~Part 25~

1.7K 172 9
                                    

- Dobrze.. Chyba - odpowiedziałem bez namysłu. - Nie ma ostatnio za wiele czasu aby pisać z powodu studiów. Ale to nic, musi się uczyć.

- To fajnie. - pokiwał delikatnie głową. - Albo przynajmniej jest okay.

- Ta - przegryzłem lekko wargę. Nic nie jest okay, moje serce aktualnie przeżywa kryzys i nie chce ze mną współpracować. - A co u ciebie? - spojrzałem na niego krótko.

- Jakoś żyje. - odchrząknął, pocierając sobie twarz dłonią. - Szkoda gadać, ale daje sobie radę. A w szkole wszystko dobrze?

- Może być - westchnąłem. - W weekend też przyjedziesz do babci? - spytałem nie chcąc mówić ciągle o mnie.

- Tak. - potwierdził skinięciem głowy. - Mówiłem, że będę tu codziennie przez cały miesiąc.

- No tak.. - speszyłem się lekko. - Przepraszam. To.. ja już może wrócę do pokoju, nie będę ci przeszkadzał - wypiłem do końca mój napój i wolnym krokiem ruszyłem w stronę wyjścia z pomieszczenia.

- Jimin, ty mi nie przeszkadzasz. - rzucił za mną mężczyzna. - Jedynie ja mogę zawadzać tobie. W końcu to twój dom.

- Opiekujesz się moją babcią więc cieszę się, że tu jesteś.. - zatrzymałem się i odwróciłem, posyłając mu delikatny uśmiech. - W sobotę nie mam żadnych planów, zapewne będę oglądał jakiś serial, ale w niedzielę wychodzę z przyjacielem więc będziesz mógł spokojnie pracować.

- Jak chcesz to możemy wyjść w sobotę z twoją babcią na spacer. - Jeongguk odwzajemnił mój uśmiech.

- Oh, jasne - kiwnąłem głową. - To bardzo dobry pomysł. Świeże powietrze dobrze jej zrobi - nie jestem pewny czy w głębi ducha nie cieszyłem się bardziej ze spaceru z Jungkookiem, niż z babcią. Mimo wszystko chciałem bliżej go poznać, nawet jeśli nie miałem u niego żadnych szans.

- Usiądziesz? - zapytał rozbawiony, zerkając na krzesło, które stało po drugiej stronie stolika. - Smutno mi samemu w obcym mieszkaniu.

- Skoro chcesz to okey.. - wyszeptałem siadając na drewnianym krześle. - W sumie mi też samemu trochę się nudzi, nawet jeśli to mój dom. Więc.. chcesz o czymś porozmawiać?

- Jasne. - zgodził się, podsuwając mi pod nos ciasteczka, które upiekłem. - Więc narzuć temat.

- Um.. Nie mam bladego pojęcia o czym możemy porozmawiać - zachichotałem, lekko się czerwieniąc i sięgnąłem po jedno ciasteczko. - Taehyung obiecał, że przywiezie mi ciasto z rodzinnego spotkania. Lubię wypieki jego cioci, zawsze wyglądają ślicznie i są pyszne - przyglądałem się przez chwilę trzymanemu przeze mnie smakołykowi. - Też chciałbym umieć robić takie smaczne rzeczy.

- Ciasteczka robisz najlepsze na świecie. - schlebił mi przystojny kruczowłosy. - A ciasta mogłaby moja mama nauczyć cię piec. Ale niestety ze względu na zdrowie na razie to niemożliwe.

- Co dolega twojej mamie? - spytałem z wyraźnym zmartwieniem w głosie. - M-możesz mi powiedzieć.. jeśli chcesz. Chyba, że nie chcesz - położyłem ręce na stół i zacząłem bawić się swoimi palcami.

- Choruje na depresję. - wyznał, ale uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy. - Chcesz jeszcze soku? - zapytał, widząc pustą szklankę.

- Nie, dziękuję - pokręciłem przecząco głową. - Współczuję z powodu choroby twojej mamy.. Jak wyzdrowieje i nadal będzie taka możliwość, to bardzo chętnie chciałbym, aby nauczyła mnie piec.. - wyznałem przyciszonym głosem. Nie chciałem aby brzmiało to tak, jakbym się narzucał czy cokolwiek w tym stylu.

- Z wielką chęcią zapoznam cię z nią. Za młodu była bardzo podobna do ciebie. - chłopak sięgnął po jedno ciasteczko. - Ale mój ojciec ją zniszczył.

- Przypominam twoją mamę? - spytałem lekko zdziwiony. - I.. twój tata.. co takiego zrobił? - możliwe, że nie powinienem zadawać takich pytań i dopytywać o prywatne sprawy starszego, ale chęć dowiedzenia się czegoś na jego temat była zbyt duża, abym się teraz wycofał.

- Była śliczną i delikatną dziewczyną. I do tego bardzo nieśmiałą, ale chciała znaleźć zawsze swoją drugą połówkę. - zaczął tłumaczyć. - Trafiła przypadkiem na mojego ojca, zakochała się od razu. On zawsze był typem podrywacza, który sypiał z kim popadnie i robi co chce, bo posiadał dzianych rodziców. Mama zawsze przymykała oko na wszystko. Bo go ślepo kochała. A dwa lata temu ojciec po prostu wyszedł z domu i nie wrócił. Wtedy życie się jej zawaliło i popadła w depresję. Wyszła na prostą z pół roku temu, ale niedawno miała nawrót. Stwierdziła, że to z mojej winy. - zaśmiał się pod nosem, przecierając dłonią swoje mokre oczy. - Lecz nie am tego złego. Zawsze trzeba patrzeć na pozytywy.

- Jeonggukkie.. - wyszeptałem, wstając ostrożnie z krzesła. Czułem jak ręce zaczynają mi drżeć ale zacisnąłem dłonie w piąstki oraz niewiele myśląc podszedłem do starszego i po prostu go przytuliłem. - N-nie płacz.. T-to na pewno nie twoja wina.. Przepraszam za to, że dopytywałem.. Nie powinienem ciągnąć dalej tego tematu..

- Nie przepraszaj. - pociągnął nosem, pocierając delikatnie moje plecy i zaśmiał się cicho. - To nic takiego. Jestem dorosły, więc sobie poradzę.

- Co oznacza bycie dorosłym? - zapytałem jakby sam siebie. - Osiągnięcie pełnoletności? Skończenie szkoły? Zdobycie pracy albo założenie rodziny? Nawet gdy jesteśmy dorośli nie oznacza to, że musimy radzić sobie ze wszystkim sami. Każdy potrzebuje wsparcia, niezależnie od wieku czy płci - dłonią pogładziłem jego miękkie włosy, wplatając w nie ostrożnie moje palce.

- Mam tylko przyjaciela, a on ma swoje problemy. - oznajmił pielęgniarz. - Wsparcie mam tylko od niego, ale on posiada żonę, niedługo pewnie założy rodzinę. Muszę sobie radzić sam, bo już tak zawsze będzie. Miłość nie jest dla mnie. A ja mam jeszcze młodsze rodzeństwo. Muszę być silny, bo co oni zrobią, jak mnie także zabraknie?

- Rozumiem.. Albo raczej chciałbym rozumieć. Jestem od ciebie młodszy, mniej doświadczony i moja sytuacja rodzinna wygląda inaczej, jednak ja i tak chciałbym móc powiedzieć, że rozumiem co czujesz.. - odsunąłem się delikatnie od starszego, aby spojrzeć w jego oczy. - Jesteś wspaniałym facetem więc na pewno spotkasz kogoś, kto będzie w stanie cię wspierać. J-jeśli będziesz chciał to zawsze możesz ze mną porozmawiać.. Może nie pomogę ci za wiele ale p-przynajmniej się wygadasz.

- Jesteś kochany... - poczułem delikatny pocałunek na swojej skroni. - Szkoda, że jesteś w związku, młody. Inaczej już dawno zaprosiłbym cię na randkę. - starszy zaśmiał się cicho pod nosem. - Pójdę się ogarnąć, bo jak twoja babcia się obudzi i zobaczy, że płakałem to nie pozwoli mi dziś wrócić do domu. - odsunął się ode mnie i podniósł się z krzesła. - Za chwilę wracam. - oznajmił z uśmiechem, ruszając spokojnym krokiem w kierunku łazienki.

- O-okey.. - wyszeptałem, odprowadzając wzrokiem chłopaka. Gdy tylko zniknął z mojego pola widzenia poczułem nieprzyjemne szczypanie na policzkach, które zapewne były teraz czerwone jak burak. Czy ja aby na pewno dobrze zrozumiałem to co powiedział? Chciałby zabrać mnie na randkę.. Ale jestem w związku więc nie może.. Czułem jak moje serce ma ochotę wyskoczyć z klatki piersiowej. Nie mam bladego pojęcia co powinienem teraz zrobić. Taehyung mi nie pomoże, od razu powie żebym zostawił Jeonmina dla Jungkooka.. ale to nie jest takie proste. Napiłem się zimnej wody i usiadłem z powrotem na krześle, mam nadzieję, że starszy nie zauważy moich rumieńców.

Male Nurse ||KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz