Rozdział 18: Kontrola, cierpienie i śmierć

6.8K 609 127
                                    

W ciągu następnych dwóch dni nie wydarzyło się nic szczególnego, jeśli nie licząc tego, że Longbottom rozpuścił już szósty kociołek na eliksirach. Profesora Snape'a oczywiście trafił szlag, a Jully miała wrażenie, że poziom gnębienia tego chłopak wzrósł ponad dwukrotnie w wykonaniu nauczyciela. Jako szlaban dostał wypatroszenie beczułki rogatych ropuch i wyglądał co najmniej jakby przeżywał załamanie nerwowe, kiedy wracał przez lochy po ukończeniu kary.

Dziewczyna była praktycznie pewna, że jeszcze większe okrucieństwo i plucie jadem pana profesora było spowodowane przez profesora Moody'ego. Niemal za każdym razem, kiedy byli w pobliżu siebie błękitna gałka oczna starszego mężczyzny śledziła dosłownie każdy ruch profesora Snape'a. Mieli oni ze sobą na pieńku, ale na pewno nie tylko z powody podpierdolenia wymarzonego stanowiska, nie tylko...



Czwartoklasiści z Slytherinu i Gryffindoru byli tak przejęci pierwszą lekcją z profesorem Moody'm, że kiedy Jully weszła do sali zaskoczyła ją zupełna cisza. Usiadła w ostatniej ławce obok dwóch ślizgonek, które zaraz uciekły do przodu z obrzydzeniem na twarzach.

Wyciągnęła z torby swój egzemplarz podręcznika ,,Ciemne Moce- Poradnik Samoobrony" i z zniecierpliwieniem zastukała palcami w blat biurka. Wkrótce dało się słychać charakterystyczny stukot na korytarzu i profesor wszedł do sali. Kiedy przeszedł przez całą salę Jully z zadowoleniem ujrzała Malfoya kulącego się jak zbity pies w drugiej ostatniej ławce. Jak pięknie.

-Alastor Moody.- powiedział głośno mężczyzna, a jego szorstki głos poniósł się echem w zupełnej ciszy. Odwrócił się nagle do tablicy i szybkimi niezgrabnymi ruchami napisał swoje nazwisko białą kredą.- Były auror. Krytyk Ministerstwa.- odwrócił się z dziwnym wyrazem twarzy.-Nowy nauczyciel Obrony przed Czarną Magią.

Jego dziwne, magiczne oko zlustrowało dosłownie każdego nim zaczął mówić dalej.

-Jestem tu bo Dumbledore tak chciał. Koniec sprawy, do widzenia, kropka!- wrzasnął, a cała klasa aż się cofnęła delikatnie.- Co się tyczy czarnej magii... Wyznaje praktyczne podejście. Ale najpierw, kto mi powie ile jest zaklęć niewybaczalnych?

Jully była zbyt zaszokowana lub... zaszokowana by odpowiedzieć na to pytanie lecz jak zwykle bez zgłoszenia, odpowiedziała Granger.

-Istnieją trzy...

-Nazywają się tak, bo...- zaczął profesor odwracając się znów do tablicy i notując szybko na niej brzydkim pismem.

-Bo są niewybaczalne. Użycie któregokolwiek z nich...

-Karane jest dożywociem w Azkabanie...- kreda w jego dłoni niemal nie rozpadła się w drobny pył pod naciskiem jego pobliźnionej dłoni.-Tak?!- warknął znów się odwracając do uczniów a pazury jego sztucznej nogi zazgrzytał nieprzyjemnie na kamiennej podłodze.

Jully miała gęsią skórę na rękach i widząc po twarzach innych, nie tylko ona.

-Ministerstwo uważa, że jesteście za młodzi na te zaklęcia. To nie prawda!- wrzasnął.-Musicie wiedzieć z czym walczycie! Musicie być przygotowani...- jego płaszcz ze skóry nie wiadomego pochodzenia zaszeleścił przy jego kolejnym gwałtownym ruchu w stronę tablicy.-Musicie wiedzieć, że nie przykleja się gumy do żucia do ławki. Jasne panie Finnegan?- powiedział grobowo nie przerywając pisania.

Wszyscy skierowali wzrok na gryffona siedzącego w trzeciej ławce od tyłu z zastygniętą ręką pod blatem biurka.

-Przypał.- mruknęła Jully.

Szlama W SlytherinieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz