkowo dowiedziała się od Sary, że Mike nie nocował w domu, była niemal pewna, że jej unikał. Z twarzą podpartą na ręce grzebała nieustannie widelcem w sałatce, nabijając liście zielonej sałaty oraz kurczaka, by za chwilę strzepnąć je z powrotem do porcelanowej miseczki, stojącej na mahoniowym stole. Powtarzała tę czynność kilkakrotnie, aż zdecydowała się odłożyć widelec i odsunąć od siebie posiłek. Rozmasowała kciukami pulsujące skronie, zawieszając chwilowo swój wzrok na fotografii stojącej obok pięknego świecznika na komodzie. Zmarszczyła lekko czoło i przechyliła głowę na bok, mrużąc oczy. Chciała dopatrzyć się na niej jakichś konkretnych szczegółów. Niestety nie mogła dostrzec, kto znajdował się na zdjęciu, gdyż nie było ono dużych rozmiarów, a na samą myśl, że mogłaby być to kobieta Mike'a, poczuła niepokój. Ciekawość wzięła nad nią górę. Wstała z miękkiego krzesła, a następnie podeszła bliżej, aby potwierdzić swoje przypuszczenia, które nie dawały jej spokoju. Z każdym kolejnym krokiem zdawało się, że była bliższa prawdy, jakiej nie chciała poznać.

Wówczas, gdy była już na tyle blisko, by zobaczyć twarz kobiety widniejącej na fotografii w towarzystwie, jak mogła wywnioskować, dwudziestoparoletniego Mike'a, zmarszczyła brwi, gdyż tak naprawdę nie tego się spodziewała. Próbowała znaleźć jakiekolwiek podobieństwo pomiędzy tą dwójką. Z marnym skutkiem. Nie dostrzegła nic, co mogłoby wskazywać na to, że elegancko wyglądająca rudowłosa kobieta, z pięknie ułożonymi włosami, może być matką bruneta. Oboje lekko uśmiechnięci, stojący przed wysokim budynkiem, którego nazwy niestety nie mogła odczytać.

Po raz pierwszy zobaczyła, jak pozytywny wyraz twarzy mogą ukazywać jego pełne usta, na których jeszcze nigdy nie widziała zadowolenia z czegokolwiek. Na fotografii wcale nie przypominał tego obecnego, gburowatego mężczyzny. Mimo iż jego kąciki warg podniesione były do góry, to orzechowe oczy wciąż były takie same. Tajemnicze oraz pełne czegoś, czego nie mogła z nich odczytać.

Stała dłuższą chwilę, wpatrując się w kobietę na zdjęciu, która zdawała się wiele znaczyć dla bruneta. Przynajmniej tak jej się wydawało.

Usłyszawszy dzwonek do drzwi pośpiesznie odłożyła ramkę na swoje miejsce. Z myślą, że może to być on, wygładziła włosy splecione w warkocz, poprawiając grube ramiączka sukienki w czerwone maki, która swoim wyglądem przypomina bardziej babciną podomkę niż modne ubranie. Przez myśl przeszło jej nawet, by pójść je otworzyć i w końcu stanąć z nim twarzą w twarz. Jednak po chwili namysłu stwierdziła, że pomysł, który tak nagle narodził się w jej głowie, był jednym z gorszych, dlatego przeszła do salonu i usiadła na sofie, prostując plecy. Nie minęła chwila, kiedy okazało się, że jej przypuszczenia były złudne, gdyż zamiast zachrypniętego głosu Mike'a usłyszała kobiecy, stonowany i wdzięczny. Pełna obaw chciała jak najszybciej się gdzieś schować, lecz nim ta myśl dotarła do jej mózgu, było już za późno. Kobieta o pięknej barwie głosu pojawiła się w pomieszczeniu, początkowo nie zauważając wystraszonej blondynki. Była tak pochłonięta wypytywaniem Sary o bruneta, że nie spostrzegła, iż w salonie znajduje się ktoś jeszcze. Dziewczyna przechyliła głowę, dochodząc do wniosku, że gdzieś już widziała tę twarz. Kiedy jej trybik pobudziły się do pracy, zorientowała się, że to właśnie ją oglądała przed chwilą na fotografii. Zielone oczy błądziły po drobnej sylwetce Anabelli, wypalając w niej ogromną dziurę.

— Dzień dobry. — Z grzeczności postanowiła się przywitać. Nie sądziła jednak, że ta okaże się taka niemiła.

— A ty to kto? — zapytała z wypisanym zaskoczeniem oraz niezadowoleniem na twarzy.

Anabella - ZakończonaWhere stories live. Discover now