Stałam jak wryta i patrzyłam na grób rodziców Eleny - Mirandy i Graysona.
Nigdy nie patrzyłam na to z tej strony - Elena tez straciła rodziców. Też była sama z myślami. Dlaczego więc jej nic nie jest? Dlaczego jest taka jak dawniej? Dlaczego nie jest zepsuta, jak.. ja?
I znów zapomniałam z Eleną oficjalnie pogadać o naszej.. więzi rodzinnej jeśli można to tak ująć.
A jak to ubrać w słowa? Cześć, Elena. Pewnie dobrze wiesz, że jestem twoją siostrą. Zamieszkajmy razem, z ciocią Jenną, Jeremy'm i Alarickiem. Stworzmy nową, kompletną rodzinę.
Nie
Tak jej raczej tego nie powiem. Dlaczego ludzie są zawsze tacy oficjalni? Dlaczego nie mogę tak po prostu podejść do Eleny, przytulić ją i powiedzieć : Cześć, siostro. Miło Cię widzieć.
To takie trudne, a jednocześnie dziecinnie proste.
Muszę to zrobić.
Najlepiej dziś.
- Ann, oni... już się zbierają. Zaraz będą... - poszedł do mnie Damon. Przerwałam mu i odparłam szybko :
- Wiem. Idę już.
Damon poszedł za mną. Szliśmy chwilę, aż w końcu znaleźliśmy się w wyznaczonym miejscu. W miejscu ich spoczynku.
* * * * * * * * * * * * * * * *
Było już po wszystkim. Stałam nad grobem i rozmawiałam z rodzicami w myślach. Nie lubiłam się modlić, nie potrafiłam, nie chciałam. Chciałam przede wszystkim rozmowy. Przerwałam na chwilę mój dialog i spojrzałam na napis przede mną.
Amy i Julian Jhonsonowie.
Wierni rodzice i przyjaciele
Niech spoczywają w pokoju wiecznymZnów zaczęłam płakać jak opentana. Dlaczego tak łatwo daje się ponieść emocjom? Dlaczego one tak łatwo wypływają. Już i tak złamałam obietnice. Miałam być silna.
Jednak nie potrafię.
Czułam, że z każdą chwilą jest gorzej. Uspokajam się, żeby później wylać emocje z dwa razy większą siłą. Nie wiem ile to jeszcze potrwa.
Wszyscy już poszli. Byłam sama. Kolejny raz sama z myślami. Usiadłam na trawie i skuliłam się. Kolejne łzy, kolejne wspomnienia, kolejny ból. Potworny ból.
Poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Otarłam twarz z łez i odwróciłam się do tyłu.
- Klaus. - szepnęłam. Wstałam z trawy i wtuliłam się w niego. Czułam następną serię łez.
Najdziwniejsze co w dzisiejszym dniu poczułam to łza.
Łza nie należąca do mnie.
Łza Klausa
On potrafi.. płakać?
Spojrzałam mu w oczy. To niemożliwe. Nigdy nie będę psychologiem ale chyba widziałam w nich smutek.
Chyba
- Jedź do Nowego Orleanu. Ze mną. - przerwał ciszę.
- Nie mogę, Nik. Muszę tu zostać. Muszę dać sobie radę sama. - po raz kolejny się w niego wtuliłam.
- Nie musisz. Nikt cię tu nie trzyma. W Nowym Orleanie zapomnisz o smutku i o bólu. To miasto jest.. cudowne. - odparł z uśmiechem.
YOU ARE READING
Wilczy instynkt
Fanfiction17-letnia Annabeth Jhonson wprowadza się z rodzicami do niewielkiego miasteczka Mystic Falls. Tam poznaje wspaniałych przyjaciół i dowiaduje się prawdy o sobie. Co może się takiego zdarzyć w życiu Ann? Czy dziewczyna podoła? Czy da radę udźwignąć ci...