Rozdział 23: Napięcia między domowe

5.9K 563 152
                                    

Po leniwej niedzieli, którą z ogółu spędziła na oprowadzaniu Poliakowa i Jorge po Hogwarcie, Jully ciężko było wrócić znów do zwykłego planu dnia.

Chodząc którymkolwiek korytarzem widziała wyraźne napięcia pomiędzy domami. No jasne, że ślizgoni i pozostałe trzy domy nigdy się nie lubiły, ale teraz chyba ich rolę przejął Gryffindor. Oczywiście z powodu Pottera. Puchoni wydawali się śmiertelnie obrażeni, że śmiał tak namieszać i podbierać zaszczyt jednemu z nich, a Krukoni byli za to okrutnie zazdrośni, że wykombinował jak się dostać do Turnieju.

Samej Jully wydawało się to dosyć dziwne. Potter cały czas łaził z Grenger i nigdzie nie było śladu Weasleya, a sam okularnik wydawał się przerażony wszystkim co go otacza. Może żałował, że się zgłosił? Tylko jak to kurwa zrobił w ogóle?!

Jeszcze większe szyderstwa od strony pozostałych ślizgonów były po prostu oczywiste. Wykorzystali pierwszą lepszą okazję, a konkretnie Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami.

-Patrzcie chłopaki, a oto i nasz reprezentant.- zakpił Malfoy kiedy tylko pojawił się przed chatką Hagrida.-Macie albumy do autografów?- zwrócił się do swoich przydupasów.-Lepiej postarajcie się o jego podpis teraz, bo wkrótce może go zabraknąć między nami... W końcu połowę uczestników Turnieju Trójmagicznego spotkała śmierć. Jak sądzisz, Potter, długo wytrzymasz? Bo ja idę o zakład, że przez dziesięć minut pierwszego zadania.

-Jakże hojnie!- prychnęła Jully opierając się o jedną z tyczek wbitych w grządkę dyniową.

Zaraz po tym zza chatki wyszedł Hagrid ze stosem skrzynek, a w każdej była jednak sklątka. Jak się okazało zabijają się nawzajem i wykańczają, według nauczyciela z powodu nadmiaru energii. Żeby temu zapobiec każdy z uczniów będzie musiał wyprowadzać na spacer jedno stworzenie.

Malfoy zrezygnował z kpin na temat Pottera i skrzywił się z odrazą

-Wyprowadzić coś takiego na spacer?- powtórzył, zaglądając do najbliżej niego stojącej skrzynki.-A niby gdzie mamy umocować smycz? Wokół żądła, tego wybuchającego końca czy ssawki?

-Tu, w środku.- powiedział urażony Hagrid pokazując im jak to zrobić.- Ee... Możecie założyć rękawice ze smoczej skóry, tak na wszelki wypadek...

-Nie pogardzę.- mruknęła Jully sięgając po parę ciężkich rękawic.


Po kilku minutach okazało się to nie było nawet takie złe. Dziewczyna przywiązała swoją smycz do jednego z głęboko wbitych w ziemię pali, które chyba służyły za ogrodzenie i obserwowała jak reszta sobie radzi.

Przysiadła i ze śmiechem patrzyła jak jednak ze sklątek eksplodowała gwałtownie z donośnym hukiem, a siła odrzutu wyrzuciła ją do przodu o kilka ładnych jardów. Pociągnęła przy tym trzymającego za smycz Goyla, który wylądował na glebie i sunął za stworzeniem machając bezradnie rękami i nogami, próbując się podnieść.



Następnego dnia Jully wracając z drugiego śniadania na eliksiry, już z daleka w półmroku widziała czerwone błyski na szatach pozostałych ślizgonów. Dopiero kiedy podeszła bliżej zobaczyła, że to duże odznaki, z świecącym napisem:

Kibicuj CEDRIKOWI DIGGORY'EMU PRAWDZIWEMU reprezentantowi Hogwartu!

-Podoba ci się, Potter?- zapytał nagle Malfoy, kiedy okularnik pojawił się pod salą.-Ale to jeszcze nie wszystko... Zobacz!

Przycisnął swoją odznakę, a hasło zawirowało i zmieniło się w drugie, głoszące:

POTTER CUCHNIE

Szlama W SlytherinieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz