🌙 rozdział trzydziesty ósmy 🌙

6.3K 389 55
                                    

Gdy Harry otworzył oczy było już w pełni jasno. Przez zasłonięte okna wpadały pojedyncze promienie słońca. Podniósł się, przetarł oczy i spojrzał na bok, gdzie leżało jego perwersyjne słoneczko.

Na jego twarz wpłynął uśmiech, kiedy zobaczył jak szatyn zwinął się w kulkę u jego boku. Cienka kołdra zakrywała go w całości, a po poduszce porozrzucane były jego ciemnobrązowe włosy. Styles nachylił się nad śpiącą omegą i złożył na jej czole mały pocałunek. Wyjście z łóżka zajęło mu dużo czasu i wymagało od niego małej determinacji, ale po paru chwilach w końcu wstał. Stwierdził, że to w końcu najwyższa pora aby zrobić obiecane śniadanko i kawę dla Louisa. Szybko ubrał na siebie bokserski i opuścił pokój.

Zszedł do kuchni, by wstawić wode na kawę i przyszykować kanapki. Postawił na bułki z masełkiem oraz szynką i ogórkiem. Nasypał także do dwóch kubków po dwie łyżki  rozpuszczalnej kawy, która miała podnieść jego słoneczko na nogi.

Miał nadzieję, że Louis obudzi się wyspany. Nie chciałby aby jego omega był zmęczona, kiedy wieczorem wyjdą na przygotowaną niespodziankę.

Podczas czekania na gorącą wodę, zielonooki złapał za swój telefon i odblokował ekran. Zdziwił się, kiedy zobaczył nieodebraną wiadomość. Uprzedził swoich znajomych, a tym bardziej Nialla, który lubił mu przeszkadzać, aby w ten weekend nie dzwonili do niego. Chciał się w pełni oddać swojej omedze.

Harry zmarszczył brwi, kiedy odczytał wiadomość od nieznanego numeru. Nie wiedział od kogo mogło być tak głupie ostrzeżenie, ale miał podejrzenia. Warknął cicho pod nosem, czując jak powoli czuje rozchodzącą się złość.

Do: nieznany
Wiesz co? Spierdalaj :)
Nie wiem po co piszesz do mnie takie gówno, skoro i tak nic ci to nie da. Louis jest mój i nikomu go nie oddam. Wypierdalaj z naszego życia ;)

Humor loczka trochę się pogorszył, ale nie widział groźby w wiadomości od nieznanego numeru. Po prostu wiedział, że Louis jest z nim bezpieczny i nie ma czym się przejmować. Kiedy dokładnie zalał kubki gorącą wodą, zielonooki złapał za tacę i ustawił wszystko na drewnianej podstawce. Upewnił się, że wszystko zabrał i powoli skierował się do Louisa, który był jeszcze pogrążony we śnie.

- Louis? Kochaniee! - Harry roześmiał się, kładąc tace na etnażerce i rzucając się na szatyna, który wyrwany gwałtownie ze snu zapiszczał niemęsko i jeszcze bardziej skulił się pod kołdrą.

Harry zaśmiał się cicho i przytulił do siebie ciało szatyna. Louis mruknął cos niezrozumiałego pod nosem, kiedy poczuł jak ramiona alfy owijają się dookoła niego.

- Zostaw mnie - wymruczał szatynek i naciągnął pościel na głową. Nie chciał jeszcze wstawać.

- Awh, Loueeeeh. Wiem, że cię wymęczyłem, ale musimy wstać kochanie. - wymruczał Hazz, zbliżając się do karku ukochanego, gdzie z zamkniętymi oczami zaczął składać miękkie pocałunki. Musiał odsunąć trochę kołdry, aby móc zjechać pocałunkami na obojczyki i szyję omegi. Wielbił skórę omegi, dopóki nie poczuł dziwnych odznaczeń pod swoimi ustami.

- Słońce - mruknął delikatnie loczek i złapał za fragment kołdry, którą starał się nakryć Louis.

- Mhm? - Szatynek wyjrzał spod kołdry, kiedy usłyszała cichy głos Harry'ego. Zauważył, że spojrzenie zielonych oczu utkwione było w jego szyi. - Wiem, że trochę zaszalałeś z malinkami, ale to nie jest nic nadzwyczajnego, kochanie.

Loczek pokręcił tylko głową i podniósł dłoń, aby opuszkami palców dotknąć skóry omegi. Nie mógł uwierzyć w to co widział.

- Ja - zacząła cicho alfa i przełknęła ślinę. Harry bał się reakcji Louisa, który nie był niczego świadom. - Ja nie wiem kiedy to się stało, przepraszam.

- Ale stało się co, Harry? - Louis zmarszczył brwi, będąc totalnie rozbudzonym przez dziwne zachowanie alfy.

Loczek oderwał spojrzenie od znaku na skórze omegi i skupił się na omedze.

- Oznaczyłem cię - wymamrotał cicho starszy i uważnie przyjrzał się twarzy Louisa, szukając złości.

Tomlinson uchylił zdziwiony wargi, kiedy wpatrywał się w alfę. Nie mógł uwierzyć, że to się stało. Jak mógł tego nie pamiętać? Ostrożnie wygrzebał rękę spod kołdry i dotknął swojej szyi. Faktycznie, mógł wyczuć znak, który powoli się goił.

Harry odsunął się od drobnej omegi z lekkim strachem. Bał się, ze Louis będzie miał do niego pretensje o to, co się stało.

- Kochanie, powiedz coś. - Poprosił Harry i chwycił dłoń szatyna. - Jesteś zły? Przepraszam, jeśli tego nie chciałeś, ale nawet nie wiem, kiedy to się stało.

Louis pokręcił szybko głową i podniósł się do pozycji siedzącej, żeby być bliżej Harry'ego.

- Nie, nie. Bardzo tego chciałem i naprawdę się cieszę. - Louis uśmiechnął się szeroko i zarzucił ręce na szyję alfy. Po brzuchu szatyna rozlało się cudowne uczucie miłości i czystej radości. - A ty?

Harry uśmiechnął się szeroko, czując w piersi uczucie podobne do dumy i prawdziwego szczęścia. Tak bardzo cieszył się swoją omegą.

-Bardzo, maluszku. Tak bardzo się cieszę, że to się wydarzyło.

Louis zaśmiał się w szyję swojego alfy i mocno przytulił. Żaden z nich nie planował się połączyć akurat tej nocy, ale obydwoje byli bardzo szczęśliwi z obrotu sytuacji. Prawda jest taka, że Harry już od dawna o tym myślał i naprawdę tego chciał. Czuł, że Louis jest jego omega.



_______________________________________

Tak jakby to jest przedostatni rozdział, ale razem z LarryIsMyCutie dodamy jeszcze parę dodaktów 🙈

Miełego wieczoru, kochani xx

be my alpha, please ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz