4. Prezenty!

455 29 6
                                    

Jak urodziny, to urodziny - przyjaciele nie zapominają takich rzeczy.

- Sto laaat! Sto laaat! - okrzyki było chyba słychać w całym zamku.

- Ojej! Kochani jesteście! Pamiętaliście! - Miona była wzruszona.

- No pewnie, że tak, a coś ty myślała? Ron Ci bzdur naopowiadał? Ron!

- Nie, nie, nie! Spokojnie! Ron dał mi tylko prezent. - zamyśliła się - I chyba jeszcze coś chciałeś?

- Co? A... Nie, nie, to później. Zobacz resztę prezentów. Wszystkiego najlepszego!

I zaczęła odpakowywać niespodzianki. Między innymi zestaw do make-up'u z rodzaju „zrób to sam", kilka nowych książek, czerwona spinka do włosów. Niedługo przyszedł Harry i wręczył jej piękne, długie, brązowo-złote pióro oraz wysokiej jakości pergaminy w dużej ilości. Ron natomiast patrząc na zachwyt jego ukochanej przez chwilę znienawidził przyjaciela. Pióro? Pergaminy? Tak bezczelnie zwykły prezent dla tak wyjątkowej, być może już niedługo jego, dziewczyny? Chociaż w sumie... kurde! Czemu on na to nie wpadł?!

Oddalił się nieco od grupy i "wyłączył się". W jego głowie tłukło się tysiąc myśli na raz, a szukać początku czy końca - zbędny trud.

**

Hermiona była tak zachwycona początkiem dnia, że humoru nie popsuły jej nawet dwie godziny eliksirów. Jednak tak dobrze pisało się jej nowym piórem, że jeszcze notowała wychodząc z sali, dzięki czemu znów na kogoś wpadła. Złośliwość losu?

- Oh prze... znowu ty? Czy nie mogę mieć od Ciebie spokoju chociaż ten jeden dzień w roku? - poczuła się zażenowana. Tyle ludzi w szkole, a zawsze akurat on.

- Granger, jeśli Ci się tak podobam, to mi powiedz. Wolę delikatniejsze formy zalotów. A co za dzień mamy, że jest tak specjalny? Czyżby Dzień Dobroci dla Gryfonów? A może Światowy dzień szlam? - wyszczerzył się. Stwierdziła, że ostatnie jego słowa po prostu przemilczy. 

- Gdybyś też patrzył gdzie idziesz, sam na mnie byś znów nie wpadł. Może to ty próbujesz mnie poderwać. – uśmiechnęła się i odeszła. Nie miała ochoty na dalsze przekomarzania ze ślizgonem.

Za to Malfoy znów poczuł się dziwnie. Czyżby jego ego zostało niemile dźgnięte przez wredną, małą szlamę? Oj grabisz sobie, Granger. Już ja Ci się odwdzięczę...

Stał jeszcze przez dłuższą chwilę i czekał aż Gryfonka zniknie mu z oczu. "Zawiesił się".

- Heeej, Dracuś, co tak patrzysz? Czego chciała ta szlama? - nie mogło zabraknąć Wszędobylskiej Pansy.

- Nic ważnego, a na pewno nic, co by Cię miało interesować, Pansy. - zaszczycił ją swoim boskim uśmiechem Nr. 5 i odszedł. Fakt faktem, mało kto znał jego stosunek do tej dziewczyny - spotykał się z nią swego czasu i niejako mu się nadal podobała, ale doszedł do wniosku, że jest zwyczajnie tępa. Rychło w czas!

**

Przez resztę dnia coś męczyło Hermionę. Znowu. Nie wiedziała co, a przez to była rozdrażniona. Przypomniała sobie, że przecież miała porozmawiać z Wybrańcem, ale że ostatecznie wyglądał w minionych dniach lepiej to całkiem o tym zapomniała i straciła czujność. Stwierdziła, że zrobi sobie listę zadań na następny dzień, a na razie zajmie się nowymi lekturami. Dziękowała w duchu, że ma takich wspaniałych przyjaciół, którzy nawet trafiają w jej gusta z prezentami - a to nie jest wcale tak oczywiste. Jej przemyślenia nie trwały długo, gdyż przerwało je pukanie do drzwi.

-To ja, Ron. Możemy pogadać?

Cóż jej szkodzi; odłożyła książkę i wyszła.

- Mam sprawę, ważną. Na prawdę. I potrzebuję do tego twojej zgody. Nic nie mów póki nie skończę. A więc... bo... ym... no...! - zaczął się wręcz irytująco jąkać - Oh, przepraszam, denerwuję się... więc... – wziął głęboki oddech i po chwili milczenia wreszcie wydusił – zostaniesz moją dziewczyną?

Hermiona stała tak chwilę bez słowa i zastanawiała się co zrobić – roześmiać się czy uciec pod pretekstem, że o czymś ważnym zapomniała? Z pewnością włączone żelazko ani garnek na gazie nie byłby odpowiedni w tych warunkach... Ona z Ronem? Nie, nie, nie. A może to żart?... Albo i nie. Inaczej nie męczyłby się tak żeby ją znaleźć samą i by się tak nie denerwował. Jakby to załatwić, żeby go nie urazić...

- Ym... wiesz, Ron... ja bardzo sobie cenię naszą przyjaźń. - powoli i ostrożnie dobierała słowa - Boję się, że to wszystko runie i Cię stracę.

- Ale przecież będzie nawet lepiej, bo będę zawsze przy tobie!
Taaa, tego się obawiała.

- Ron, przepraszam, ale na prawdę... chyba... – chyba, to pierwszy raz w życiu zabrakło jej słów – chyba nie jestem gotowa. Wiesz, no... rozumiesz... Przynajmniej nie teraz. Może za jakiś czas, ok? Nie gniewaj się. Do zobaczenia – i uciekła do pokoju.

Ron stał jak wmurowany. Znaczy.. nie? Dała mu kosza?...

*

Gryfonka nie powiedziała nikomu o zaistniałej sytuacji, bo raczej żadna „dobra rada" nie byłaby faktycznie dobrą. Jednak po jakimś czasie Ginny spytała ją, czemu jest taka pochmurna, więc przedstawiła jej historię. Miała lekkie obawy, że Ginny się na nią obrazi za odmowę, ale dziewczyna wcale się tym nie przejęła.

- Nie martw się, Ron to Ron, w końcu mu przejdzie. - ruda wzruszyła ramionami. Kochała brata, ale wiedziała, że jego iloraz inteligencji brunetce nie dorówna. Rozpadłoby się to prędzej czy później, a po co mieliby się męczyć?

Mionie ulżyło. Popołudnie spędziły na zabawie i robieniu nowych form make up'ów.

*

„Drogi pamiętniku, 

żałuję czasem, że nie możesz mówić i podpowiadać mi, jak się zachować.

Boję się co z tego może wyniknąć z dzisiejszego dnia, co będzie konsekwencją tej odmowy. Nie kocham Rona, jest jak Harry – jak brat. Chyba nie powinnam się zmuszać do rzeczy, w które nie wierzę? Których nie chcę?

Ale będę Cię informować na bieżąco. Może i mi pomoże to przemyśleć tę kwestię jak przeleję ją na papier."

--------

Dziękuję za zainteresowanie, gwiazdki, komentarze ♥

Bardzo mnie cieszy każda Wasza reakcja i liczę na więcej!

Samotni wśród tłumu / Hermiona GrangerWhere stories live. Discover now