~Part 21~

1.7K 166 57
                                    

- Zrobić pani herbaty? - zapytałem, zamykając wszystkie pudełeczka od lekarstw. Nie chciałem przypadkiem jakiegoś wysypać.

- Tak poproszę - kiwnęła delikatnie głową.

-----------------------------

- To ja za chwilę wracam. - oznajmiłem, ruszając spokojnym krokiem do drzwi, które zaraz otworzyłem, wychodzą z pomieszczenia. - Oh, Jimin. - uśmiechnąłem się w kierunku chłopaka, który jadł kanapki w kuchni. - Chciałbyś może herbaty?

- Um.. Mogę ją zrobić.. - wyszeptał odkładać swój posiłek na talerz. - Z babcią wszystko w porządku? - spytał i podszedł do kuchenki, aby nastawić wodę na herbatę.

- Tak... Wszystko w normie. - odpowiedziałem, siadając na krześle. - Nie przejmuj się tak. Życie jest za krótkie, żeby tracić czas na coś co nie ma sensu.

- Chodzi o moją babcię.. - burknął pod nosem. - Myślałem, że skoro jesteś lekarzem to życie ludzi ma dla ciebie znaczenie.. Jednak.. chyba się pomyliłem - wyszeptał, nie odwracając się w moją stronę.

- Nie w tym rzecz, Jimin. - uśmiechnąłem się lekko. - Ja sam mam rodzinę i niedawno straciłem babcię, więc wiem jak człowiek potrafi się zamartwiać o ważną osobę. Ale teraz żałuję, że nie pokazałem babci tego jak jestem szczęśliwy. Czasem widywała mój uśmiech, ale martwiło ją to, że moje życie ustało w miejscu przez jej chorobę. Zajmowałem się babcią i pomagałem jej we wszystkim, lecz ona pragnęła też, żebym zajął się tym co powinno być moją codziennością, na przykład wyjścia ze znajomymi, żarty, śmiechy. Mogłem chociażby zagrać z nią w jakąś grę planszową by pokazać, że nie żyje w ciągłym strachu o jej zdrowie. Babcie są tak trochę egoistkami. Chcą zawsze oglądać tylko uśmiechy swoich wnucząt i dzieci. - sięgnąłem po jedno ciasteczko, które leżało na talerzyku, który, znajdował się na stoliku. - Obu nam należy na życiu twojej babci, ale teraz gdy ja tu jestem, możesz jej pokazać, że jesteś szczęśliwy. To jest dla niej najważniejsze.

- Przepraszam.. - wyszeptał cichutko i lekko się ukłonił, w geście przeprosin. - Bardzo martwię się o babcię, hyung. Pokazywanie mojego szczęścia nie jest wcale takie proste.. - zarumienił się delikatnie i szybko odwrócił.

- Wiem, że jest to niezmiernie trudne, ale wykonalne. Mogę ci w tym pomóc. - oznajmiłem, wzruszając ramionami.

- W jaki sposób? - spytał i spojrzał na mnie lekko zaciekawiony.

- Może zacznij od tego, że dziś po szkole spotkaj się z przyjaciółmi. - wstałem z krzesła i podszedłem do młodszego.

- Ale co będzie z babcią? Nie zostawię jej samej.. - wyszeptał. - Poza tym, nie wiem czy mój przyjaciel będzie miał dziś czas..

- Jimin, jestem tu przez cały dzień. A twój przyjaciel z pewnością znajdzie dla ciebie czas, bo pewnie sam za tobą tęskni. - puściłem mu oczko. - Wymówki sobie odpuść, bo mam plan B.

- Plan B? - spytał niepewnie. - Co masz na myśli?

- Łaskotki. - zaśmiałem się cicho. - Może nie wiesz, ale jestem mistrzem tego.

- C-co? - zrobił krok w tył, cały się czerwieniąc. - T-to nie j-jest do-dobry pomysł.

- Dlatego wybierz plan A i rozerwij się z przyjacielem. - pokręciłem rozbawiony głową. Rozkochanie go w sobie było serio trudne.

- D-dobrze.. - kiwnął głową i gwałtownie się odwrócił, przez co stracił ręką czajnik, a gorąca woda rozlała się na podłogę. - Aah! - krzyknął i odskoczył do tyłu łapiąc się za oparzoną kończynę.

- Ouh... - szybko wyłączyłem kuchenkę i zbliżyłem się do młodszego. - Włóż rękę pod chłodną wodę, a ja pójdę po apteczkę.

- Boli.. - wyszeptał ze łzami w oczach i wykonał moje polecenie. - Trzeba przygotować nową wodę na herbatę.. - nerwowo przeskakiwał z jednej nogi na drugą, nie wiedząc co zrobić, jednak ciągle trzymał rękę pod strumieniem wody.

