~Part 41~

1.4K 148 89
                                    

- Już nie mogę się doczekać, aż poznam osobę, która skradła serce mojego brata - zaśmiała się cicho. - Jaki on jest?

- Uroczy i słodki, kochany też, skromny, niepewny siebie i bardzo mu na mnie zależy. - wyznałem. - Taka najlepsza blond kluseczka, którą chce się tylko tulić i zajmować.

--------------------------


- Kluseczka - powtórzyła rozbawiona. - Smuci mnie tylko jedna rzecz.. Mój brat znalazł sobie chłopaka szybciej niż ja.

- Za miłością życia czekałem prawie dwadzieścia pięć lat. Masz jeszcze czas, młoda. Na razie ja ci zabraniam. - prychnąłem.

- Nie możesz mi zabronić - wydoła policzki. - Moje koleżanki już się umawiają, tylko ja nie. To nie fair.

- Dziecko, ty nawet jeszcze nie masz osiemnastki. - burknąłem, spoglądając na najmłodszą siostrę. - Obiecasz braciszkowi, że nigdy nie będziesz miała chłopaka?

- Tak, oppfa! - krzyknęła radośnie przytulając się do mojej dłoni.

- I tak kiedyś sobie kogoś znajdę - burknęła Hye, krzyżując ręce na piersi.

- Jak pójdziesz na studia to może się zgodzę. - mruknąłem, gładząc policzek małej. - Grzeczne dziecko. W nagrodę dostaniesz chrupki.

- Chrupki! - bliźniaki zaczęły skakać z radości.

- Przekupujesz rodzeństwo słodyczami, oppa - westchnęła Hye. - Daleko jeszcze do domu twojego chłopaka?

- Ja ich nie przekupuje. Ja tylko rozpieszczam tą dwójkę. - zaśmiałem się, widząc jej minę. - Jak pojedziemy autobusem to będziemy tam w dziesięć minut.

- Masz pieniądze na bilety? - spytała lekko zmartwiona. - Starczy ci do następnej wypłaty?

- Tak. Spokojnie. - spojrzałem na nią ze spokojem na twarzy. - Maluchy, poczekajcie chwilę. - poprosiłem i puściłem ich rączki, żeby wyciągnąć portfel i podałem siostrze pieniędzy. - Trzy ulgowe i jeden normalny. Od razu jak kupisz bilety to sprawdź rozkład w internecie.

- Dobra.. - kiwnęła głową, przyjmując gotówkę.

- A my wejdziemy do sklepu po chrupki. - oznajmiłem dzieciakom z uśmiechem i skinąłem głową w stronę sklepu osiedlowego, koło którego przechodziliśmy. Dzieciaki pisnęły głośno ze szczęścia i wbiegły do sklepu, a ja wszedłem zaraz za nimi, kręcąc głową w rozbawienia.

Kiedy wreszcie siedzieliśmy w autobusie, maluchy wręcz nie dawały mi spokoju, bo chciały już zjeść kupione chrupki, ale ja stanowczo postanowiłem, że zjedzą je dopiero u Jimina, żeby nie czuły się źle. Bliźniaki miały frajdę, bo uwielbiały jeździć autobusem, a Hye tylko się śmiała z ich zachowania i moich prób opanowania tej dwójki. Na szczęście szybko mi się to udało. W końcu jestem najstarszym braciszkiem, którego się słucha. Może i rozpieszczałem te małe pociechy, ale też umiałem je wychować. Przecież nie pozwoliłbym na to, żeby w przyszłości były złymi ludźmi. Co to to nie. Nigdy na to się nie zgodzę.

- Dobra. - odchrząknąłem puszczają rączki maluchów, kiedy byliśmy na klatce i przejąłem od starszej z sióstr kwiaty. - Bądźcie grzeczni.

- Dobrze! - krzyknęły jednocześnie bliźniaki.

- Wyglądasz jakbyś się stresował - zaśmiała się Hye. - No już. Będzie dobrze, oppa.

- Mam nadzieję. - zapukałem lekko w powłokę drzwi, co powtórzyły po mnie bliźniaki. - Ej, maluchy, bez takich. Jimin ma chorą babcię, która potrzebuje spokoju.

Male Nurse ||KookminTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang