Rozdział 69: Pomożecie? Pomożemy!

4.3K 425 21
                                    

Jully spojrzała zdziwiona na Pottera i Granger, po czym weszli pod osłonę drzew za Hagridem, który już z kuszą na ramieniu maszerował dalej w zielony mrok.

-Hagridzie, po co ta kusza? - spytał Potter.

-Tylko na wszelki wypadek. - odpowiedział Hagrid wzruszając swoimi wielkimi ramionami, a Jully odruchowo wyciągnęła różdżkę z kieszeni spodni.

-Tamtego dnia, kiedy pokazywałeś nam testrale nie miałeś ze sobą kuszy.- zauważyła Jully przeskakując nad wystającym z ziemi konarem.

-Nie, racja, tyle że wtedy nie szliśmy tak daleko.- odparł Hagrid. -A poza tym to było zanim Firenzo opuścił Las, prawda?

-A co to za różnica? - spytała z ciekawością Granger.

-Bo inne centaury złoszczą się na mnie, właśnie dlatego. -odpowiedział cicho Hagrid, rozglądając się dokoła. -Kiedyś były... No, nie można rzec przyjacielskie... Aleśmy se radzili. Trzymały się razem, ale zawsze zjawiali się kiedy chciałem zamienić słówko. A teraz już nie.

-Firenzo powiedział, że są wściekłe, bo poszedł pracować w szkole.- powiedziała Jully i złapała Pottera za kołnierz, bo potknął się o wystający korzeń, zbyt zajęty przyglądaniem się sylwetce Hagrida.

-Tak. -potwierdził ciężko Hagrid. -No tak, nie do końca wściekłe. Potwornie wściekłe. Gdybym sie nie wtrącił zatłukłyby Firenza kopytami na śmierć...

-Zaatakowały go? - spytała wstrząśnięta Granger.

-Ano.- burknął Hagrid przepychając się przez kilka nisko wiszących gałęzi. -Miał na karku pół stada.

-I powstrzymałeś ich? – spytała dumna i poruszona Jully. - Sam?

-Jasne, że tak! Nie mogłem stać i gapić się jak go zabijają, nie? Dobrze, że przechodziłem... I tak se myślę, że Firenzo mógłby se przypomnieć to zanim zaczął mi wysyłać te głupie ostrzeżenia! - dodał ze złością.

Potter i Granger wymienili kumpelskie spojrzenia omijając Jully, która nadal wpatrywała się w Hagrida.

-W każdym razie...- ciągnął dysząc trochę ciężej niż zwykle. -Od tamtej pory inne centaury wkurzają się na mnie i problem w tym, że mają w Lesie spore wpływy... W końcu to najmądrzejsze stworzenia tutaj.

-Czy to dlatego tu jesteśmy, Hagridzie? - spytała Granger. -Z powodu centaurów?

-Ale skąd! -odparł Hagrid kręcąc głową. –Nie, nie chodzi o nie. No jasne, mogliby skomplikować nieco problem, ta... Ale za niedługo sami zobaczycie o co chodzi.

Po tej niezrozumiałej uwadze umilkł i wysunął się nieco do przodu robiąc jeden krok na każde ich trzy, tak że mieli wielkie kłopoty z nadążeniem za nim. Ścieżka stawała się coraz bardziej zarośnięta i kiedy dalej zagłębiali się w Las, drzewa rosły tak blisko siebie, że zrobiło się tak ciemno jak o zmierzchu. Wkrótce byli już daleko za polaną, na której Hagrid pokazywał im testrale. Hagrid niespodziewanie zszedł ze ścieżki i zaczął przedzierać się między drzewami w kierunki ciemnego serca Lasu.

-Hagridzie! - zawołał Potter, przedzierając się przez gęsto splątane jeżyny, nad którymi Hagrid przestąpił z łatwością.-Dokąd idziemy?

-Jeszcze troszkę. - rzucił Hagrid przez ramię -No dalej, Harry... Teraz musimy trzymać się razem.

Trzymanie się razem było by w przypadku gdyby nie to, że Granger co chwilę łapała Jully za ramie chroniąc się tym przed upadkiem. Zarówno szatynka jak i Potter z każdym niemal krokiem wplątywali się w różne krzaki czy pajęczyny, z których musiała ich wyciągać. Byli tak głęboko w Zakazanym Lesie, że czasem wszystko, co w tym mroku Jully była w stanie dostrzec z Hagrida, to masywny, ciemny kształt przed sobą. Zdawało się, że przez stłumioną ciszę nie przedziera się żaden dźwięk. Brak jakiejkolwiek żywej istoty po drodze był wręcz dziwnie niepokojący.

Szlama W SlytherinieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz