Hermiona była święcie przekonana, że Draco idzie tuż za nimi. Czy może chciała wierzyć? Nie oglądała się za siebie, gdy Harry prowadził ją tunelem w nieznanym kierunku. Nie słyszała już krzyków, lamentu i huku. Tylko sapanie, tupanie, sapanie, tupanie...
***
Bellatrix nie mogła nacieszyć się tym, jaki zaszczyt ją kopnął. Nie do końca rozumiała co się stało, ale i po co jej dokładna wiedza? Zawsze można zagrać.
- Wiedziałam, że jesteś zdrajcą, Severusie. Za idealnie ci szło, żebyś w końcu nie popełnił błędu.
- Tak Ci powiedział..? - ciężko było mu mówić po torturach Lestrange - Przecież mowa była o czym innym...
- Dalej łżesz jak pies! Crucio!
Zduszony okrzyk Snape'a rozniósł się po szerokiej sali. Byli w Malfoy Manor, gdzie pokoi była mnogość i żaden nie mógł być zbyt mały. W końcu ród Malfoyów do biednych i słabych nie należał, a to trzeba pokazać w każdy możliwy sposób.
Snape od początku uważał, że rezydencja nie jest odpowiednim miejscem na tajne schadzki Śmierciożerców. Ludzie wiedzieli, że Lucjusz popiera Czarnego Pana, więc gdyby ktoś z Ministerstwa chciał zrobić nalot czy choćby kontrolę... jeśli tylko znalazłby się odważny. Lucjusz miał za silne sznurki, którymi operował w Ministerstwie, by miał się czegoś obawiać.
Snape miał wiele rozmów z Lucjuszem na ten temat, wiele tajemnic odkrył, czego Czarnemu Panu jednak nie przekazał. Otóż Lucjusz może i miał wielkie ambicje, ale rodzina była dla niego najważniejsza. Nie potrafił okazywać uczuć jakoś wylewnie, ale niczego nie żałował żonie i synowi. Poza tym Draco jako jego jedyny potomek miał świetlaną przyszłość z takim startem. Przynajmniej tak to wyglądało dla przeciętnego zjadacza chleba.
Leżąc tak, patrząc na krwawiące rany i odczuwając przepotężny ból dzięki znajomej wiedźmie miał jednak czas zając myśli czymś innym.
Czy ludzie pouciekali z Hogsmeade? Ilu zginęło? Co z Draco, Hermioną, Dumbledorem?
Wiedział, że umrze w męczarniach. Nie miał nic przy sobie, nie żeby ta nawiedzona baba miała mu pozwolić cokolwiek wypić, nawet Ognistej. Chociaż... w tym momencie wpadła mu do głowy idiotyczna myśl.
- Wiesz, dlaczego... to ty się teraz tu bawisz..?
Bellatrix dała mu złapać oddech. Cóż za ludzki człowiek!
- Dlaczego gnijesz tu ze mną... - chwila przerwy na oddech - ...a nie pastwisz w Hogsmeade, na polu chwały?
- Czarny Pan kazał Cię męczyć do momentu, aż nie będziesz błagał o litość i śmierć. Nie mnie oceniać jego decyzje.
- Chciałabyś tam być... przy jego boku... - wiedział, że stąpa po cienkim lodzie, ale nic nie straci, jeśli spróbuje.
- Oczywiście! Przez Ciebie...
- A może przez Ciebie? - Lestrange była zbita z tropu - Przecież byłabyś wściekła, gdyby Cię tu zostawił samą. Domyślasz się, czemu akurat ty?
- Nie! Wszystko robię dla Pana, ja...
- Właśnie! - wiedział, że już ją miał - Wszystko. Jesteś najcenniejszym jego zwolennikiem. Może i nie powinienem zdradzać Ci tego planu już teraz, ale akurat w tym wypadku sądzę, że powinnaś być przygotowana, żeby tego nie spartolić...
Bellatrix choć nieufna wobec Snape'a była zbyt zaintrygowana. To była jej słaba strona - ciekawość. Tym bardziej, że chodziło o plan jej ukochanego Lorda. Zwykle właśnie torturami otrzymywała informacje i była pewna, że tym razem to też wpłynęło na decyzję Severusa. Ba, może taki genialny plan miał sam Czarny Pan?!
CZYTASZ
Samotni wśród tłumu / Hermiona Granger
FanfictionHistoria Hermiony Jean Granger: kujonki dla ogółu, a dziewczyny o wielkim sercu dla bliskich. Ta opowieść zaczyna się w wakacje między 4. a 5. klasą, kiedy to trójka przyjaciół-gryfonów spędza czas w domu Weasley'ów. "Zmieńmy bieg historii i stwór...