— Nie jesteś cudotwórcą. — W momencie gdy z jej ust wypłynęły owe słowa, usłyszała dzwonek do drzwi.

— Jasna cholera, co za gnój się tam dobija drzwi. — Przetarł dłonią twarz, nie kryjąc swojego nagłego zdenerwowania. Kiedy dźwięk ponownie dał o sobie znać, nie wytrzymał. — Spodziewasz się kogoś? — zapytał zirytowany, przewracając oczami z niezadowoleniem. Blondynka przecząco pokręciła głową, wypuszczając ciężko powietrze. — Pójdę otworzyć. Ten ktoś pożałuje, że przerwał mi w takim momencie. — W mig zacisnął pięści oraz napiął wszystkie mięśnie.

— Mike — powiedziała cicho.

— Stój, gdzie stoisz — rozkazał. Nie była w stanie go zatrzymać, więc zrobiła to, o co ją poprosił.

Wówczas, kiedy Mike gwałtownie chwycił za klamkę i szarpnął ostro drzwi, coś w nim zawrzało. Tego osobnika najmniej się spodziewał.

— To jakiś żart? — Przewrócił oczami, widząc stojącego Nicolasa, który mierzył od góry do dołu jego pół nagie ciało. — Czego chcesz gogusiu? — warknął, zaciskając pięść na metalowej klamce.

— Ummm... Przyszedłem do Anabelli, możesz ją na chwilę poprosić? — zapytał zniesmaczony jego widokiem.

— Nie, nie mogę. Przykro mi, jest zajęta. Coś przekazać? — zapytał, podpierając się łokciem o drzwi. Nim chłopak zdołał cokolwiek odpowiedzieć, Bella pojawiła się u boku Petersona.

— Kochanie, mówiłem, abyś na mnie zaczekała — powiedział przez zęby.

Aby zrobić na złość Nicolasowi, objął ją w pasie, po czym przyciągnął do swego boku. Purpurowe rumieńce zagościły na jej policzkach. Nicolas zaś swoim wyglądem przypominał zbitego psa.

— Chciałem z tobą porozmawiać, ale widzę, że wybrałem nieodpowiedni moment.

— Trafne stwierdzenie gogusiu — odezwał się brunet.

— Wolę być gogusiem niż zarozumiałym dupkiem, takim jak ty. — Dopiekł mu.

— Jeszcze słowo, a gorzko tego pożałujesz! — warknął, ruszając do przodu.

— Mike! — upomniała go Bella i chwytając jego rękę, posłała mu piorunujące spojrzenie pełne złości.

— Bronisz go? — zapytał, marszcząc brwi.

— Mike, proszę Cię, przestań – powiedziała. — Nicolasie, z miłą chęcią zaprosiłabym cię do środka... — dodała, po czym przełknęła ciężko wielką gulę w gardle, czując mocny uścisk dłoni na swoim biodrze.

— Ale jak zdążyłeś już zauważyć jesteśmy zajęci, więc gdybyś był taki miły, zejdź nam z oczu — dokończył za nią Mike. Blondynka nerwowo zsunęła jego rękę, po czym odwróciła się i przywołała puszystego zwierzaka, który natychmiast znalazł się obok jej nogi.

— Wezmę go i pójdę już — powiedział Nicolas, patrząc na schylającą się po kota kobietę. Bella przytaknęła głową, po czym podeszła do niego, oddając mu zwierzę. Peterson obserwował każdy jej ruch. Kipiał ze złości, kiedy obdarzyła chłopaka ciepłym uśmiechem, szepcząc ciche '' przepraszam''.

— Skoro masz już pchlarza, żegnam. — Przyciągnął kobietę do siebie, a następnie ułożył dłoń na drzwiach, mówiąc:

— Na razie — Nim Nicolas zdążył coś powiedzieć, ten zadowolony zatrzasnął mu drzwi przed nosem.

— Co ty wyprawiasz? — zwróciła się do niego oburzona, kiedy zostali sami.

