POPRZEDNIO.

99 4 0
                                    


— Cześć głupku. — mówię gdy upewniam się, że mnie usłyszy. Gdy wydaje się całkiem przytomny. Siadam na krańcu jego łóżka. — Wyspałeś się za trzech. Muszę przyznać, że byłam znacznie lepszą wartowniczką niż ty. — dodaję po czym biorę głębszy wdech. — Udało nam się Peeta. Twój plan zadziałał. Wygraliśmy. Jesteśmy zwycięzcami 74 Igrzysk Głodowych. — obwieszczam mu jako pierwsza uśmiechając się szeroko. Z poinformowaniem go o tym, że musi spędzić jeszcze kilka dni w Kapitolu i o tym, że po tym wszystkim udam się z nim do dwunastki postanawiam odłożyć na później. Nie chcę psuć tej chwili. Nie chce by jego radość z wygranej zgasła tak szybko. Bo fakt, że wygrał nie oznaczał końca jego „przygody" z Kapitolem. Będę się za nim ciągnąć jak ta kula u nogi nawet poza areną. Będzie się musiał użerać z tutejszymi prysznicami jeszcze jakiś czas. Przywiezie Kapitolkę ... do dwunastego dystryktu. Kapitolkę, która według wszystkich, zabiła jedną z nich. Która, teoretycznie, zajęła miejsce, które mogło być Naomi. Fakt ten przeraża mnie tak mocno, że i z własnego powodu postanawiam odłożyć ten temat. Nie chcę cały czas panikować. Chcę się czymś wreszcie prawdziwie nacieszyć. A teraz gdy chłopak był przytomny, wreszcie mogłam.   

Zwyciężyłam.

(Czy można to było nazwać zwycięstwem?)

Zwyciężyliśmy.

(Czy aby na pewno?)

Chłopak od chleba i Kapitolka.

(Pionki/nie pionki?)

RAZEM.   

❝RAZEM❞ II PIONKIWhere stories live. Discover now