13. Mija podejrzliwie czas

275 22 5
                                    

Hermiona już półtora miesiąca uczęszczała na dodatkowe zajęcia eliksirów. Trzeba dodać, nie łatwe półtora miesiąca. Oczywiście zajęcia te przynajmniej niejako przypominały te zwykłe, a już na pewno zgadzał się ciągle prowadzący i jego cudowne zachowanie. Jak to Nietoperz, był na swój sposób miły, taktowny i zabawny. Inteligencji mu nie zaprzeczy, zdolności do warzenia eliksirów - bo to nie jest w żadnym razie łatwa sztuka, ale charakter ma paskudny.

Spotkania te szybko przeradzały się w coś rodzaju szachów - przy każdym nieprzemyślanym ruchu możesz dużo stracić, od nerwów po życie włącznie. 

~~

Dziewczyna jak zwykle zapukała punktualnie w drzwi sali. Zdążyła się przekonać kilka razy, że "punktualnie" nie oznacza "minutę przed", za to w ramach tego tematu można przez kolejne minuty prowadzić monolog. Równie dobrze mógłby spisać pracę dyplomową pod tytułem "Punktualność: rodzaje, wady i zalety" i nikt by nie śmiał z nią dyskutować. Dopiero gdy usłyszała lodowaty głos i hasło "wejść" przekroczyła próg.

Przywitała się również jak zwykle i stanęła przy biurku profesora czekając na polecenia, a te były przeróżne, od czyszczenia kociołków po tworzenie eliksirów, choć to akurat rzadko - chyba bał się ewentualnych strat w składnikach, a których to nie można marnować. Nie żeby ich niejako nie marnował na lekcjach, ale to lepiej przemilczeć. 

Robiła co mogła, by nad sobą panować, nawet piła ziółka, herbatki i różne specyfiki, byle tylko zachować względny spokój. Ale przy tym facecie się nie dało! Przywalał się do wszystkiego, do każdej drobnostki. Wtedy pokazywał jej jak powinna tę konkretną czynność przy eliksirze wykonywać - i obserwowała go jak zahipnotyzowana. Był perfekcjonistą, a każdy jego ruch był stanowczy, a jednocześnie stosowny, jeśli można to tak określić. Wyglądał niczym w transie i póki nie skończył nie widział świata poza krojeniem, zgniataniem, mieszaniem i samym eliksirem. 

Starała się go naśladować, ale po kilku nieudanych próbach ku swemu nieszczęściu ćwiczyli wspólnie. Każdy ruch musiał pokazywać kilka razy, a najlepiej osobiście kierować jej dłońmi, by nie popełniała błędów. Nawet wtedy był delikatny - ale dlatego, że mu było głupio dotykać uczennicę, czy że nadal musi mieć kontrolę nad swoimi zapasami? Fakt, że niekiedy mogło to wyglądać z boku nawet niestosownie, ale jak inaczej miałaby się nauczyć? W końcu i tak rzadko bywały takie okazje.

~~

Po jakimś czasie zauważyła, że Snape obserwuje ją dokładniej i też bardziej się irytuje, co miało wpływ na jej pracę. A że dla niej nie ważne kim był rozmówca zawsze chciała się dowiedzieć co jest nie tak i spróbować pomóc. Ah to jej dobre serce.

- Panie Profesorze...

- Czego?

- Ym.. no bo.. - bardzo powoli i ostrożnie dobierała słowa - ostatnio jest Pan taki rozdrażniony i w ogóle... może, gdyby Pan tylko chciał.. mogłabym Panu coś doradzić? Pomóc?

Nietoperzowi wręcz odebrało mowę. Oszalała? Chyba za dużo stoi przy kociołkach, nawdychała się czegoś. Te dzieciaki, myślą, że wszystko mogą!

- Chyba trzeba Ci Panno Granger utrzeć nosa, bo za wysoko go zadzierasz. To ty potrzebowałaś pomocy, ja jej nie potrzebuję nigdy. Zrozumiano? Wracaj do roboty, bo znajdę Ci zajęcie na całe wakacje.

Bez słowa wróciła do zgłębiania składników akurat śmiertelnego eliksiru - z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu niedawno dał jej dostęp do minimalnej części jego drogocennych zbiorów, prawdopodobnie miał w tym swój cel. Zaczęła się przy okazji zastanawiać czy ten nietoperz miał kiedykolwiek jakieś uczucia. I czy kogokolwiek nimi darzył?

