Rozdział 50: "Klątwa" podsłuchiwania

5.1K 528 188
                                    

W ciągu następnych dwóch tygodni wszystko jakoś się ułożyło. Jej szlaban u profesora Snape'a się  skończył, Umbridge też jej jakoś odpuściła, choć Jully nadal zakrywała wyryte na dłoni słowa rękawem albo bandażem. Pan Filch kazał jej zmywać podłogę korytarzy w lochach co nawet nie było takie złe, na pewno lepsze od czytania tego zakichanego i nic nie wartego podręcznika do Obrony przed Czarną Magią. Co do prowadzenia lekcji przez Umbridge nic się nie zmieniło, ale zarówno ona jak i Potter nie odzywali się nawet słowem, łypiąc nieprzychylnie na kobietę.

Jej dobry słuch jednak przyczynił się do tego, że w sprawie Obrony przed Czarną Magią coś mogło się zmienić. Była akurat w bibliotece szukając jakiejś książki o zaklęciach związanych z ogniem, głównie chodziło o obronę, kiedy usłyszała strzęp rozmowy zza regału.

-...Zacząć tajne lekcje Obrony przed Czarną Magią w tajemnicy przed Umbridge?- zapytał czyjś niedowierzający głos.

-Tak.- to był lekko piskliwy i jakoś dziwnie podekscytowany głos Granger, a Jully aż przyłożyła ucho do regału, wciskając je między grzbiety książek.-Tylko to jest tajemnica. Spotkamy się w sobotę w gospodzie Pod Świńskim Łbem. Wiecie gdzie to jest?

Nikt jej nic nie odpowiedział, a po chwili tylko dało się słyszeć odgłos stóp trzech osób i zza długiego regału wyszły dwie krukonki, a z drugiej strony Granger. Jully uśmiechnęła się złowieszczo. W sobotę było wyjście do Hogsmeade podczas którego Granger robiła za nauczyciela Obrony przed Czarną Magią?

-No nie przegapię takiej okazji.- zarechotała na całą bibliotekę otrzymując karcące i ostrzegawcze spojrzenie pani Pince.

Ranek w dzień wyjścia do Hogsmeade był jasny, ale wietrzny. Od razu po śniadaniu stanęła w kolejce do pana Filcha, który skrupulatnie sprawdzał każde nazwisko na długiej liście. Przed sobą dokładnie widziała poczochranego burzę włosów Granger, pomiędzy roztrzepanym Potterem, a rudym Weasleyem. Pewnie jako jej kumple też byli w to zamieszani. Gdzieś w połowie kolejki tkwiły też dwie krukonki, z którymi rozmawiała gryffonka, a jedną z nich była Chang.

Trochę jej zajęło przebrnięcie przez kolejkę, a później dojście w odpowiednie miejsce, ale w końcu dotarła do Gospody pod Świńskim Łbem. To tutaj zazwyczaj przychodziła na kremowe piwo, bo było o wiele tańsze niż w Trzech Miotłach, w których była ze dwa razy w tym jeden z Jorge i Poliakowem. Lokal nie wyglądał zachęcająco z zewnątrz jak i w wewnątrz, ale prowadził go bardzo sympatyczny czarodziej o imieniu Aberforth, który co prawda miał posępną twarz, ale rozmawiał z nią bardzo sympatycznie i zawsze zchodził trochę dla niej z ceny za butelkę piwa kremowego.

Kiedy otworzyła drzwi od razu dostrzegła pokaźną grupę siedzącą w kącie niewielkiej sali, a wszyscy nagle skierowali na nią wzrok z lekkim przestrachem. Obserwowali każdy jej ruch, kiedy podeszła do baru, przy którym pan Aberforth skrzętnie wycierał butelkę kremowego piwa, którą podał jej z dziwnym grymasem, który dziewczyna zawsze traktowała jako uśmiech. Położyła sześć monet na barze, ale on sięgnął tylko po cztery i mrugnął do niej przyjaźnie przesuwając w jej stronę pozostałe dwa sykle.

Podeszła do całej grupy wciśniętej w kącie i otworzyła piwo zębami jednocześnie przyciągając sobie krzesło od stolika, przy którym siedziała czarownica z twarzą obwiązaną szalem.

-Czołem, koledzy i koleżanki.- powiedziała siadając z rozmachem między bliźniakami Weasley i pociągnęła z butelki.- No co?- zapytała ocierając usta rękawem.-Słyszałam, że można się tu czegoś nauczyć. Podsłuchałam Granger i Chang ze swoją kumpelą.- powiedziała od razu się przyznając.

Była tu nie tylko trójca Gryffindoru, ale i paru krukonów i puchonów, rodzeństwo Weasley i jeszcze paru gryfonów. Jakoś jej nie zdziwiło, że jest jedyną ślizgonką.

Szlama W SlytherinieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz