12 ( Ameryka )

259 32 6
                                    

Obudziłam się po jakimś czasie. Nadal było ciemno. Staliśmy na poboczu. Leżałam na fotelu z bluzą czarnowłosego na sobie. Zdziwiło mnie, że nikogo nie było przy mnie. Ulica nadal była pusta. Usiadłam i rozejrzałam po okolicy. Czarne drzewa, cienie, które były straszne. Nawet na niebie nie było gwiazd, księżyca. Chmury przykryły całe niebo.

- Braciszku? - cicho zawołałam. Czułam się nieswojo.
Zdecydowałam się wyjść na dwór. gdy pociągnęłam za klamkę okazało się, że auto jest zamknięte.
Otworzyłam blokadę drzwi i wyszłam na dwór. Było chłodno.

- Halo? - zawołałam głośniej.

Nadal głucha cisza. Powoli szłam w stronę lasu.

- Oh zamknij się - Usłyszałam damski głos.

- Mam prawo wyrażać swoją opinię - Odpowiedział męski głos.

- Steve? - zawołałam z nadzieją, że to on. Jednak głosy ucichły. Poczułam na sobie czyiś wzrok. Z strachem spojrzałam za siebie.  Ciemny las, wydawał się jeszcze bardziej mroczny.

- Halo? - czułam w oczach łzy. Nie chcę tutaj zostać sama.

Ciemność i cisza coraz mocniej wydawały mi się obce. Z strachem wsiadłam znowu do auta. Zamknęłam drzwi i skuliłam się. Proszę, niech ktoś po mnie przyjdzie.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Płacząc spojrzałam za okno.

Wysoka, czarna postać a obok niej druga, trochę mniejsza z szarymi, świecącymi oczami.

- Go to sleep - odezwała się pierwsza postać, uśmiechając się. Jej uśmiech był ogromny, a z zębów ściekała krew.


Krzyknęłam. Oczy szybko zacisnęłam. Spod powiek spływały łzy.

- Co się dzieje? - poczułam ciepło. Z łzami w oczach spojrzałam na osobę, która mnie przytuliła. Był to czarnowłosy chłopak. Przyjaciel mojego brata jak dobrze rozumiem ich relacje. Pamiętam lekcję w przedszkolu o ho- coś - sex. Nie pamiętam nazwy pełnej. Jednak pani nam mówiła, że są to osoby, które bardzo lubią innych, którzy są tej samej płci. Pani jeszcze mówiła, że te osoby są jak każdy i nie powinno się ich dyskry- coś tam. Nawet nie wiem o co chodzi z tym słowem. 

Chłopak patrzył na mnie z troską. Jego oczy są takie śliczne. Podobne do oczu mamusi!

- Miałam zły sen - Na myśl o tej postaci skwasiłam minę. Wytarłam łzy z policzka, wtulając się w niebieskookiego.

- Spokojnie, już jestem przy tobie. - Pogłaskał mnie po głowie. Ten sen był okropny. Nie chcę więcej śnić jeżeli tak sny moje mają wyglądać. Po chwili oderwałam się od niego. Na tyle się uspokoiłam by móc lekko się uśmiechnąć.

- Lepiej się już czujesz? - spytał się, pokazując swoje dołeczki. To tak uroczo wygląda. Wiem, że Sasza ma je często jak się śmieje. Jednak wyglądał na zmartwionego. Rozejrzałam się po aucie.

- A gdzie braciszek i ta dziwna pani? - Dopiero zauważyłam, że nie ma ich w aucie. 

- Poszli do sklepu. 

No tak, za oknem była stacja paliw. Ciekawe ile spałam bo niebo nadal było czarne. Widziałam gwiazdki, które wesoło do mnie migały.

- A kiedy wrócą? - spojrzałam na niebieskookiego. Jego mina skamieniała, a oczy były skierowane w kierunku okna. 

- Nie wiem kiedy wrócą. Mam wrażenie, że nie długo im to jeszcze zajmie - odwrócił głowę w moją stronę, udając uśmiech. Czemu się oszukuje? Próbuje jeszcze mnie oszukać... Coś musiało się stać pewnie a nie chce mi powiedzieć... Kiedyś jak mama udawała uśmiech to okazało się, że spaliła obiad. Udawała, że nic się nie stało i wszystko jest w porządku.

Nagle do auta szybko wsiedli Steve i czerwonowłosa. Usiedli na fotelach z przodu auta i zaczęli szukać czegoś, chyba kluczyków. 

- Musimy szybko uciekać - zwrócił się, do mnie i czarnowłosego, braciszek. Niebieskooki posadził mnie na moim miejscu i zapiął moje pasy bezpieczeństwa.  Usiadł obok, koło drzwi, zamknął je przyciskiem i zapiął swoje pasy. 

- My gotowi - powiedział do mojego brata. 

- Ok. Gdzie są te cholerne kluczyki! - rozglądał się dalej.

- Mam! - Krzyknęła czerwono-włosa.

- Dawaj je. Szybko - dziewczyna podała metalowe klucze braciszkowi.

Ciekawe co się dzieje. Czemu tak krzyczą i się spieszą?

Steve wsadził kluczyk od auta w to dziwne miejsce przy kierownicy. Przekręcił kluczyk. 

Przez kilka chwil samochód chodził, jednak po chwili zgasł. Braciszek spróbował jeszcze kilka razy odpalić. 

- Japierdole!- Steve uderzył ręką o kierownicę. - Odpal się - energicznie wsadził kluczyk znów do auta i przekręcił. Auto chwilę pyrkało po czym zapaliło - W końcu! - Braciszek wcisnął pedał od gazu i samochód pojechał do przodu. Zanim zrobiliśmy chociaż kilka metrów coś uderzyło w auto. Wyjrzałam za okno. Były tam dwa ogromne psy patrzące z nienawiścią na nas. Gdy jeden z nich spojrzał na mnie zauważyłam jego zmieszanie. Nie mogłam się lepiej przyjrzeć, bo auto nagle przyspieszyło i pieski wraz z stacją benzynową zniknęli.




### Najprawdopodobniej za tydzień lub jeszcze dziś wejdzie kolejny rozdział. Teraz jak są wakacje postaram się częściej wrzucać je dodatkowo będę w końcu poprawiać rozdziały z wcześniejszych książek. XD do następnego  Żelusie <3    

I Must Find You // Shadown [3](zawieszona)Where stories live. Discover now