Rozdział 10

529 24 0
                                    

24 stycznia
Justyna
-ej, wstawaj!- budzi mnie Ola
- coo?- odpowiadam nieprzytomna
- dawaj, zostało 20 minut do śniadania
- już, chwila
Powoli zwlekam się z łóżka. Nie spałam prawie całą noc, zasnęłam dopiero nad ranem. Przez cały czas myślałam o tych wszystkich wydarzeniach, co spędzało mi sen z powiek.
- która godzina?- pytam przyjaciółkę.
- za 6.40
- dobra, idę do łazienki
- okej
Biorę ubrania, kosmetyczkę i wchodzę do wspomnianego przeze mnie pomieszczenia. Rzecz, której teraz najbardziej potrzebuję to chłodny prysznic. Stoję pod zimną, lejącą się wodą i wciąż wczorajsze wydarzenia nie dają mi spokoju. Teraz to wszystko wydaje się jak sen. A najgorsze jest to, że chyba się zakochałam... . Sama nie wiem. Ciężko mi to stwierdzić, bo nie znam go za dobrze. A poza tym mam w Polsce chłopaka. Niby już dawno miałam z nim zerwać, nie układa się między nami ale jednak...
Po 10 minutach wychodzę z łazienki
-No słucham?- mówi Ola
- Nie wiem czy mogę komuś o tym powiedzieć.
- swojej przyjaciółce na pewno- uśmiecha się
- No dobra. A tak w ogóle ile zostało do śniadania?
- 5 minut. Nie zmieniaj tematu. Zdążysz
- Więc...
- Nie zaczyna się zdania od więc- przerywa mi ze śmiechem koleżanka
- mam mówić czy nie?
- dobra, dobra już ci nie przerywam
- Wczoraj jak mówiłam że wychodzę to poszłam się przespacerować. Ale nie sama. Gdy się myłaś, do naszego pokoju ktoś zapukał. Otworzyłam i... stał tam Andreas Wellinger
- Cooo? Ściemniasz
- też byłam zdziwiona. Ale słuchaj bo teraz będzie jeszcze lepiej. Powiedział do mnie " Hej Justyna"
- Czekaj, stop. Skąd on zna twoje imię? Mówiłaś mu?
- No właśnie nie. Ale opowiadam dalej. Więc podczas podróży tutaj pisałam z jaskini chłopakiem na omegle. Był z Niemiec
- Robi się coraz bardziej ciekawie...
- Żebyś wiedziała. Zapytał się mnie o imię wiec mu odpowiedziałam. I zapytałam się go o to samo. Miał na imię Andreas...
- Zwariowałaś chyba!
- Też tak myślałam
- Wiesz że to wydaje się śmieszne
- Wiem. Ale chciałaś żebym ci wszystko opowiedziała
Ola siedziała przez chwilę zamyślona. Po czym powiedziała
- Bardzo ciężko mi w to uwierzyć, ale wierzę ci. To wszystko wydaje się naprawdę dziwne, brzmi jak przeznaczenie...
-Ola, proszę cię! Przeznaczenie? Mam przecież chłopaka
- Taa... którego nie kochasz i który nie jest ciebie wart. Już dawno powinnaś z nim zerwać
- mam zamiar zrobić to jak wrócę do Polski
- Dobra, chodź, musimy zejść na śniadanie.
-okej
Wychodzimy z pokoju i kierujemy się w stronę stołówki

Andreas
Przez całą noc myślałem o tych wszystkich wydarzeniach. Rano, koło 6 wybrałem numer do Michaela i zadzwoniłem:
- Hej. Masz może rozpiskę meczy?
- Stary, która godzina?
- 6
- pojebało cię żeby dzwonić do mnie tak wcześnie?
- Masz czy nie masz?
- Pewnie że mam. Ale za karę ci nie dam
I rozłączył się. Wydzwaniam jeszcze raz, i jeszcze raz ale wyłączył telefon. Cholera. Dobra, jadę do niego.
Szybko ubieram się, wychodzę z domu, wsiadam do samochodu i odpalam silnik. Dlaczego tak mi na tym zależy? Dlaczego tak zależy mi na NIEJ?
Dojeżdżam pod dom mojego przyjaciela i walę mocno w drzwi.
- JUŻ! - słyszę
Po chwili ledwo żywy Michael otwiera mi drzwi.
- Widzę, że wczoraj nieźle się zabawiłeś, co?
- Daj spokój. Czego chcesz?
- Miłe przywitanie
- A czego oczekiwałeś o 6 nad ranem?! Uroczystego śniadania przy świecach?
- Dużego masz kaca chyba. Przy świecach je się kolacje, nie śniadania- śmieję się
-Dobra, czego ode mnie chcesz?
- Daj mi rozpiskę meczy na cały turniej
- SERIO?!
- tak
- jechałeś tu i obudziłeś mnie tylko przez jakaś głupią rozpiskę?
- Nie głupią. Od niej zależy moje życie
- Nadal chyba nie dorosłeś Andi...- wzdycha mój przyjaciel - czekaj
Po chwili wraca z kartką
- Masz- mówi - i daj mi spać
- Dzięki!- krzyczę i biorę od niego kartkę. Chcę jeszcze coś powiedzieć, ale zamknął już drzwi. No trudno. Ważne że zdobyłem TO. Czytam plan i szukam Polski. Grają dzisiaj o 9.00 pierwszy mecz, mam więc jeszcze dużo czasu żeby się wyszykować

Przeznaczenie- Andreas WellingerWhere stories live. Discover now