The Goldfinch

2.4K 167 12
                                    


— Nie. — Powiedziała, poprawiając telefon. Dziwny szum wychodzący z telefonu, został przełamany zniekształconym westchnięciem rozmówcy. (T/I) wywróciła oczami kontynuując przeglądanie podesłanej strony. — Nie ma takiej opcji!

Słońce powoli zachodziło, tworząc urokliwy prześwit oranżu wymieszanego z przygaszoną czerwienią. Niebo przypominało paletę pełną ciepłych barw w które wdarła się plamka zimnego błękitu pruskiego. Kolory przenikały przez ogromne okna, łamiąc przeważającą biel. Turkusowy dres dziewczyny, był jedynym wyróżnieniem. Pokój przepełniała harmonia, niczym w czystym klasycyzmie. (T/I) niechętnie poznawała regulamin zgłoszeniowy, czując narastający stres. Ucięło jej język. Aktualnie wydawała ciche pomruki, kątem oka zauważając rozleniwionego kota.

— Proszę! — Krzyk wydobyty ze słuchawki, spowodował nagły podskok u (T/I). Przymknęła oczy, urywając zdanie "Prosimy wypełnić poniższe...". Uśmiechnęła się pod nosem, odruchowo kręcąc głową, zapominając, że przyjaciółka jest w innym kraju. — Wiesz jak mi na tym zależy...

— To sama weź w tym udział! — Parsknęła śmiechem, przyciszając piosenkę Kings Of Leon. Ignorując szybką paplaninę przyjaciółki, otworzyła nową zakładkę wyszukując adres miejsca castingu. Wywróciła oczami. Czysta ciekawość. — Przyjmę cię na kilka dni.

Zdawała sobie sprawę, że pomysł był niemożliwy do zrealizowania oraz czysto teoretycznie — absurdalny. Przeniosła kursor na pierwszy wynik wyszukiwania. Zmarszczyła brwi. Dwadzieścia minut od niej.Przeklęła w myślach, czując nawarstwiające się wyrzuty sumienia. Odetchnęła.

— Dobrze wiesz, że to jest niemożliwe! - Westchnęła, próbując ostatnich sił na przekonanie uporczywej (T/I). — Wiesz jak mi na tym zależy! Idź tam dla mnie, proszę.

Dziewczyna wstrzymała oddech, próbując zebrać wszystkie kłębiące się myśli. Czuła wzrost stresu, specyficzne kłucie poczucia winy oraz wściekłość na samą siebie. Potrząsnęła głową. Gdy wybierała się do stanów, nie myślała, że będzie poddana aż takim problemom. Zajęcia dodatkowe z aktorstwa, jedynie popędzały jej bliską skłonność do wypowiedzenia krótkiego "ok". Niechętnie wróciła na stronę z formularzem zgłoszeniowym.

— Zgoda.

***

— Maia Willson? — Męski głos wybrzmiał zza drzwi, przyciągając uwagę wszystkich zebranych.

Zabawny ruch głową wykonał każdy prócz ignoranckiej (T/I). Nos w książce, rozbrzmiewająca muzyka z słuchawek oraz całkowita zlewka na nadchodzący casting. Niska brunetka o nieskazitelnej cerze, wstała następnie znikając za dźwiękoszczelnymi drzwiami. W przedsionku panował istny zamęt. Zestresowane osiemnastolatki, czytały po kilkanaście razy skrypt jednocześnie wymieniając się między sobą drobnymi poradami. Krzywe spojrzenia padły na (T/I), gdy wybuchła śmiechem niefortunnie czytając zabawny dialog.

— Zabawne. — Wyszeptała, ignorując resztę zebranego towarzystwa.

Prędko zamknęła książkę czując potrzebę złapania świeżego powietrza. Odruchowo sprawdziła godzinę, przeklinając w duchu. Dwie godziny siedzenia na dupie, zaczynały odciskać piętno. Wywróciła oczami, wyjmując lewą słuchawkę z ucha. Posłała badawcze spojrzenie. Ochroniarz dyskutował ze starszą kobietą, kandydatki ćwiczyły rolę a wskazówki zegara leciały wolniej niż kiedykolwiek. Przygryzła wargę.

Szybkim krokiem wymsknęła się do innego pomieszczenia. Wbiła wzrok w torbę do której próbowała wsadzić uporczywą książkę. Piosenka przeskoczyła. Kilka sekund i gorąca kawa wylądowała na ubraniu (T/I). Nie jęknęła, nie pisnęła - po prostu głośno przeklęła, upuszczając wszystkie rzeczy.

— Przepraszam! — Męski głos przyciągnął uwagę dziewczyny. Obdarzyła go krótkim spojrzeniem. Czapka z daszkiem, przysłaniająca długie, lokowane włosy, okulary przeciwsłoneczne, piegowata twarz, mocno zarysowane kości policzkowe. Wywróciła oczami, wracając do nieefektownego zmywania plamy z białej bluzki. Ponownie przeklęła zauważając prześwitujący stanik. — Nie zauważyłem cię.

— To czas otworzyć oczy. — Potarła dłonią tkaninę jednocześnie posyłając chłopakowi sarkastyczny uśmiech.

— Wiesz, że dłonią nic nie zdziałasz? — Zapytał delikatnie rozbawiony. Sięgnął do kieszeni po chusteczki, następnie wręczając opakowanie (T/I). Spiorunowała go wzrokiem. — Pomoże ci.

Niechętnie przyjęła podarunek. Finn poczuł specyficzną satysfakcję z (w pewnym sensie) udanej konwersacji. Dziewczyna zamiast zadawać mu głupie pytania, klęła pod nosem. Jakby nie wiedziała kim jest. Uśmiechnął się. Wolał by fantazja była rzeczywistością. Ładna, zgrabna nastolatka, nadwyrężała język wywołując w chłopaku sympatyczne ukłucia. Niepewnie podniósł ubrudzoną książkę. Nieznośna lekkość bytu.

— Jesteś jakimś superbohaterem, że nosisz okulary w pomieszczeniu? — Zapytała, odwracając jego uwagę od opisu lektury. Uśmiechnął się.

— Mniej więcej.

— To mniej czy więcej?

— Więcej.

Parsknęła śmiechem.

— Finn Wolfhard.

Dziewczyna otworzyła usta, aby się przedstawić jednak niski, męski głos znienacka ją zastąpił. Wskazała ręką na drzwi z delikatnym uśmiechem. Poczuła dziwne ciepło gdy niejaki Finn odkrył swoje niemal czarne oczy. Nie panując nad ciałem, przygryzła wargę wywołując u chłopaka śmiech. Ostre szczypanie policzków podsumowała odruchowym zakryciem ust, dłonią.

— To do zobaczenia... kiedyś. — Odpowiedziała, powolnie się cofając.

— Czekaj. — Finn szybko zdjął czerwony sweter, rzucając go dziewczynie. Zmarszczyła brwi. — Stanik.

— Gdzie ty się patrzysz? — Parsknęła śmiechem, następnie znikając za drzwiami.

— Gdzie ty się patrzysz? — Parsknęła śmiechem, następnie znikając za drzwiami

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
√ Imagines || Finn WolfhardWhere stories live. Discover now