— Bronię tego, co należy do mnie. — Odnosił silną wściekłość na osobnika, który próbował wtargnąć między nich. Nawet gdyby zabronił jej spotykania się z nim, to i tak nic by to nie dało, gdyż Bella darzyła faceta sympatią i prędzej, czy później wyrzuciłaby za drzwi jego, aniżeli Nicolasa.

— Nie jestem niczyją własnością — powiedziała głośniej.

Chwycił kobietę za łokieć, patrząc jej prosto w oczy. Po chwili odwrócił ją przodem do siebie i subtelnie unosząc jej podbródek, rzekł:

— Jesteś moja — wychrypiał nieco spokojniej. — Moja — powtórzył pewnie.

Zdecydowała, że to przemilczy. Odpuściła

***

— Nicolas? Co tu robisz? — Wychodząc z mieszkania ujrzała go, stojącego tuż pod jej drzwiami. Była zaskoczona jego obecnością.

— Cześć. Mogę wejść? — zapytał.

— Tak naprawdę to trochę się spieszę, wybacz. Nie chcę być niegrzeczna, ale może przełożymy to na inny dzień? — Posłała mu przepraszające spojrzenie, mając nadzieję, że ten zrozumie. Szarpnęła za klamkę, zatrzaskując raptownie drzwi.

— Daj mi chwilę. Nie zajmę ci zbyt dużo czasu — nalegał.

Widziała, że bardzo zależy mu na tej rozmowie. Przed oczami wciąż miała ostatnią scenę. Było jej wstyd. Choć początkowo była przeciwna rozmowie, w końcu się zgodziła.

— Dobrze. O co chodzi? — zapytała, grzebiąc dla niepoznaki w torebce. Mężczyzna popatrzył na nią zmieszany. Myślał, że zaprosi go do mieszkania. Niestety, ale nie zrobiła tego.

— Głupio wyszło... Gdybym wiedział, że masz gościa... Nie chciałem wam przeszkodzić — powiedział skruszonym głosem.

— Fakt, wyszło trochę głupio. Tak czy owak było minęło. Nie zadręczaj się tym, Nicolasie — powiedziała, zawieszając torebkę na prawej ręce.

— Twój facet ma charakterek — odparł ze zniesmaczonym wyrazem twarzy.

— To nie jest mój facet. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, przepraszam. — Tak naprawdę nie chciała się tłumaczyć.

— Jeśli nie jesteście parą, nie powinnaś się z nim spotykać. To nie jest typ mężczyzny dla ciebie, Anabello. Wiesz, powinienem powiedzieć ci to już dawno, jednak się powstrzymywałem. — Zawahał się. Jego słowa wzbudziły w kobiecie niepokój. Nie wiedziała, czego ma się spodziewać. Była kłębkiem nerwów, lecz z grzeczności postanowiła, że wysłucha tego, co ma jej do powiedzenia. — Czytałem o nim wiele niemiłych rzeczy — odparł, układając dłoń na jej ramieniu. — Uwierz mi, to mężczyzna, który ma niejedno za uszami — Nie chciała go słuchać. Był on kolejną osobą, która jej to powtarzała.

— Jakich rzeczy? Mówisz tak, bo pokazał się przy tobie z gorszej strony. Nicolasie, przepraszam cię, ale ja naprawdę nie chcę tego słuchać. Jeśli przyszedłeś tu, aby gadać o mojej relacji z Mikiem, to wybacz, ale nie chce o tym rozmawiać. Jeśli pozwolisz, pójdę już. — Wygładziła nerwowo materiał płaszcza.

— Rzeczy, które na pewno by ci się nie spodobały. On obraca panienkami na prawo i lewo. Zabawi się tobą, potem zostawi. Jeszcze wspomnisz moje słowa i przyznasz mi rację — powiedział, zostawiając ją samą przy drzwiach.


Anabella - ZakończonaWhere stories live. Discover now