Na ucztę z okazji Nocy Duchów trochę się spóźniła. Kiedy wślizgnęła się przez uchylone drzwi Wielkiej Sali na szczęście nikt nie zwrócił na nią uwagi. Wszyscy niecierpliwie wpatrywali się w Czarę Ognia. Szybko przeszła do stołu Slytherinu i uderzając z bara Poliakowa westchnęła ciężko.
-Suń się.- mruknęła do chłopaka i rzuciła pomiędzy swój, a jego talerz małą, ale dość grubą książkę.-Ale jestem zmęczona.- powiedziała pociągając solidny łyk soku dyniowego z pucharu.
-Głosy i języki?- zapytał Poliakow przyglądając się okładce książki.
-A owszem, moi nowo poznani towarzysze jedzenia.- powiedziała z uśmiechem patrząc również na siedzącego na przeciwko Jorge.-Jest mi bardzo miło, że mogę wam zaprezentować moje liczne zdolności, w tym umiejętność rzucania zaklęć.-z kieszeni szaty wyciągnęła swoją różdżkę.-Zobaczmy.- mruknęła kartkując książkę.-Która to była strona? O! Mam!- krzyknęła błądząc palcem po stronie, po czym zatrzymała go nagle i postukała.
Obaj nachylili się nad książką.
-Que es esto?- zapytał Jorge przekrzywiając głowę.
-Deletrear.- odpowiedział krótko drugi chłopak drapiąc się po karku.-Zamiana języka angielskiego na hiszpański? Przydało by się raczej na odwrót.
-Niżej, kretynie.- powiedziała wskazując końcem różdżki miejsce na kartce.-Do odważnych świat należy.- uśmiechnęła się do zdezorientowanego Jorge i strzeliła kostkami palców.-Teraz niech się tylko nie rusza. Nie do końca wiem co robię.
-Co? Nie wiesz jak użyć tego zaklęcia?
-Robię to pierwszy raz.- powiedziała robiąc okrągły ruch nadgarstkiem i śledząc formułę zaklęcia.
-Matko! Jak wyrośnie mu drugi język nie przyznam się, że o czymkolwiek wiedziałem!
-Jak tam chcesz. Na przypale albo wcale.- powiedziała kierując różdżkę w stronę Hiszpana.-Terencjoluna.- powiedziała miękko, zatoczyła okrąg ręką i dziabnęła powietrze. Tak jak nakazywała książka.
Z różdżki wydobyło się ciepłe, złotawe światło, które powędrowało do warg chłopaka. Po chwili zniknęło kiedy zakrył usta dłonią.
-I co?- zapytał niespokojnie Poliakow.
-I co?- powtórzył sztywno Jorge i uniósł wysoko brwi.-Ja rozumiałem... Zrozumiałem co ty mówiłeś... Ja... Ja mówię po angielsku?
-No i co, niedowiarku?- powiedziała dmuchając w koniec różdżki.-Masz przed sobą mistrzynię spontanicznych zaklęć. Jestem po prostu...
-Jesteś niesamowita!- wykrzyknął podrywając się z miejsca Hiszpan.
-No widzisz. Nie tylko ja tak uważam...
-Dziękuje ci tak bardzo.- powiedział podchodząc do niej i łapiąc za dłoń po czym ucałował jej wierzch.
-Taaa... No to było dziwne.- powiedziała zabierając ręcę.-Siadaj ziemniaku.
-Ziemniaku?
-Miałeś szczęście, że nie rozumiałeś co mówiła.- zaśmiał się z jego miny Poliakow.-Teraz zobaczysz jak jest miła...
-O! To nagle tak dobrze się znamy, co?- zapytała dźgając go palcem w pierś.-Jestem bardzo miła i uprzejma, mam istny wstręt do przemocy i wulgaryzmów. Albo odwrotnie.- powiedziała machając ręką obojętnie.-Zresztą nie mam siły się z tobą kłócić. Wyszorowałam dwanaście kociołków zaschniętych od wczoraj po pierwszakach. Ręka mi zaraz odpadnie.
CZYTASZ
Szlama W Slytherinie
FanfictionPrzydzielona do Slytherinu chyba tylko po to by robić zamieszanie i tworzyć swoją własną, niepowtarzalną historię z przyjaciółmi, którzy nawet nie wiedzieli, kiedy się z nią zaprzyjaźnili. *** Opowiadanie zawiera fragmenty książek.