Rozdział 145: Muszelka cz. 2

3.3K 408 217
                                    

Lustro było naprawione, nigdzie nie było obciętych kosmyków włosów, ani krwi... Wszystko było w łazience tak jak wcześniej. Jedynym znakiem na to co się z Jully stało była sama dziewczyna, która siedziała znów na brzegu wanny. Jej włosy pozostały pościnane byle jak, a dłoń w którą się zraniła opatrzyła jednym z zaklęć z książki o uzdrowicielach. W dłoni trzymała nożyczki, w które wpatrywała się niewidzącym wzrokiem. Oczy te jednak były już całkowicie pozbawione łez, a ich wyraz lekko stwardniał. Pierwsze promienie wschodzącego słońca wpadły do łazienki i odbiły się od metalu nożyczek. Jully poruszyła nimi przecinając kilkakrotnie powietrze.

Zaklęcie wyciszające pękło jak bańka mydlana, kiedy ktoś nagle otworzył drzwi łazienki i stanął w nich, minęła chwila, przez którą Jully nadal wpatrzona w nożyczki nawet nie dostrzegła, że ktoś patrzy na nią nadal trochę zaspanym wzrokiem.

-Oh mon dieu!- krzyknęła w końcu Fleur w szlafroku zarzuconym na białą koszulę nocną i w kapciach na nogach.-Jully?- zapytała cicho, zdziwiona patrząc na nią z przyłożonymi dłońmi do twarzy.

Jully jednak przywołała na usta uśmiech i podniosła głowę, patrząc na kobietę.

-Próbowałam je trochę skrócić, ale chyba nie jestem w tym najlepsza.- powiedziała z wymuszona nutą rozbawienia w głosie.-Nie ciachałabyś mi pomóc?

Fleur na pewno widziała czerwone od płaczu oczy Jully, nowy bandaż na jej dłoni i włosy, które nie wyglądały jak po nieudolnej próbie spokojnego ścięcia. Mimo to nie powiedziała nic. Uśmiechnęła się do niej tylko pokrzepiająco i pokiwała głową. Jully była jej za to cholernie wdzięczna.

Nim wszyscy wstali Jully miała już nową fryzurę jak z żurnala... Nie spodobała jej się do końca, więc sama pościnała jeszcze kilka kosmyków tworząc idealny nieład krzywo przyciętych na krótko włosów z warkoczykiem, który tkwił w nich nadal nie dając się rozplątać. Po śniadaniu Jully znów starała się utrzymać swoją stałą minę z swobodnym uśmiechem, nie było to jednak łatwe, więc starała się skupić uwagę na czymś innym. Zaczęła przeglądać swoją torbę. Była zaczarowana i miała w niej naprawdę dużo rzeczy, więc trudno było jej w tym całym bałaganie coś znaleźć.

-Gdzie ona do cholery jest?- warknęła i wyciągnęła z torby kolejną parę skarpetek rzucając ja na podłogę.

Siedzący na kanapie Dean i Bill, którzy jeszcze chwilę temu rozmawiali spojrzeli na nią zdziwieni. Ich trójka jako jedyna była w salonie. Harry, Ron i Hermiona zamknęli się w jednym pokoju, mówiąc, że muszą coś ustalić, a Luna pomagała Fleur sprzątać po śniadaniu.

-Coś się stało?- zapytał Bill ostrożnie, w czasie kiedy Jully już ze zdenerwowaniem wywaliła podręcznik do eliksirów z trzeciej klasy.

-Eee...- zdziwił się Dean.- Po co ci to?

-Czy to teraz ważne? Nie tego szukam!- powiedziała i wsadziła rękę po ramię do torby grzebiąc w niej jak świnia w kartoflach.-No gdzie jesteś?- zapytała i drugą ręką wyrzuciła ze środka coś co wyglądało jak puszka z farbą. Chwilę później brzęknął o nią fałszywy galeon, który spadł na podłogę.

Podniosła go i wcisnęła do kieszeni dżinsów, a później znów zanurkowała w torbie.

-Spokojnie, może...

-Jest!- krzyknęła triumfalnie i wyciągnęła małe zawiniątko, a resztę rzeczy byle jak wrzuciła z powrotem do torby.

W białej, lnianej chateczce, która lekko pachniała jaśminem i sprawiła na chwilę, że Jully trochę oklapła, bezpiecznie zawinięta była Biedronka.

Przynajmniej Jully myślała, że bezpiecznie. Malutki, czerwony samochodzik, miał wgniecioną maskę tak jakby ktoś wcisnął w nią palec.

-Nie nie nie nie nie nie...- zaczęła mamrotać, kiedy rozwinęła delikatnie materiał, który po chwili wcisnęła w kieszeń bluzy.

Szlama W SlytherinieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz