-Chyba ją wkurzyłam.
-Kogo.
-Twoją mame.
-Niee.
-Dziwnie na mnie zerka.
-Zdiagnozowała u ciebie ciąże. Twierdzi, że nie było cię wczoraj bo miałaś mdłości.

Nie odpowiedziała nic.

No nie mówcie, że moja matka wyczaiła to wcześniej niż ja.

-Jesteś w ciąży?!
-Jeszcze nie. Chyba jej nie powiedziałeś co naprawdę się stało.
-Nie.

W końcu nie wytrzymała i podeszła do nas.

-Cześć. Marinette, cieszę się, że udało ci się przyjść. Jak się czujesz?
-Dobrze.
-Wiem, że to nie odpowiednie miejsce, ale mogę zapytać który to tydzień?
-Słucham?
-Który tydzień ciąży.
-Ja.. nie jestem w ciąży.

Zaczęła uważnie ilustrować Marinette wzrokiem.

-Znowu to samo. Adrien, mogę cię prosić na słówko.

Bosko.

Już po mnie.

-Pojeb**o cię synu?
-Co?
-Nie wiem jak by musiała się starać to zakryć ja i tak zobaczę te siniaki. Miałeś tego więcej nie robić.
-To nie jest takie proste jak ci się wydaje.
-Co nie jest takie proste? Co ty sobie przychodzisz do domi i "o nie ma obiad, ale zaraz oberwie. O nie pozamiatane, zaraz jej pokażę". Uspokój się do cholery, bo ja się nigdy wnuków nie doczekam.
-Myślisz, że mi nie jest przykro? Sam nie kontroluję tego co robię. Gdybym mógł cofnąć czas, napewno bym to zrobił.
-Gdyby nie to, że masz dwadzieścia sześć lat to dała bym ci szlaban na cały miesiąc, a Marinette powinna ci ograniczyć niektóre przyjemności. Może w tedy się nauczysz.
-Dziękuję za cenną radę. Idę już.
-Za dziesięć minut widzę cię ubranego na próbie.
-Oczywiście.

Nie wytrzymam z nią.

Wyprowadzenie się było jedną z najlepszych decyzji które podjąłem.

Gdyby nie to pewnie dalej próbowała by dawać mi kary.

*Marinette*

W życiu nie widziałam tylu znanych projektantów w jednym miejscu!

Chciałam pójść po autograf ale Adrien powiedział, że nie wypada.

Przynajmniej mogłam zamienić z nimi kilka słów na bankiecie króry odbył się na zakończenie.

Gdy niektórzy zaczęli już wychodzić, poszliśmy i my.

Nie jestem przyzwyczajona do tego typu imprez, a jutro jestem umówiona na randkę.

Po dotarciu do naszego pokoju, a właściwie apartamemtu, wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam do łóżka.

Najchętniej po prostu zasnęła bym ale widziałam, że Adriena coś trapi i musimy pogadać.

Gdy wyszedł z łazienki, usiadł koło mnie i zdjął ze mnie kordłę.

Złapał moją rękę i zaczął całować każdy ślad po koleji, za każdym razem mówiąc "przepraszam".

Później powtórzył tą samą czynność na drugiej ręcę.

-Adrien.. wystarczy już...

On tylko spojrzał na mnie tymi swoimi cudownie zielonymi oczami i wrócił do wykonywnej czynności, a ja spaliłam buraka i opadłam na poduszki.

Gdy już skończył usiadłam bliżej niego i przytuliłam.

-Nie wracajmy do tego więcej.
-Nie mogę sobie tego wybaczyć... robię awanturę o nic, a później ty na tym cierpisz...
-Najważniejsze, że ja ci wybaczyłam...
-Naprawdę?
-Naprawdę.

Położył się na plecach i pociągnął mnie za sobą.

-Jesteś najlepszym co mogło mi się przytrafić.
-Ciekawe jak długo będziesz tak myśleś.
-Myślę, że całkiem długo. Jeszcze jak by moja kochana żona podarowała by mi dziecko było by jeszcze lepiej.
-Zastanowię się nad tym Agreste. Ale nie dzisiaj. Muszę sie wyspać. Mam jutro randkę.
-Z kim?!
-Z tobą głupku.
-No tak.

Zgasiłam lampke po mojej stronie, a Adrien zrobił to samo ze swoją.

Położyłam się obok niego i przykryłam kordłą.

-Dobranoc skarbie.

Zawsze to robi jak chce mnie ugłaskać.

To mój słaby punkt.

-Dobranoc.

-----------------------------------------------------------

Spokojnie, to jeszcze nie ta akcja po której pani Agreste miały spaść pantofelki.

Niektórzy już wyczaili o co chodzi 😏😏

|Miraculum: Ślub od pierwszego wejrzenia|AU|Where stories live. Discover now