**

Dni mijały powoli, zaczęło robić się cieplej. Pod różnymi pretekstami Draco próbował dostać się do sali od eliksirów, ale zawsze były zamknięte na cztery spusty, gdy tylko Hermiona zaczęła te swoje dodatkowe lekcje. Snape zamykał się z JEGO dziewczyną w sali? No, nie oficjalnie dziewczyną, ale to szczegół i kwestia czasu. Chyba Snape nie był jakimś pedofilem? Chociaż... bleh, obrzydlistwo. Co prawda brzmi to absurdalnie, ale... trzeba wyciągnąć Hermionę!

Walił w drzwi, wołał, niemal błagał i płakał pod tymi drzwiami. Nikt nie wyszedł ani nic nie usłyszał do wieczora, póki Hermiona nie wyszła.

- Kochana! Jesteś cała? Nic Ci nie zrobił? - przesadna troska Malfoya zaczęła dawać się jej we znaki. Już gubiła się nawet na ile jest to prawdziwe. Z resztą ile można wysłuchiwać takich bzdur?

- E..? Co..? Wybacz Draco, jestem zmęczona.. i nie nazywaj mnie tak, jeszcze ktoś usłyszy. Znikaj stąd.

- Nie chcę żebyś spędzała z nim tyle czasu. A jak to pedofil? Nie zrobił Ci nic?!

- Uspokój się, fretko - westchnęła - Odgania mnie i ochrzania jeśli tylko spróbuję się odezwać. Chyba nie stoisz tu cały dzień?

- Prawie. Możesz wyczarować jakieś magiczny podsłuch, żebym wiedział co się dzieje w środku? - nawet nie zwrócił uwagę na fretkę!

- Zwariowałeś? Snape to zauważy, nie jest idiotą. Chodź już lepiej.

I wyszli z lochów. Draco odprowadził ją pod sam obraz Grubej Damy i tam się rozstali. Jednak żadne nie podejrzewało, że ktoś ich podgląda..

**

- Hermiono, zaraz tydzień przerwy, spędzimy je razem? Chyba nie masz podczas ferii tej jakże przyjemnej dodatkowej lekcji?

- Nie... pewnie, możemy. Dawno nie spędzałam z wami czasu prócz tego w szpitalu. Macie jakieś plany?

- Jeszcze nie, ale Fred i George coś kombinują. Będzie bombowo! - rudzielec się wyszczerzył.

- Może przejdziemy się do Hogsmeade? Na kremowe piwo? - cokolwiek, byle się rozluźnić...

- Super! Może nawet znajdziemy coś ciekawego; to co, umówieni jesteśmy?

- Jasne! – Hermiona, Ginny, Harry i Ron znów doskonale się dogadywali. Mimo, że Hermiona była przemęczona, zawsze znalazła chwilę dla nich. Ron również się uspokoił, a nawet zaczął zwracać uwagę na inne dziewczyny. Tylko Harry miał złe przeczucia, jednak wolał je zachować jak na razie dla siebie.

**

- Panno Granger, proszę dodać sproszkowany róg jednorożca, mieszać przez pół minuty w lewą stronę, po czym dolać kroplę wyciągu z Pachypodium, a następnie..

- Chwileczkę! Nie nadążam! Mógłby Pan również mi pomóc! - zaczęła się znów denerwować. Sama doskonale wiedziała, że przy eliksirach trzeba zachować spokój, zimną krew i rozwagę, bo nawet najmniejszy błąd może doprowadzić do eksplozji. W tym wypadku wybuch mógłby roznieść pół szkoły.

- Kpisz? To ty miałaś się tu uczyć, ja to już umiem. Więc albo słuchasz i patrzysz co robisz albo...

Nie zdążył dokończyć, gdyż nagle uniosła się nad kociołkiem żółto-niebieska para i zamigotała. Snape chwycił dziewczynę i rzucił się z nią na ziemię, nakrywając ich peleryną. Nastąpił wybuch, któremu towarzyszył równie wielki huk.

~~~~~~~~~~~~

Uwaga uwaga!

Moi drodzy, bardzo chciałabym opublikować kolejny rozdział i chętnie to uczynię. Bardzo proszę was o komentarze, ewentualnie gwiazdki jeśli się spodobał rozdział. 

Pozdrawiam!

Samotni wśród tłumu / Hermiona GrangerWhere stories live. Discover now