Rozdział 22: Znowu Potter?!

5.8K 589 102
                                    

Na ucztę z okazji Nocy Duchów trochę się spóźniła. Kiedy wślizgnęła się przez uchylone drzwi Wielkiej Sali na szczęście nikt nie zwrócił na nią uwagi. Wszyscy niecierpliwie wpatrywali się w Czarę Ognia. Szybko przeszła do stołu Slytherinu i uderzając z bara Poliakowa westchnęła ciężko.

-Suń się.- mruknęła do chłopaka i rzuciła pomiędzy swój, a jego talerz małą, ale dość grubą książkę.-Ale jestem zmęczona.- powiedziała pociągając solidny łyk soku dyniowego z pucharu.

-Głosy i języki?- zapytał Poliakow przyglądając się okładce książki.

-A owszem, moi nowo poznani towarzysze jedzenia.- powiedziała z uśmiechem patrząc również na siedzącego na przeciwko Jorge.-Jest mi bardzo miło, że mogę wam zaprezentować moje liczne zdolności, w tym umiejętność rzucania zaklęć.-z kieszeni szaty wyciągnęła swoją różdżkę.-Zobaczmy.- mruknęła kartkując książkę.-Która to była strona? O! Mam!- krzyknęła błądząc palcem po stronie, po czym zatrzymała go nagle i postukała.

Obaj nachylili się nad książką.

-Que es esto?- zapytał Jorge przekrzywiając głowę.

-Deletrear.- odpowiedział krótko drugi chłopak drapiąc się po karku.-Zamiana języka angielskiego na hiszpański? Przydało by się raczej na odwrót.

-Niżej, kretynie.- powiedziała wskazując końcem różdżki miejsce na kartce.-Do odważnych świat należy.- uśmiechnęła się do zdezorientowanego Jorge i strzeliła kostkami palców.-Teraz niech się tylko nie rusza. Nie do końca wiem co robię.

-Co? Nie wiesz jak użyć tego zaklęcia?

-Robię to pierwszy raz.- powiedziała robiąc okrągły ruch nadgarstkiem i śledząc formułę zaklęcia.

-Matko! Jak wyrośnie mu drugi język nie przyznam się, że o czymkolwiek wiedziałem!

-Jak tam chcesz. Na przypale albo wcale.- powiedziała kierując różdżkę w stronę Hiszpana.-Terencjoluna.- powiedziała miękko, zatoczyła okrąg ręką i dziabnęła powietrze. Tak jak nakazywała książka.

Z różdżki wydobyło się ciepłe, złotawe światło, które powędrowało do warg chłopaka. Po chwili zniknęło kiedy zakrył usta dłonią.

-I co?- zapytał niespokojnie Poliakow.

-I co?- powtórzył sztywno Jorge i uniósł wysoko brwi.-Ja rozumiałem... Zrozumiałem co ty mówiłeś... Ja... Ja mówię po angielsku?

-No i co, niedowiarku?- powiedziała dmuchając w koniec różdżki.-Masz przed sobą mistrzynię spontanicznych zaklęć. Jestem po prostu...

-Jesteś niesamowita!- wykrzyknął podrywając się z miejsca Hiszpan.

-No widzisz. Nie tylko ja tak uważam...

-Dziękuje ci tak bardzo.- powiedział podchodząc do niej i łapiąc za dłoń po czym ucałował jej wierzch.

-Taaa... No to było dziwne.- powiedziała zabierając ręcę.-Siadaj ziemniaku.

-Ziemniaku?

-Miałeś szczęście, że nie rozumiałeś co mówiła.- zaśmiał się z jego miny Poliakow.-Teraz zobaczysz jak jest miła...

-O! To nagle tak dobrze się znamy, co?- zapytała dźgając go palcem w pierś.-Jestem bardzo miła i uprzejma, mam istny wstręt do przemocy i wulgaryzmów. Albo odwrotnie.- powiedziała machając ręką obojętnie.-Zresztą nie mam siły się z tobą kłócić. Wyszorowałam dwanaście kociołków zaschniętych od wczoraj po pierwszakach. Ręka mi zaraz odpadnie.

Szlama W SlytherinieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz