🌙 rozdział dwudziesty siódmy 🌙

6K 484 153
                                    

Oczy Louisa rozszerzyły się w przerażeniu, który zaraz po tym zmieniły się w smutek, a pod powiekami szatyna zebrało się trochę łez. Nienawidził tego człowieka tak bardzo, czemu los musiał mu płatać figle i stawiać mężczyzne na drodze Tomlinsona?

- Wszystko dobrze, Lou? - Mike zrobił krok do przodu i przyjrzał się nowemu pracownikowi. Czerwonowłosy trochę zadziwił się, kiedy zobaczył jak mina Louisa zmieniła się diametralnie.

W pewnym momencie Louis zamrugał, jakby właśnie zdał sobie sprawę z całej sytuacji, po czym odskoczył od Dylana.

- Um, tak, tak. - Niebieskooki pokiwał głową i odwrócił wzrok od oczu alfy. - Ja chyba już pójdę - dodał i posłał Mike'owi lekki uśmiech, z którego powstał bardziej grymas.

- To do zobaczenia, Lou. - Michael był mocno zdezorientowany całą sytuacją, ale nie chciał zatrzymywać Louisa, który wyglądał na wystraszonego.

- Do widzenia, Louis. - Dylan uśmiechnął się lekko w kierunku omegi i odprowadził ją wzrokiem az do samego wyjścia.

Tomlinson nawet nie odwrócił się i nie spojrzał przez ramię, kiedy opuszczał budynek. Nie chciał znów spotkać głupiego uśmiechy Dylana.

Wyjął telefon, który od razu odblokował specjalnym wzorem, który znał tylko on. Odkąd posiada Harry'ego czasami naprawdę jest lepiej, że ma blokadę.

Wszedł w ich konwersacje, pisząc krótką wiadomość.

sassyomega.lou
Hazz przyjmiesz mnie na chwilę do swojego domu?

h.s.x.
Coś się stało, kochanie? I oczywiście, że tak. Co to za pytanie?

h.s.x.
Czekaj na mnie, zaraz bedę

sassyomega.lou
B

ędę czekać przed biurem. Dziękuję Hazz

Szatyn schował telefon do kieszeni i oparł się plecami o ścianę budynku w oczekiwaniu na Harry'ego. Czuł jak jego serce bije w nieregularnym tempie, a ręce zaczęły się nieprzyjemnie pocić. A to wszystko przez jedną osobę, która kolejny raz pojawiła się w życiu Tomlinsona, akurat wtedy, kiedy wszystko się układało.

Przez głowę Louisa przechodziły miliony myśli, kiedy zastanawiał się nad całą sytuacją. Wiedział, że praca w jednej firmie ze swoim byłym alfą, który w dalszym ciągu miał coś do niego, nie był dobrym pomysłem. Jednak Louis wiedział, że nie może zrezygnować. Potrzebował tej pracy i nie mógł z niej zrezygnować.

W tym samym czasie Harry zaczął się denerwować. Co jeśli jego omedze coś się stało? To byłaby najgorsza rzecz i zarazem ostatnia, której Harry chciałby być świadkiem.

Louis grzecznie czekał na swoją alfę, która przyjechała niedługo po wiadomości. Niebieskooka omega nie zdążyła nawet zrobić dwóch kroków, a Harry już wyskoczył z auta i szybkim krokiem podszedł do swojej omegi.

- Wszystko dobrze, kochanie? - zapytał zatroskany i ułożył swoje dłonie na policzkach szatyna. W zielonych oczach alfy, Louis mógł dostrzec czystą troskę i jego serduszko roztopiło się na ten widok.

- Wszystko okey, Hazz. - Louis nie chciał jeszcze bardziej martwić Stylesa, wiec skłamał. Nie chciał niepotrzebnie stresować alfy.

- Dobrze kochanie. Wracamy do mnie? Mam zaparkowane auto niedaleko stąd, więc to nie problem. Co ty na to? - spytał miękko Styles, oplatając talie Louisa od tyłu.

