18

254 29 6
                                    

- Kim była ta dziewczyna? - spytałam

- Dowiesz się w swoim czasie. Teraz resztę ci wytłumaczę. Twoi rodzice pójdą na pierwszy ogień.

- Ale oni się spalą! - krzyknęłam.

- Tak się mówi - zaśmiał się Azi - nikogo nie będziemy palić. - pogłaskał mnie po głowie - Twoi rodzice należeli do organizacji zwanej W.D.S.M co oznacza " Wydział Do Spraw Morderców" Pochodził z Angli, jednak miał swoje oddziały a Ameryce. Można powiedzieć, że twoi rodzice łapali ludzi uważanych za niebezpiecznych by robić na nich eksperymenty. 

- Ale to dobrze, że łapali morderców.... - skomentowałam.

- Tak, ale jakby dawali ich przed sąd byłoby sprawiedliwie. A zamiast tego, zabijali ich lub robili na nich testy co było baaardzo złe. 

- Rozumiem. 

- Twoi rodzice chcieli zabić ciebie by zrzucić z siebie ciężar wychowywania. - zaschło mi w gardle jak wypowiedział to zdanie.

- wiem o tym ... - spojrzałam na swoje ręce. Czy byłam takim problemem dla nich?

- To teraz druga kwestia - Aziemu widać było nie na rękę opowiadać mi te rzeczy - Sky jest demonem, Artur też nim jest, Ja i Steve tak samo. Slenderman, ten wysoki pan w garniturze jest eksperymentem, ale wszyscy zaliczają go do mutantów. Dziewczynka, którą słyszałaś jak się o ciebie pytała też jest demonem  a Toby jest człowiekiem z cechami ras. 

- A ja kim jestem? - spytałam smutno.

- Jesteś demonem - odparł sucho chłopak. Zrobiło mi się   jeszcze bardziej smutno. Przecież mam dobre serce, przecież ja lubię wszystko i wszystkich... .

- Twoi prawdziwi rodzice byli demonami, więc nawet jeżeli wychowali cię ludzie to i takzostajesz demonem. 

- Wychowali mnie tak jak tamtą dziewczynę? - uśmiechnęłam się lekko.

- Właśnie tak. Ona była demonem ale miała bardzo dobre serce. Nie wszystkie demony są złe i  kipiące nienawiścią.

- Rozumiem. - odpowiedziałam sucho.

- Te psy, które was zaatakowały przy stacji paliw, to były wilkołaki. Nie wiem, skąd się tam wzięły jednak widać, że migrują. 

- Co oznacza to słowo? - spytałam.

- Że zmieniają miejsce zamieszkania, albo z powodu złych warunków na dotychczasowym terenie lub w celu szukania nowych ofiar.

- Ofiar? 

- Zabijają ludzi, zwierzęta lub inne wrogie nacje. Co do babci. 

była ona demonicą, która wysysała dusze z ciał osób by żyć. Odczepiłaś swoją duszę od ciała w momencie gdy chciała ci ją zabrać. Dlatego widziałaś swoje ciało ale w nim nie byłaś. Ciemne potwory z lasu to były dusze, które by uwolnić się muszą zjeść inną, jeszcze żywą duszę. Dlatego tak bardzo chciały byś do nich podeszła. 

- A czemu one nie mogą normalnie odejść w zaświaty? 

- Ponieważ one były baaardzo złe i to jest jakby kara za ich marny żywot. 

-Dlaczego powiedziałeś że ten duży Pan jest eksperymentem?

- Ponieważ on był kiedyś normalnym człowiekiem, jednak w II wojnie światowej ( albo 1 już nie wiem xD dop.aut.)  został poddany przez Niemieckich Żołnierzy eksperymentom. Wraz z swoim bratem    zostali przemienieni w takie coś. 

- Żal mi tego Pana. 

- Niektórzy ludzie, nawet będąc czystymi ludźmi bez cech ras, są okrutni. 

- A ten chłopiec? Toby? - spytałam 

-Ma wyniszczoną psychikę, dlatego takie rzeczy mówi. 

- Ale od tego są lekarze - odparłam

- Niestety on nie może iść z tym do lekarza.

