~Part 20~

1.7K 185 20
                                    

Musiałem po prostu przenieść tą chemię, którą do siebie poczuliśmy na realne życie. To wydawało się tak bardzo trudne, że w pewnej chwili zacząłem się zastanawiać czy nie lepiej od razu powiedzieć całą prawdę temu maluchowi, ale szybko przeszła mi ta chęć i pozostałem przy tym planie, mając nadzieję, że wypali. Inaczej znów mogłem zostać ze złamanym sercem. A tego nie chciałem. 

----------------------------------------

- Hej... - następnego dnia, oczywiście rano, przywitałem się w drzwiach ze słodkim blondynem, z którym wczoraj wieczorem nie miałem siły za długo pisać, dlatego poszedłem też wcześniej spać, chcąc zakończyć dzień pełen wrażeń. - Chyba nie jestem za wcześnie? - zapytałem, posyłając mu jeden ze swoich najładniejszych uśmiechów.

- Oh.. um.. nie - pokręcił delikatnie głową. - Proszę wejdź - przesunął się aby wpuścić mnie do środka.

- Dzięki. - skorzystałem z zaproszenia, starając się nie stracić z nim kontaktu wzrokowego. - Nic się już wczoraj nie działo?

- Hmm..? - wyglądał na lekko zamyślonego. - Ah.. Tak. Znaczy nie.. Babcia czuła się całkiem dobrze - odwrócił wzrok, wpatrując się teraz w podłogę.

- Ej, wszystko dobrze? - podszedłem do niego bliżej, palcami dłoni unosząc jego podbródek. - Źle się czujesz?

- N-nie.. - wyszeptał prawie niesłyszalnie. - Nic mi nie jest. Zajmij się proszę babcią..

- Ouh... Okay, pewnie się szykujesz do szkoły, a ja ci przeszkadzam. - odsunąłem się od niego zaciskając swoje wargi i podrapałem się w tył głowy. - Miłego dnia, młody. - uśmiechnąłem się delikatnie, machając mu i wszedłem do pokoju, w którym leżała babcia młodszego. - Dzień dobry, jak dziś się pani miewa? - westchnąłem ciężko.

- Jak na mój wiek to całkiem dobrze - zaśmiała się cicho. - Kochaniutki, stało się coś, że tak ciężko wzdychasz? - spytała, podnosząc się ostrożnie z łóżka.

- Jestem ciekaw, kiedy pani zamierza powiedzieć swojemu wnukowi, że zostało pani mało czasu. - położyłem swoją torbę na łóżku staruszki i ją otworzyłem. - Dlatego wzdycham. To miły chłopak i sądzę, że powinien wiedzieć.

- To jeszcze nie czas, dziecko - spoważniała, wzdychając cicho. - Nie chcę aby cierpiał z mojego powodu.. Powiem mu gdy będę miała pewność, że znalazł kogoś, kto się nim zaopiekuje, gdy mnie już nie będzie - spojrzała na mnie uśmiechając się delikatnie.

- A co jak pani nie zdąży? - pokręciłem głową. - Przydzielili mnie tutaj tylko dlatego, że jest pani umierająca. Mam pani pomóc w tym, żeby śmierć w domu była jak najmniej bolesna. - podszedłem bliżej staruszki. - Skoro pani nie chce go zostawiać samego to dlaczego odmówiła pani operacji? Rak nie był groźny. Przeżuty teraz mogą pojawić się w każdej chwili.

- Ale operacja mogła mnie zabić. Jestem za stara na takie rzeczy - pokręciła głową. - Proszę nic mu nie mówić.. Może to troszkę egoistyczne, jednak pragnę jak najdłużej patrzeć na jego uśmiech.

- Nie znajdzie mu pani idealnej kandydatki na siłę. - stwierdziłem, zaczynając mierzyć babci Jimina ciśnienie. - Miłość sama przychodzi. Jak pani umrze to Jimin będzie musiał mieć wsparcie. Fałszywa miłość odejdzie, gdy tylko to nastanie.

- Nie musi to być kobieta, płeć nie ma znaczenia - wyszeptała. - Wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia i wiem, że Jiminnie znajdzie kogoś idealnego dla siebie, kto będzie kochał go prawdziwą miłością.

- Na przykład kogo? - uśmiechnąłem się lekko, chwilę później stwierdzając, że ciśnienie jest w normie.

- Szczerze, kochaniutki? - zaśmiała się cicho. - Dla mnie ktoś taki jak ty byłby odpowiednim partnerem dla mojego wnusia. Odpowiedzialny, inteligentny i troskliwy. Ale niestety ja nie mogę decydować o waszych uczuciach - westchnęła z uśmiechem.

- Jestem też szurnięty, czasem niemyślący i według mojego najlepszego przyjaciela, niemożliwie głupi. - oznajmiłem rozbawiony. - Gdybym miał spotykać się z pani wnukiem to lepiej się bać niż cieszyć. - podniosłem się z łóżka i sięgnąłem do szafki, na której stały lekarstwa staruszki.

- Nikt nie jest idealny, skarbeńku - powiedziała spokojnie. - Ah.. Gdybyś tylko kochał mojego Jimina mogłabym umrzeć w spokoju.. Ale to chyba nie jest takie proste, prawda? W końcu nie można zmusić kogoś do miłości - westchnęła po raz kolejny.

- Pocieszy panią fakt, że jestem homoseksualny i preferuję opiekować się swoimi partnerami niż żeby oni opiekowali się mną? - zacząłem obliczać dawkę każdego leku dla starszej pani. - Poza tym, również wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia.

- Naprawdę byłbyś idealnym kandydatem na partnera Jiminniego - zaśmiała się. - Powiedz.. Nie jesteś nim może zainteresowany? Wybacz, że pytam tak prosto z mostu ale czas trochę mnie goni - uśmiechnęła się delikatnie.

- Potrafi pani dotrzymać tajemnicy? - spojrzałem na nią z uśmiechem i podałem jej lekarstwa, widząc jak kiwa głową. - Pani wnuk bardzo mi się podoba.

- Cóż za cudowna wiadomość! - przyjęła ode mnie lekarstwa, uśmiechając się szeroko. - Wydaje mi się, że ty również wpadłeś mu w oko. Zechciałbyś zaopiekować się moim wnusiem, Jeonggukkie?

- Niech pani przyciszy trochę ton. - zaśmiałem się cicho. - Nie wiem, jak to wszystko się potoczy, ale proszę być dobrej myśli. Jestem typem chłopaka, który walczy o coś do końca.

- Bardzo się cieszę - ściszyła trochę głos. - Tylko proszę, nie zrań mojego kochanego Jimina.

- On nawet mnie nie chce, więc nie sądzę, że go zranię. A nawet jeśli to jestem honorowym człowiekiem i zrobię wszystko, żeby jeszcze był szczęśliwy, skoro to pani życzenie. - wyznałem kobiecie. - Nie jestem święty, nikt nie jest. Ale jak nie uda się pani doczekać chwili aż on znajdzie miłość to ja mu w tym pomogę.

- Dziękuję ci - wyszeptała uśmiechając się łagodnie. - Szczęście tego malucha jest jedynym co mi pozostało. Ah, muszę się położyć, za dużo emocji - zachichotała, ostrożnie kładąc się na łóżku.

- Zrobić pani herbaty? - zapytałem, zamykając wszystkie pudełeczka od lekarstw. Nie chciałem przypadkiem jakiegoś wysypać.

- Tak poproszę - kiwnęła delikatnie głową.

=======================

Chamska przerwa ;-;

Soł.. Jeśli będzie 10 gwiazdek to wstawię od razu next ~ ฅ^•ﻌ•^ฅ

Male Nurse ||KookminWhere stories live. Discover now