Rozpoznała cztery z pięciu osób, które wparowały do pomieszczenia. Był to profesor Lupin, profesor Moody, Syriusz Black i ten czarnoskóry wielkolud z kolczykiem, który był w gabinecie dyrektora, kiedy Umbridge przejęła szkołę. Towarzyszyła im też młoda kobieta. Od razu poczuła do niej sympatię, bo kiedy Malfoy obrócił się w ich stronę strzeliła w niego zaklęciem oszałamiającym.
Stojący na podwyższeniu, niedaleko łuk Potter przypadł do ziemi, by nie trafiło go żadne z zaklęć, które zaczęły latać z jednej i drugiej strony. Śmierciożercy trochę rozbili swój szyk i wyglądali na zupełnie zaskoczonych obecnością nowo przybyłych. Jully strzeliła Drętwotą w plecy jednego ze śmieciożerców i zbiegła w dół w stronę podwyższenia, z którego zlazł Potter czołgając się w stronę Nevilla.
-Zabierz go stąd, Potter!- krzyknęła.-Protego!- wrzasnęła osłaniając ich przed rykoszetem.
-Co z resztą?!- krzyknął Potter, nadal przyciskając do siebie kulę z przepowiednią.
-Nic im nie jest! Protego! Luna ich piln... Protego!- wrzasnęła znowu.-Wycofujcie się!
-Uciekaj stąd, dziewczyno!- krzyknął ten czarnoskóry mężczyzna, którego nazwiska nie pamiętała.
-Niech nikt nie próbuje mnie traktować jak dziecko!- odkrzyknęła.-Locomotor!-rzuciła zaklęcie na jedną z kamiennych ław, która oderwała się z trudem od ziemi i cisnęła nią w jednego ze śmierciożerców, którego zmiotło z podwyższenia.
Mężczyzna otworzył szeroko oczy, ale ona już odskoczyła na bok unikając czerwonego strumienia zaklęcia i lawirując między ławkami. Przebiegła po jednej z nich i rzuciła Drętwotą w kolejnego śmierciożerce. Odparował jej zaklęcie i uśmiechnął się okrutnie, po czym zasypał ją gradem zaklęć. Odbijała każde, choć nie było to łatwe. Nagle tuż przed nią przeleciał mężczyzna potraktowany zaklęciem odpychającym, przez młodą kobietę. Walczący z Jully śmierciożerca wykorzystał to i poleciała do tyłu na plecy. Kobieta zaraz odciągnęła od niej uwagę, atakując go, ale po dwóch zaklęciach powalił ją na ziemi.
-Czas się pożegnać.-powiedział pochylając się nad kobietą i mierząc w nią różdżką.-Ava...
-Przepraszam.- powiedziała Jully zachodząc go od tyłu i klepnęła w ramie.
Zaklęcie zamarło mu na ustach, kiedy odwrócił się do niej, a ona uderzyła go z całej siły lewym sierpowym i poczuła jak łamie jej się środkowy palec.
-Kurwa jego mać!- wrzasnęła łapiąc się za lewą rękę.-Ażebyś tak zdechł! Petrificus totalus!- krzyknęła celując w niego różdżką i zesztywniał.
Podbiegła szybko do kobiety, w między czasie broniąc się przed rykoszetem.
-Podobno jesteśmy po tej samej stronie.- powiedziała podając jej dłoń, którą przyjęła z uśmiechem i podniosła ją na nogi. Zaraz jednak popchnęła ją z powrotem na ziemię, by uchronić przed morderczym zaklęciem Lestrange.-Ty wstrętna larwo!
Z trudem odparowała kolejne zaklęcie śmierciożerczyni i uskoczyła w bok o mało nie wpadając na kamienną ławkę.
-Skacz! Skacz, mała szlamo!- zarechotała Lestrange, ale uśmiech prysnął z jej twarzy, gdy nagle młoda kobieta, którą chwilę temu uratowała Jully, kosztem złamanego palca, wystrzeliła w nią zaklęciem oszałamiającym.
-Tonks jestem!- krzyknęła z uśmiechem młoda kobieta do Jully, która akurat odbiła zaklęcie posłane prosto w jej głowę.
-Rogers!- odkrzyknęła, wskakując na ławkę i posyłając Drętwotę za Drętwotą w stronę wściekłej kobiety przed nimi.
CZYTASZ
Szlama W Slytherinie
FanfictionPrzydzielona do Slytherinu chyba tylko po to by robić zamieszanie i tworzyć swoją własną, niepowtarzalną historię z przyjaciółmi, którzy nawet nie wiedzieli, kiedy się z nią zaprzyjaźnili. *** Opowiadanie zawiera fragmenty książek.