Prolog

25.4K 1.2K 1.3K
                                    

Jully Rogers- jedenastoletnia, przyszła uczennica Hogwartu. Brzmiało dumnie. Przecież jako jedyna z całej rodziny miała w sobie magię. Od urodzenia mieszkała i wychowywała się w starej i zaniedbanej kamienicy Londynu, w tak zwanej "gorszej dzielnicy". Jednak teraz stała na peronie dziewięć i trzy czwarte, ubrana w przydługie, podwinięte spodnie i za duży czerwony podkoszulek. Czarną szatę pierwszaka miała przewieszoną przez prawe ramię. Była dość wysokim jak na swój wiek i chudym dzieckiem, o długich kończynach.

Za nią stali jej rodzice. Ojciec - brunet o solidnej posturze i wytatuowanych ramionach, w skórzanej kurtce i dłoniach w kieszeniach luźnych spodni. I matka - szczupła, złotowłosa kobieta o smukłej sylwetce, ubrana w bury sweter i dżinsy.

Dziewczynka obróciła się i spojrzała na protoplastów. Tatuś oparty o jedną z kolumn rozglądał się wrogim spojrzeniem. Nikt zbyt długo nie wytrzymywał jego wzroku. Była to po części wina długiej blizny przechodzącej przez lewy policzek- spod oka, poprzez usta, do brody, pokrytej kilkudniowym zarostem. Mamusia przeglądała za to z ciekawością i spokojem poranną gazetę.

Oderwała od niej wzrok dokładnie wtedy, gdy na torach pojawił się z piskiem hamulców czerwony express. Ojciec od razu ruszył do przodu, rozpychając się przez tłum i warcząc przy tym na każdego kto stawiał opór, by odstawić kufer córki. Kobieta złożyła gazetę i popatrzyła w piękne, skrzące się błękitem oczy swojego dziecka. Tańczyły w nich srebrne ogniki zacięcia i złośliwości. Paskudna bestia o krótkich, krzywo przyciętych blond włosach i równie krzywej grzywce opadającej na twarz z  podejrzanym uśmiechem bladych ust. Dziewczynka zmarszczyła ciemne, grube brwi i spojrzała na matkę.

-Co? - spytała z zaciekawieniem i przekrzywiła głowę.

-Nic.- odpowiedziała hardo się uśmiechając, by nie pokazać jak bardzo bolało ją rozstanie z tą małą diablicą. Będzie za nią cholernie tęsknić.

Po chwili dołączył do nich ojciec. Otoczył swoją żonę ramieniem, a córce zmierzwił i tak potargane złote włosy.

-Trzymaj się, chłopie.

-Nie mów tak do niej. - powiedziała kobieta uderzając go lekko łokciem w żebra, na co on uśmiechnął się niemal z czułością. - Pamiętaj żeby w szkole...

-Nie dać się gnębić, uczyć się pilnie i przyłożyć każdemu kto się będzie prosił. - dokończyła za nią.

-Bardzo dobrze, brzydulko.

-A ty to możesz obrażać nasze dziecko?- zapytał mężczyzna unosząc brew i zakładając ręce na klatce piersiowej.

-Oj zamknij się. - mruknęła kobieta, machając na niego ręką.

-To cześć! - krzyknęła dziewczynka zwracając na siebie uwagę, bo jej ojciec już otwierał usta by coś odpowiedzieć.

Oboje uśmiechnęli się do niej i pomachali kiedy wchodziła do pociągu. Przez pierwszą szybę pojazdu zobaczyła jak idą przez tłum, nie zważając na ludzi i głośno się przekomarzają. Kochała ich bardzo i wiedziała, że będzie tęsknić. Jednak to tylko trzy miesiące i wróci do domu na święta.

Była w ostatnim wagonie, przeszła przez korytarz i zgarnęła, niezauważonym przez nikogo, ruchem dłoni garść słodyczy z stoiska na kółkach. Szybko wskoczyła do przedostatniego przedziału, który jak się okazało - był zupełnie pusty. Położyła się od razu na jednej ławeczce, obitej nawet miękkim materiałem i podłożyła pod głowę szatę. Strzepnęła grzywkę zaczesując ją na prawą stronę i przymknęła oczy. Jazda jakimkolwiek pojazdem strasznie ją usypiała, więc po pewnym czasie od startu pociągu usnęła.

Szlama W SlytherinieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz