ROZDZIAŁ 21.

392 7 0
                                    


- Miałem ci to powiedzieć..

- Kiedy?- przerwałam mu.

Nic nie odpowiedział.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Po tym wszystkim co się tam wydarzyło, pobiegłam do pokoju. Postanowiłam zadzwonić do mojego przyjaciela. Dawno z nim rozmawiałam. Zanim zadzwoniłam, rozpłakałam się z tego wszystkiego. Dopadła mnie prawdziwa bezsilność. Miałam żal do mojego 'chłopaka'. Chłopaka? On ma córkę. Dla mnie jego szczęście było dla mnie ważniejsze niż własne. Po chwili smutku postanowiłam już zadzwonić do przyjaciela.

-H-halo?- zadrżał mi głos. Już się wkopała.

- Co on ci kurwa zrobił?- powiedział ze złością.

- Nicolas... Ja ja- ja już nie mogę.- Rozpłakałam się po raz kolejny. - Ja chcę wrócić do domu. Chcę się w ciebie wtulić. Potrzebuję cię...

- Co on ci zrobił?- powiedział twardo.

- Nicolas, on ma dziecko, rozumiesz?! Dziecko!- zaczęłam krzyczeć i płakać na raz.

- Kochanie, zamów sobie samolot. Nic mu nie mów. Ale jeśli on wróci i go spotkam, obiecuję- przypadkowo bardzo mocno go pobiję aż wyląduje w szpitalu. Obiecuję ci kurwa.- w jego głosie było słychać prawdziwą złość.

- Boże dziękuję ci za taką osobę która jest w moim życiu.- powiedziałam ze szczęściem w głosie.- co u ciebie królewiczu? Wyrwałeś kogoś?- zapytałam.

- Oj Miranda i tak i nie. Zakochany byłem... w pewnej dziewczynie.- zaskoczyłam się.- była...była cudowna. Lecz mnie zdradziła. Wiem ten tekst co wypowiedziałem, brzmiał jak z taniego romantyka ale tak było. Jak do mnie wrócisz to porozmawiamy. Teraz muszę kończyć skarbie. Zamów sobie samolot i szybko wracaj. Kocham cię, papa.- powiedział i czułam, że się uśmiecha.

- Też cię kocham...

Jeszcze chwilę posiedziałam na łóżku i postanowiłam wyjść na świeże powietrze i trochę pospacerować i zamówić bilet na powrót. Gdy wychodziłam, w drzwiach stanął Nathan.

NATHANIEL POVVV:

Gdy spojrzałem na nią mój wzrok zastygł w jej źrenicach. Wiedziałem, że nie jestem warty nawet sekundy z jej życia. Wiedziałem, że prędzej czy później się o tym dowie. Ale nie spodziewałem się, że się dowie tutaj.

- Przepraszam. - powiedziałem.- przepraszam. Jest nic nie wartym chujem... Ale nie mogę zostawić mojego dziecka. Słyszałem kawałek rozmowy twojej i Nicolasa. Zapłacę ci za bilet.- jedyne co później poczułem to piekący policzek. I ta oto zakończyła się moja historia i Mirandy...

________________________________________________________________________________

KILKA DNI PÓŹNIEJ...

Weszłam do domu. Niedawno przyleciałam. Dalej mnie bolało serce z tego wszystkiego. Życie Miranda... Życie. Nie jest ono takie kolorowe jak ci się wydaje.

W domu nikogo nie było. Jak zwykle. Mama powinna być około godziny 17. Mamy 15. Czyli mam 2 godziny żeby się ogarnąć. Później się wybiorę do swojego przyjaciela. Gdy weszłam rozejrzałam się. Wszystko takie samo. 

Weszłam w głąb domu, w salonie zostawiłam moją walizkę. Weszłam do kuchni. Na blacie kuchennym leżała koperta. Nie sprawdzałabym jej gdyby nie to że na niej pisało 'WYNIKI'. Musiałam zobaczyć, co to były za wyniki. 

Otworzyłam kopertę i to co mi się pierwsze rzuciło w oczy to napis ' POZYTYWNY'.

Wczytałam się w głąb, a to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.



CIĄG DALSZY NASTĄPI


JAK MYŚLICIE, CO TO BĘDĄ ZA WYNIKI? DOWIECIE SIĘ JUTRO! <3

DOBRANOC WSZYSTKIM :)

,,Tajemniczy On''Where stories live. Discover now