Niebieskooki pokiwał tylko głową i posłał swojej alfie lekki uśmiech. Sporo kosztowało go ukrycie wszystkich emocji, ale Louis nie chciał denerwować Harry'ego. Jeżeli miał zostać w firmie pana Hemmingsa, musiał się nauczyć pracować ze swoim byłym chłopakiem. Tomlinson nie wiedział nawet, że Dylan zmienił pracę. Kiedyś pracował w zupełnie innej firmie i szatyn nie spodziewał się go spotkać.

Styles poprowadził swojego chłopca za rękę do auta, od razu zamykając za nim drzwi. Również wsiadł za kierownice, przekręcając klucze w stacyjce. Samochód ruszył. Louis poprosił, by Hazz włączył radio, co alfa od razu uczyniła.

Akurat leciała piosenka Ariany Grande "Just A Little Bit Of Your Heart", którą para uwielbiała. Lou zaczął ją sobie podśpiewywać pod nosem, a Harry patrzył na swoją omegę z czułością wymalowaną w oczach.

                            ⬤ ⬤ ⬤

Louis kręcił się po sypialni Harry'ego i przeszukiwał jego ubrania. Chciał znaleźć coś, co choć trochę będzie na niego pasować i zostawi zapach alfy na jego ciele. Czułby się bezpieczniej, gdyby następnego dnia Dylan wyczuł na nim zapach innej alfy. To dałoby mu do zrozumienia, że Louis jest zajęty.

Jego humor lekko się poprawił. Było to zasługą Harry'ego, który zamówił pizzę i włączył jego ulubiony musical "Grease". Szatyn miał tylko nadzieję, że Styles nie zobaczył jak mocno zdezorientowany był, kiedy po niego przyjechał. Nie chciał nic mówić Harry'emu o Dylanie. Wiedział, że alfa nalegałabym na zrezygnowanie z pracy, ale Louis chciał pokazać, że potrafi sobie poradzić.

To, że jest omegą, nie znaczy, że jest słaby.

- Lou! - Omega podskoczyła z beżowym swetrem Harry'ego w swoich łapkach, kiedy usłyszał nawoływanie alfy. - Pizza już jest.

- Już ide! - Louis szybko ściągnął swoją koszulkę i wsunął na swoje ciało ciepły, a przede wszystkim przesiąknięty zapachem Harry'ego sweter.

Pachniał jak dom.

Szatyn zbiegł ze schodów, poprawiając na sobie ubranie. Po drodze wpadł na Stylesa, który od razu złapał go i podniósł w swoje ramiona, kierując się do salonu.

Alfa pochyliła się nad uchem Lou, które oblizał i szepnął:

- Wyglądasz ślicznie w moich ciuchach. Powinieneś chodzić w nich częściej.

Louis zarumienił się lekko i uderzył alfę w ramię.

- Nie rób tak! - Pisnął cicho i zakrył dłońmi swoje policzki. Tak bardzo nienawidził czerwienić się przy alfie. A jeszcze niedawno myślał, że jest silną omega.

- Czyli jak? - Harry zaśmiał się na zawstydzenie, które ogarnęło mniejszego chłopaka i szturchnął nosem jego.

- Nie sprawiaj, że się czerwienie - wymamrotał Louis i przymknął oczy, kiedy Harry ucałował lekko jego szyję.

- Przykro mi, ale nie mogę. Wygladasz rozkosznie z czerwonymi policzkami. - Harry ostatni raz ucałował wąskie wargi Louisa i podał mu talerzyk z kawałkiem pizzy. - Smacznego kochanie.


_______________________________________

Okey... Kiedy zobaczyłyśmy 5 tysięcy gwiazdek i 20 miejsce w ff, nie mogłyśmy w to uwierzyć. Tak bardzo Wam dziękujemy! 😻❤

Udanego tygodnia, kochani! 🌱

be my alpha, please ➙ larryWhere stories live. Discover now