🌙 rozdział dwudziesty szósty 🌙

5.6K 441 237
                                    

Na twarzy Louisa widniał ogromny uśmiech, kiedy opuszczał gabinet Hemmingsa. Czuł się bardzo podekscytowany faktem, że naprawdę dostał pracę. Jednak z drugiej strony czuł lekki zawód związany z porzuceniem nauki, ale musi za coś żyć.

Podekscytowany wyciągnął telefon i napisałam wiadomość do Harry'ego, który również martwił się Louisem.

sassyomega.lou
Hazz!

sassyomega.lou
Nie uwierzysz, kochanie!

sassyomega.lou
Dostałem pracę! Przyjęli mnie

h.s.x.
Aww, kochanie! Wiedziałem, że ci się uda!

h.s.x.
Jaki jest twój szef?

sassyomega.lou
Luke Hemmings, pewnie kilka lat starszy. Bardzo fajny i miły haha

h.s.x.

Jest alfą?

h.s.x.
Znaczy... Bardzo się cieszę, kochanie! Kiedy będziesz w domu? Zabieram cie na niespodziankę

sassyomega.lou
Dziękuję, Hazz 😊 Nie jestem pewien, ale myślę że jesy alfą.

h.s.x.
Um, tak... To o której będziesz w domu?

sassyomega.lou

Za moment wracam


sassyomega.lou
Przyjdziesz po mnie?

h.s.x.
Jasne kochanie. Będę za jakieś 15 minut :*

sassyomega.lou
Dobrze, czekam w takim razie. Kocham cię x

Louis schował telefon do kieszeni z uśmiechem, po czym skierował się do windy. Był tak bardzo szczęśliwy. Miał alfę, która dbała o niego jak o porcelanowa lalkę i jeszcze dostał pracę.

Ten dzień mógl stać się lepszym dniem jaki miał.

Drobna omega zatrzymała się pod drzwiami windy i nacisnęła guzik. W trakcie oczekiwania na windę, Louisem targały najróżniejsze emocje. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Odetchnął z ulgą, kiedy winda nadjechała, a drzwi otworzyły się.

Niebieskooki trochę zmarkotniał, kiedy dostrzegł, że już ktoś jest w środku, ale nie miał zamiaru nic mówić. Wsiadł  do małego pomieszczenia i nacisnął guziczek z cyfrą 0.

Kątem oka zerknął na chłopaka, który stał obok niego. Jego czerwone włosy były potargane, a dwa pierwsze guziki białej koszuli odpięte. W dłoni ściskał czarną teczkę, a na twarzy widniał lekki uśmiech.

- Jesteś nowy? - zapytał po chwili, a Louis aż podskoczył w miejscu, kiedy zorientował się, że to pytanie do niego. Omega usmiechnęła się lekko i odetchnęła z ulgą, kiedy wyczuł, że czerwonowłosy również jest omegą. - Jestem Michael.

- Uhm... Louis jestem. Miło mi cię poznać. - Szatyn uśmiechnął się przyjaźnie, ściskając dłoń zielonookiego, która była podobnej wielkości co ta Lou.

- Na jakim stanowisku bedziesz pracować? - spytał chłopak, kiedy puścił dłoń Louisa.

- Recepcjonista, ale pan Hemmings mówił, że będę czasami pomagał mu w papierkowej robocie. A ty? - Niebieskooki spojrzał raz jeszcze na teczkę czerwonowlosego, a potem znów na Michaela.

- Jestem z księgowości i właśnie ide oddać wiceprezesowi dokumenty do podpisu. - Mike uśmiechnął się jeszcze szerzej, kiedy winda zatrzymała się.

Louis pokiwał w zrozumieniu głową i na moment zamilkł. Clifford wydawał się sympatycznym chłopakiem i Louis pomyślał, że będą wychodzić razem na lunch.

- A jak nazywa się wiceprezes? - zapytał po chwili. Mały mi krokami kierowali się w głąb holu. Tomlinson spojrzał na Mike'a z ciekawością, przez co nie zauważył jak potyka się o własne nogi. Wydał z siebie cichy pisk, kiedy już prawie zderzył się z posadzką, ale właśnie wtedy pojawiły się czyjeś ramiona, które owinęły się wokół jego pasa i podniosły do góry.

Zaskoczony Louis otworzył szeroko oczy i podniósł spojrzenie, żeby podziękować nieznanej osobie za ratunek, ale kiedy jego napotkał się z tak bardzo znanymi tęczówkami, Tomlinson zmarkotniał.

- To jest właśnie nasz wiceprezes. - Głos Michaela przerwał ciszę, która zapadła po spotkaniu Dylana.



_______________________________________

Dzisiaj taki krótki, ale jutro dodamy dłuższy!

Jak się macie? 💙

Miłego wieczorku, kochani xx

be my alpha, please ➙ larryWhere stories live. Discover now