- Nie przejmuj się tą cholerną wodą. - oznajmiłem, wyciągając bandaż z apteczki, którą znalazłem. - Trzymaj tak dłoń przez minutę. - odłożyłem bandaż na stolik i sięgnąłem po ręcznik, który wisiał na haczyku, żeby go namoczyć.

- H-hyung, to boli.. - ścisnął wargi, a z jego oczu zaczęły spływać kropelki łez.

- Wiem, Jiminnie... - wziąłem jego dłoń spod strumienia wody, następnie przykładając do niej mokry ręcznik. Potem usiadłem na krześle i posadziłem go na swoich kolanach, żeby trochę uspokoić młodszego. - Nie myśl o bólu. Zaciśnij zęby i pomyśl o czymś przyjemnym. - poprosiłem. - Na przykład o tym, że z poparzeniem nie puszczę cię do szkoły.

- D-dobrze, spróbuję.. - wyszeptał, rumieniąc się delikatnie i wbił wzrok w swoją rękę. - Przepraszam, za sprawienie ci dodatkowych zmartwień..

- Spokojnie, młody. - zaśmiałem się pod nosem. - Nie myśl o tym, powtarzam. Wyobraź sobie wieloryba, który różowy tańczy na tęczy, a koło niego latają fioletowe delfiny jedząc chmury zrobione z waty cukrowej. Nie zapominajmy także o deszczu skittlesów, który nagle zaczął padać.

Spojrzał na mnie jak na wariata, po czym zachichotał, aż w końcu zaczął głośno się śmiać. Próbował zakryć ręką usta, jednak wciąż widziałem jego szeroki uśmiech.

- Jesteś zabawny, hyung - stwierdził rozbawiony, wpatrując się w moje oczy.

- Zabawny albo szurnięty. Jak kto woli. - pogładziłem delikatnie dłonią jego policzek. - Też zauważyłeś, że temu wielorybowi wyrosły skrzydła? Zrobione z białej czekolady?

- Proszę, przestań - próbował uspokoić śmiech, jednak średnio mu to wychodziło. - Nie jesteś szurnięty. Jesteś kochany, Jeongguk - stwierdził słodko się uśmiechając.

- Wystarczy Jungkook. - odwzajemniłem jego uśmiech. - Miło mi słyszeć, że jestem kochany. Mój przyjaciel woli przezywać mnie od głupich. Miła odmiana. - sięgnąłem po bandaż. - Jimin, słuchaj, zamknij oczy i mów mi co robi ten wieloryb, okay?

- Um.. okay - posłusznie zamkną swoje cudne oczka. - Więc.. Jakiś niedobry delfin zjadł kawałek jego czekoladowych skrzydeł, przez co biedny wieloryb spadł z tęczy. Ale na szczęście, na dole był większy, zielony wieloryb, który go złapał. Opatrzył jego skrzydełka i pomógł mu dostać się z powrotem na tęczę.. Potem żyli razem.. Szczęśliwie.. - ostatnie słowa mówił coraz ciszej. - Moja historia nie jest tak zabawna jak twoja.. Chyba się do tego nie nadaję - westchnął cichutko.

- Najwidoczniej pragniesz miłości. - stwierdziłem, kończąc bandażować dłoń blondyna. - Ale nie takiej jaką daje ci babcia. Pragniesz, żeby ktoś cię kochał ponad wszystko i żebyś ty też kochał tą osobę. Jest jakaś dziewczyna, co?

- N-nie.. - wyszeptał prawie bezgłośnie, kręcąc głową. - Jest pewien ktoś, kto się o mnie troszczy.. Tylko.. Nie wiem co z tego wyjdzie.. - zeskoczył z moich kolan, po czym delikatnie się ukłonił. - Dziękuję. Przygotuję teraz nową wodę na herbatę.

- Jasne. Mogłem się domyślić, że jesteś zajęty. - zaniosłem się cicho śmiechem. - Pójdę zobaczyć co u twojej babci.

- To.. jest skomplikowane - chwycił mój nadgarstek, patrząc mi prosto w oczy. - Proszę, nie mów nic babuni..

- Nic nie powiem. Masz to jak w banku. - skinąłem lekko głową z uśmiechem i wyszedłem z kuchni, zaraz zjawiając się ponownie w pokoju staruszki.

===========================

Czy Jeonggukowi uda się rozkochać w sobie Jimina?

Czy Jimin zaparzy w końcu herbatę, nie ranią się przy tym?

Odpowiedzi na te i wiele innych pytań już niebawem! ~ ฅ^•ﻌ•^ฅ

Male Nurse ||KookminWhere stories live. Discover now