Na dole ważne wyjaśnienia co do fabuły!
Następnego dnia Annabeth obudziła się z okropnym bólem głowy. Po tym co wczoraj zobaczyła, postanowiła ukraść trochę bourbonu ze schowka Damona. Upiła się i zasnęła na kanapie w salonie. Najwidoczniej w nocy musiał ją przenieść jeden z braci. Dziewczyna wstała z łóżka, po czym poszła do łazienki wykonać poranną rutynę.
Zeszła do salonu i usłyszała fragment rozmowy braci Salvatore. Postanowiła więc do nich dołączyć.
- Sprowadziłeś Johna Gilberta? Tak ratujesz Elenę i Ann? - spytał zdziwiony Damon, stojąc przed Stefanem z założonymi rękoma.
- Szukałem Isobel. Powiedział, że pomoże. - wyjaśnił mu brunet, po czym chrząknął znacząco, widząc nadchodzącą Annabeth.
- Czy ja dobrze słyszałam? John? Isobel? - spytała Ann, natychmiast żądając od nich wyjaśnień.
- Mam zamiar znaleźć twoją biologiczną matkę, Ann. John nam w tym wszystkim pomaga.
- To znaczy, że mój ojciec jest u Gilbertów? - upewniła się dziewczyna, na co Damon pokręcił nieznacznie głową.
- Wracając do rozmowy... - kontynuował Damon. - Nie jesteśmy przecież aż tak zdesperowani.
- Damon, próbował mnie upiec. - odparł Stefan. Ann wytrzeszczyła oczy, jednak jak zwykle ktoś jej przerwał. - Znajomy Bonnie wspiera Mikaelsona, a kamień księżycowy został zniszczony. Elena i Ann całą wiarę pokładają w umowę, którą zawarły z Pierwotnym, żeby wszystkich chronić. Ufasz mu, Damon? Bo ja nie. Zabić też go nie zdołamy, bo jest nieśmiertelny.
- A gdzie w tym wszystkim John Gilbert? - wtrącił zirytowany Damon.
- Wie od Isobel o ofierze, którą trzeba złożyć za pomocą kamienia. Twierdzi, że potrafi uchronić Elenę. Sądzi też, że Klaus nie poświęci Annabeth. Ostatnimi czasu była Klausowi bliska. - oznajmił Stefan, na co Ann zupełnie nieświadomie zaczęła rozmyślać o Mikaelsonie. Mimo tego, że zasztyletował swoje rodzeństwo i uciekł, aby uniknąć konsekwencji, był dla niej jedną z najważniejszych osób. Chociaż za żadne skarby świata, nie przyznałaby tego na głos, gdzieś głęboko wiedziała, że Klaus to dobry człowiek.
- I niby jak John je ochroni? - prychnął Damon, nadal trzymając skrzyżowane na piersi ręce.
- Tego nie mówi. Przynajmniej mnie. - powiedział cicho Stefan, spuszczając lekko głowę.
- Wspaniale. tylko tego mi brakowało. - powiedział wściekle Damon, po czym skierował się w stronę drzwi.
- Przykro mi z powodu Rose. - powiedział brunet, z wyraźnym współczuciem. Damon zmrużył oczy i wzruszył obojętnie ramionami.
- Znałem ją pięć minut. - odparł mężczyzna, po czym miał zamiar wyjść, jednak po raz kolejny zatrzymał go Stefan.
- I pięć minut ci na niej zależało. - pokręcił głową z dezaprobatą. Damon odwrócił się ze skwaszoną miną. - Ciekawe co to znaczy.
- Że mi zależy, że są we mnie ludzkie uczucia. Liczą się nawet te chwilowe. Także uważaj, bo jeszcze zostanę bohaterem i cię zdetronizuję. - prychnął kpiąco, po czym wyszedł zostawiając Ann samą ze Stefanem.
- Co macie na myśli mówiąc "zabić też go nie zdołamy" ? - powiedziała Ann, nie rozumiejąc, dlaczego bracia Salvatore chcieliby zabić Elijahę.
- Sądzę, że nie jest on z wami w pełni szczery. W końcu to jego brat. Wątpię, że pragnie jego śmierci. A poza tym.. - Stefan przerwał i uniósł lekko brwi, słysząc, że jego telefon zawibrował.
![](https://img.wattpad.com/cover/159777091-288-k158173.jpg)
STAI LEGGENDO
Wilczy instynkt
Fanfiction17-letnia Annabeth Jhonson wprowadza się z rodzicami do niewielkiego miasteczka Mystic Falls. Tam poznaje wspaniałych przyjaciół i dowiaduje się prawdy o sobie. Co może się takiego zdarzyć w życiu Ann? Czy dziewczyna podoła? Czy da radę udźwignąć ci...