Rozdział 24

364 21 1
                                    


12 lutego

- Justyna, ja już muszę wyjeżdżać- szepcze mi ktoś na ucho. Wstaję i przecieram oczy

- Andi... naszykowałeś się już?

- Tak, nie chciałem cię budzić

- Spokojnie mogłeś to zrobić... pomogłabym ci. Która godzina?

- 2.25

- O której masz trening?

- O 8.00. Niestety

- To faktycznie musisz już wyjeżdżać- mówię i podnoszę się z łóżka- poczekaj chwilę

Idę do kuchni i wyjmuję z lodówki sałatę, szynkę i ser. Kroję chleb pełnoziarnisty i robię Andreasowi kanapkę

- Proszę- mówię i daję mu buziaka w policzek

- Mmm, dziękuję ale nie trzeba było

- Trzeba, przecież nie możesz być głodny po drodze.

- Kocham cię

- Ja ciebie też Andi- odpowiadam i składam krótki pocałunek na jego ustach- idź już bo zaraz nie pozwolę ci wyjechać

- Dobra, to widzimy się w piątek?

- Pewnie

- To do zobaczenia- mówi i już chce wychodzić, lecz podbiegam do niego i mocno go przytulam- Justyna, przecież wiesz że, chociaż nie chcę to muszę jechać

- Tak wiem

- Niedługo się zobaczymy. Paaa- mówi i otwiera drzwi

- No pa, pa. Tylko mi nie zaśnij po drodze

- Spokojnie, ta noc mnie tak przebudziła że nie będzie to możliwe- mówi z uśmiechem stojąc już na schodach, a ja tylko pukam się palcem w czoło i zamykam drzwi. Idę z powrotem do łóżka i próbuję zasnąć, lecz nie wychodzi mi to za bardzo. Już myślę o piątkowym spotkaniu. Jedynym minusem tego wszystkiego jest to, że nie zobaczę mojej mamy bardzo długo. Ale gdyby nie ta praca to wszystko byłoby inaczej.

Zrzucam z siebie kołdrę i idę do kuchni zrobić sobie kawę. Już na pewno nie zasnę. Dochodzi 3, wiec mam jeszcze 5h do szkoły. Siadam  z kawą przy stoliku i zaczynam powtarzać do fizyki. Na resztę przedmiotów jako tako umiem, ale ten jeden to zawsze dla mnie był, jest i będzie koszmar.

______________________________________

"Nauczyłam" się już na fizykę, bo tak naprawdę te 3h nauki mi nic nie dały. Nadal nie ogarniam większości rzeczy. Ale trudno, fizyczką nie zamierzam być.

Robię sobie sałatkę i siadam na kanapie w dużym pokoju. Lecą akurat jakieś śmieszne kreskówki, więc jedząc moje śniadanie oglądam je.

Tom i Jerry to jednak bajka życia. Serio. Niestety już się skończyła, a ja powoli muszę się ogarniać do szkoły. Idę do łazienki się pomalować, a następnie przechodzę do mojego pokoju i zaczynam się ubierać. Zakładam czarne, luźne spodnie i szary, obcisły golf. Do tego złote, okrągłe kolczyki i jestem praktycznie gotowa. I to dużo przez czasem, bo jest dopiero 7.00. Siadam więc na łóżku i przeglądam portale społecznościowe. Większość hotek chyba wyczaiła że jestem dziewczyną Andreasa, bo na moim koncie zamiast 2k obserwujących mam 4k. Naprawdę dziwnie się z tym czuję. Następnie wchodzę na snapchata i przeglądam snapy. Andi niedawno przekroczył granicę, czyli za niedługo będzie . Na szczęście podróż przebiegła mu bezpiecznie.

Wreszcie wychodzę z domu. Do szkoły mam jakieś 15 minut, a lekcje mam za pol godziny także nie muszę się specjalnie spieszyć.

______________________________________

Przeznaczenie- Andreas WellingerNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