🌙 rozdział trzydziesty siódmy 🌙

7.8K 406 143
                                    

Louis przetarł zmęczone oczy, kiedy powoli przewracał się na drugi bok. Czuł się kompletnie wykończony po całej nocy, podczas której przespał mały kawałek. Harry budził go i wykorzystywał seksulanie.

Nie żeby Louis miał coś przeciwko. Uwielbiał czuć kutasa Harry'ego w sobie. To było uczucie nie do opisania. Jednak z samego ranka, uderzyło w niego ogromne zmęcznie.

- Cześć, kochanie.

Louis zamruczał cicho, kiedy usłyszał głos Harry'ego przy swoim uchu.

- Dzień dobry, alfo. Jak ci minęła noc? - zachichotał Louis, zakrawając w rozbawieniu swoje usta, bo dokładnie wiedział jak minęła mu noc. Ostro i intensywnie. Hazz spojrzał na niego z uroczym i czułym uśmiechem zanim odpowiedział.

- Cudownie - wymruczał w szyję swojej omegi, majac nadzieję, ze pojawi się na niej znak. Już niedługo. - A tobie, słoneczko? Jak twoja pupa?

Policzki Tommo zakwitły czerwienią, gdy zorientował się, że jego tyłek nie boli tak jak zwykle z Dylanem. Niebieskooki przyznał sobie w duchu że Hazza musiał być cholernie delikatny względem niego.

- Było swietnie, nic mnie nie boli. Dziękuję za tą noc. - wyszeptał wplatając rączke w burze loków Harry'ego

Alfa uśmiechnęła się lekko w szyję drobniejszego chłopaka i przytuliła do siebie małą omegę.

- Zrobię ci śniadanie, kochanie. Wolisz kawę czy herbatę? - Harry podniósł się z Louisa i spojrzał na niego z góry

- Tym razem kawe, błagam. Chyba jeszcze nigdy nie byłem tak zmęczony i to po nocy. - Roześmiał się Louis, a Hazz popatrzył na niego z iskierkami w oczach, po czym rzucił się na niego, kolejny raz bombardując jego szyje malinkami.

- Jakbyś chciał, to zawsze możemy to powtórzyć. - Styles uśmiechnął się w kierunku omegi i poruszył zabawnie brwiami. - Tym razem z lepszym efektem - dodał, a jego dłoń zsunęła się na brzuch omegi, który był nie był zakryty niczym prócz cienkiej kołdry.

- Jasne. - odpowiedział uśmiechnięty, jednak w środku był przerażony wizją tak szybkiej ciąży. Oczywiście, kochał Hazze i chciał z nim spędzić reszte życia, ale bał się.

Harry chyba zauważył jak jego odważny ruch zmieszał małą omegę, ale nachylił się i ucałował usta swojego kochania.

- Lecę zrobić ci pyszne śniadanko. - Harry wstał z Louisa i stanął na równych nogach. Louis zarumienił się, kiedy zobaczył całkowicie nagiego alfę, który chodził sobie beztrosko po pokoju. Zielonooki złapał za swój telefon i posałał omedza jednego całusa. Louis miał nadzieję, że Harry założy chociaż bokserki, żeby jego kutas nie kusił aż tak bardzo biednego Louisa, jednak jak na złość, Styles wyszedł z pokoju calkowicie nagi.

Louis jęknął przeciągle, czując jak jego zmęczony członek nieco podnosi się. Naprawdę nie chciał się teraz dotykać, a poproszenie o to za bardzo zawstydzało biedną omege.

Louis przewrócił sie na bok i zmienił tok myślenia, żeby wymazać z pamięci widok całkowicie nagiego Harry'ego, jednak to nic nie dało. Uniósł lekko kołdrę i zarumienił się jeszcze baedziej, pomimo że był sam w pokoju.

- Uh... Tatusiu? - szepnął nieśmiało, wiedząc że Harry i tak go nie usłyszy, dlatego też postanowił powtórzyć to nieco głośniej, jednak znowu niepewnie. Czuł się bezradnie, nie chciał sam się tym zajmować, nie był w tym dobry.

- Co jest, maluszku? - spytał ciekawsko Styles, wyglądając zza framugi drzwi.

Louis zamknął oczy i szybko opuścił kołdrę, mając nadzieję, że Harry nic nie zauważy. Jednak alfa był zbyt podejrzliwy i jego wzrok opadł na małe wybrzuszenie, które odznaczało sie na kołdrze. Na twarzy zielonookiego pojawił się lekki uśmiech, kiedy przekroczył próg pokoju. Jego ruja w dalszym ciągu trwała, a cudowny zapach Louis znowu zaczął na niego działać.

be my alpha, please ➙ larryWhere stories live. Discover now