9

203 15 0
                                    

Luna

Przebywanie sam na sam z Karlheinzem nie należało do najprzyjemniejszych. Gdyby nie to przejmujące uczucie, że jest jakiś taki obrzydliwy.
- Chcesz mnie przeprosić - powiedział cicho. To nie było pytanie.
- Źle się zachowałam. To moja wina nie twoja. Zacznijmy od nowa. - odparła z udawanym uśmiechem.
- Jestem w stanie Ci to wybaczyć. - mówił spokojnym tonem.
W głowie jedna myśl chce już iść, nie mogę na niego patrzeć.
- Co chciałabyś robić? - zapytał.
- Postanowiłam pozwiedzać sobie. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Możesz odejść. - powedział stanowczo.
Ukłoniłam się lekko.
- Niech to się skończy. - pomyślałam i odeszłam.
Znalazłam się na głównym holu. Było pełno służby. Gdy chciałam wyjść na zewnątrz spotkałam Subaru.
- Przyjdź na obiad. Ma się pojawić Shin.
Luna poczuła krótkie szarpnięcie w piersi, coś pomiędzy slodyczą a bólem.
- Rozumiem. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Ruszyłam w kierunku wschodniej wieży. Cały czas myślałam o Shinie. Podeszłam do drzwi, które były otwarte. Przełknęłam ślinę. Zdawałam sobie sprawę, że mogę w ten sposób narazić się Karlowi. Wspiełam się po krętych schodach. Po paru minutach dotarłam do drzwi, po czym nacisnęłam klamkę. Drzwi otworzyła mi najpiękniejsza kobieta. Robiła niezwykłe wrażenie. Blada cera z krwistoczerwonymi oczami. Uczesana w kok, ma jedno długie pasmo włosów puszczone z przodu. Ubrana była w czarno-białą suknie. Ramiączka kształtem przypominały kryształy. Wokół rąk miała owiniętą przezroczystą tkaninę. Na rękach znajdowały się długie białe rękawiczki.
Weszłam do środka. Pomieszczenie wyglądało jak loch. Ściany obdarte z farby, zimno ciągnęło od betonowej podłogi, która była cała brudna. Małe okienko z kratami. W ogóle nie pasowało to jej wyglądu.
- Dlaczego tak przypominasz mi Subaru? - zapytałam z ciekawości.
- Przypominam Ci Subaru, ponieważ to mój syn. - odpowiedziała spokojna.
- Przepraszam, że zapytam jesteś żoną Karlheinza? - powiedziałam spokojnym głosem.
- Nic się nie stało. Jestem Christa Sakamaki. Jestem jedyną przy życiu żoną Karlheinza.
- Jedyną przy życiu? Ile on miał żon? Nie ważne, nie chce wiedzieć.
- Proszę siadaj. - wskazała na stare łóżko przy ścianie.
- Opowiedz mi coś o sobie. Jak znalazłaś się w rezydencji? - spytała cały czas mnie obserwując.
- Miło mi cię poznać. Nazywam się Luna Carter. Jestem sierotą, mieszkam z babcią. - powiedziałam ze smutkiem.
- To dość skomplikowane. Karl chciał mnie lepiej poznać. - zaśmiałam się lekko. Nie mogłam jej powiedzieć.
- Czyli jesteś znajomą mojego syna? - popatrzyła na mnie pustym wzrokiem.
- Taak. Dogadujemy się - odwróciłam wzrok.
- Cieszę się. Mój Subaru jest raczej typem samotnika, więc miło mi słyszeć, że ma znajomą. - uśmiechnęła się do mnie.
- Ja też się cieszę. - spusciłam wzrok.
- Od kiedy moja psychika zaczęła się wahać nie potrafię panować nad emocjami. - mówiła spokojnym głosem.
- To wszystko przez tego bydlaka. Nienawidzę go. - mówiłam spokojnym głosem, jednak w środku drżałam.
- Przez co krzywdziłam mojego syna. Nie pamiętam już ile razy prosiłam go by skrócił moje cierpienie. Zawsze odmawiał. - mówiła patrząc się w okno.
- Biedny Subaru. Tak mi go szkoda. - szeptała zaciskając dłonie.
- A może ty mi w tym pomożesz? - podała mi srebrny sztylet.
Gdy usłyszałam jej prośbę nagle zapomniałam jak się oddycha. Patrzyłam się na nią z niedowierzaniem w oczach.
- Mówisz poważnie? Chcesz abym cię zabiła? Nie, nie jeszcze raz nie. Sztylet zabieram. Przyda mi się do zabicia Karla. Nie mogę tego zrobić. - mówiłam nadal spokojnym głosem.
- Po wszystkim pomogę Ci. Obiecuję. - w jej oczach widziałam obłęd.
- A co z Subaru? Chcesz go tak zostawić? - powedziałam mając nadzieję, że się opamiętania.
- Subaru nic się nie stanie. Zrób to. - naciskała.
- Śmierć w niczym nie pomoże jest tylko ucieczką, ale problem nadal pozostaje. - widziałam, że mnie słucha.
- To wszystko przez Karla. Zabije go dla ciebie i zabiorę cię. Moja babcia się tobą zaopiekuje, wyleczy cię, obiecuję. - po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
Przytuliłam Christe mocno, ale lekko. Była taka delikatna. Czułam, że odwzajemnia uścisk.
Wychodząc z wieży wpadłam na Subaru. Miał łzy w oczach. Od razu go przytuliłam. Głaskałam go po włosach.
- Obiecuję Ci. - wyszeptałam.

Serce I Księżyc / Diabolik Lovers Where stories live. Discover now