Kelnerzy zaczęli się wyłaniać ze wszystkich stron. Jedni nieśli srebrne tace z sokiem dyniowym, piwem kremowym i Ognistą Whisky, inni chwiejnie ustawione stosy kanapek.
-Jedzenie!- ucieszyła się Jully podbierając od razu dwie kanapki z wielkiej tacy.
Gdy młoda para weszła na parkiet, wybuchły wielkie brawa. Po chwili pan Weasley zaprowadził tam panią Delacour, a za nimi podążyli pani Weasley z ojcem panny młodej. Jully też długo nie czekała by znaleźć się na parkiecie, bo niemal od razu została zaproszona przez Georga. Nie przetańczyli nawet połowy tańca, kiedy Fred zrobił odbijanego i wymienił piękną blondynkę, która najprawdopodobniej była kuzynką panny młodej, na Jully. Tańczyła z nimi na zmianę aż doszło do krojenia wielkiego lukrowanego tortu z pięknymi marcepanowymi feniksami, które odleciały, kiedy tort został pokrojony.
Kiedy pan młody zajęty był właśnie tańcem z własną matką, panna młoda jakby wykorzystała ten moment i potruchtała na wysokich obcasach do stojącej z boku Jully, która akurat pakowała do ust kolejny kawałek weselnego ciasta. Obserwowała również jak bliźniacy próbują wrzucić coś ciotce Muriel do szklanki.
-Tak się cieszi, że ty przyszłaś!- niemal krzyknęła Delacour na jej widok, a Jully o mało nie zakrztusiła się jedzeniem, kiedy piękna dziewczyna ja przytuliła.-Jak Fredi i Georgi powidzieli, że chcą ci zaprosić tak bardzo się uciesziłam!
-To miło.- powiedziała niepewnie Jully, kiwając głową.-Gratulacje! Bardzo ładna uroczystość i sukienka... I pana młody.- zaśmiała się Jully.
-O, oui!- westchnęła dziewczyna przykładając dłonie do pięknej twarzy.-On taki dobri! Czuli i rodzinny! Kochany, a te blizni to nie ważne! Piękni mój mąż!- powiedziała wpatrując się w najstarszego z braci Weasley z czystą, żywą miłością.
Jully stęknęła w myślach. Nie mogła dłużej myśleć o tej dziewczynie jak o głupiej i pustej idiotce. Mimo, że różniły się tak diametralnie, w tej chwili Jully poczuła odrobinę sympatii do niej. To jak mówiła o swoim mężu zmieniało te otoczkę wyniosłej damulki, którą obchodzi jedynie wygląda, którą widziała przy ich pierwszym spotkaniu. Jasne oczy Delacour z rozczuleniem patrzyły jak Weasley obraca w piruecie swoją matkę, która bliska łez radości śmiała się głośno. Kiedy piosenka się skończyła nowa pani Weasley uściskała ją jeszcze raz.
-Będę tańczyła z moi mąż cała noc!- krzyknęła i ucałowała ją w policzek.
-No, no...- mruknęła Jully z uśmiechem i zaczęła ścierać z policzka szminkę dziewczyny, patrząc jak wpada w ramiona swojego ukochanego. –O, H... Barny!- krzyknęła, machając w stronę stojącego samotnie z talerzykiem Harry'ego, który kiedy tylko ją zobaczył uśmiechnął się szeroko.
-Bardzo ładna uroczystość, prawda?- zagadnął stając obok niej i pakując łyżkę z tortem do ust.
-No!- powiedziała i zaśmiała się z niego.-Jesz dokładnie jak mój brat. Cały jesteś w okruszkach.- powiedziała i otrzepała mu przód wyjściowej szaty.-Cały się wyświniłeś.- mruknęła wycierając mu chusteczką kącik ust z śmietanowego kremu.-Nie widziałam cię jeszcze na parkiecie, czemu nie tańczysz? Aż mi się przypomniał bal w czwartej klasie...- zamyśliła się.
-Nawet mi nie przypominaj...- mruknął Harry, kręcąc głową. –Ten wieczór był... Uhhh...
-To mi przypomina, że dawno nie pisałam do Jorge i Poliakowa. Ciekawe co u nich... Podoba mi się czarodziejskie wesele.- powiedziała i stuknęła palcem w unoszącą się nad nimi butelkę szampana.-Pójdę po coś do picia, też chcesz?- zapytała, ale on tylko pokręcił głową z pełnymi ustami.
CZYTASZ
Szlama W Slytherinie
FanfictionPrzydzielona do Slytherinu chyba tylko po to by robić zamieszanie i tworzyć swoją własną, niepowtarzalną historię z przyjaciółmi, którzy nawet nie wiedzieli, kiedy się z nią zaprzyjaźnili. *** Opowiadanie zawiera fragmenty książek.