- Czemu? Przecież psycholodzy są dla wszystkich... - nie rozumiałam czemu on nie może iść do lekarza. Pamiętam jak Sasza szła do jednego. No właśnie... Sasza, brakuje mi jej. 

- To jest trochę bardziej skomplikowane.

Nie rozumiem czemu tak jest. Przecież lekarz jest dla wszystkich. Niezależnie od wieku, płci. 

Do pokoju wleciał Artur. Jego czarne włosy były przyklejone do czoła. Wory pod oczami i zdyszana mina.

- Coś się stało? - zdenerwowany wstał Azi. Jego oczy i ruchy pokazywały, że  był gotowy do akcji.

- Kolacja podana do stołu - Artur się zaśmiał.

- Przestraszyłeś nas i wbiegłeś tutaj jak wariat tylko po to by oznajmić nam kolację!? - Biało włosy był widocznie wkurzony. 

- Oj tam, ja po prostu spieszyłem się byście mieli ciepłą herbatkę - Czarnowłosy zaśmiał się i wybiegł z pokoju trzaskając za sobą drzwiami. 

- Co za idiota. Chodźmy coś zjeść -  Azi  lekko uśmiechnął się do mnie. Zeskoczyłam z łóżka. Tym razem mogłam normalnie stać. Otworzyliśmy drzwi. Moim oczom ukazał się hol. Brązowo białe ściany były brudne od śladów rąk i zacieków. W niektórych miejscach zauważyłam pajęczyny.

Na podłodze był dywan, także brązowy. W niektórych miejscach był wręcz czarny. Grudki ziemi nadawały mu ten kolor.

Na całej długości korytarz były drzwi. Po lewej tylko jedna para drzwi, pomiędzy której stały schody na dół. po prawej było troje drzwi. Wszystkie tego samego koloru - brązowego. 

- Chodź szybciej - pospieszył mnie chłopak. 

Podbiegłam do schodów. Długie, drewniane i z czerwonym dywanikiem schody nie zapraszały do zejścia. Wyglądały strasznie. 

- Idziesz? 

Spojrzałam z niepewnością na Aziego, ale on już wchodziły do pokoju po naszej lewej.  Rozejrzałam się dookoła. Niebieskie ściany były brudne od czegoś czarnego. Tynk odchodził w kilku miejscach. W holu naprzeciw nie, do którego prowadziły schody  były 3 pokoje. Dwa po lewej stronie i jeden po prawej. Jedynie otwarte drzwi miał pokój do którego wszedł białowłosy. Dochodziły stamtąd  dźwięki rozmowy.

Wejść na schody czy nie? A co jeśli te schody to potwór? Z tego co zrozumiałam z opowiadania Aziego, to wszystko może być mutantem lub potworem. Nie chce by te schody nagle ożyły i chciały mnie zjeść... Nie chcę byś dla nich pożywieniem.

- Idziesz? - z pokoju wybiegła mała dziewczynka. Miała rudawe włosy z gałązkami drzew. Jej oczy były zielone, cera bardzo blada i poobijana. Była ubrana w różową sukienkę do kolan. Materiał w wielu miejscach był brudny i poobdzierany. Kolana miała zdarte, jakby wywaliła się na betonie. Jedynie stopy miała w nowych, różowych butach. Nie pasowały do niej. Były takie czyste i żywe. W poranionych i brudnych rękach, trzymała misia. - Nie musisz się bać schodów - zaśmiała się. Miała taki piskliwy głosik. - Nie gryzą. 

Powoli stanęłam na pierwszym stopniu, chwytając się poręczy. 

 Nic nie chce mnie zjeść. Chociaż tyle. Zbiegłam szybko po schodach. Po chwili stałam na drewnianej podłodze, która skrzypiała. 

- Jestem Sally a ty? - dziewczynka była mojego wzrostu. 

- Sophia - uśmiechnęłam się lekko. 

- Chodźmy -  Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do pokoju w którym wszyscy już byli. Jedynie tutaj było bardzo jasno, aż oślepiało światło. 



### 

Ohajo xD I jak się podoba? Do następnego żelusie. 

I Must Find You // Shadown [3](zawieszona)Where stories live. Discover now