Rozdział 57

4.4K 455 172
                                    

Chłopak opuścił wzrok po czym spojrzał w stronę drzwi, przy których ochroniarze próbowali wyrzucić Jungooka, jednak chłopak nie dawał się i cały czas patrzył na Jimina. Starszy widząc to uśmiechnął się.

- Nie. - odpowiedział pierwszy raz szczerze tego dnia.

W kościele nagle zapanowało wielkie poruszenie, ludzie zaczęli do siebie szeptać, Taehyung i Hoseok wstali i zaczęli krzyczeć i klaskać.

- Taaak!! Jimin kocham cię!! - Tae wykrzyczał na cały kościół. Jimin słysząc to zaśmiał się.

 Ojciec chłopaka spojrzał na syna gniewnie. Jeszcze nigdy nie widział go w takim stanie. Wiedział, że już ma przerąbane, sam nie wiedział czy dobrze postępuje. Jednak pierwszy raz postawił mu się i był z tego dumny. 

 - Nie...? Co?! Coś ty... powiedział..?! - Misang nie wierzyła w to co własnie usłyszała. W jej oczach pojawiły się łzy. - Jak możesz?! - dziewczyna uderzyła go w policzek. Była bardzo zdenerwowana i roztrzęsiona.

- Nigdy nie chciałem cię poślubić. - Jimin złapał się za policzek. - Przepraszam. - uśmiechnął się i odszedł od niej. Zaczął kierować się w stronę wyjścia.

- Wracaj tu!! - Misang krzyknęła.

- Jimin co ty robisz? - jego ojciec wstał gdy przechodził właśnie obok niego, chłopak wiedział, że nic mu nie zrobi przy ludziach, bo pojawiłby się na pierwszych stronach gazet. Z resztą i tak się pewnie pojawią. Zignorował go i nie zatrzymał się. Dziennikarze cały czas robili zdjęcia i próbowali się czegoś dowiedzieć. Reszta ludzi dalej była bardzo zdezorientowana i nie rozumiała postępowania chłopaka. 

- Puśćcie go. - powiedział zbliżając się do wyjścia, przy którym stali ochroniarze trzymający Jungkooka. Młodszy nawet nie podniósł na niego wzroku, tylko przestał się się wyrywać. Ochroniarze natychmiast go puścili. Dziennikarze okrążyli ich i zaczęli zadawać pytania. Jimin widząc co się dzieje i zmieszanie nastolatka ściągnął swoją marynarkę i zarzucił chłopakowi na głowę żeby go zakryć. Nie chciał żeby robili mu więcej zdjęć, już wystarczająco był przerażony. 

- Spokojnie, wyprowadzę cię stąd. - powiedział spokojnie i złapał go za ramię i zaczął przepychać się przez tłum ludzi. Jungkook nic nie powiedział tylko szedł tak jak prowadził go starszy.

- Panie Park proszę udzielić nam odpowiedzi na parę pytań. - dziennikarze nie dawali za wygraną ale Jimin ich zignorował, w końcu udało mu się dostać do swojego samochodu. 

- Wsiadaj. - powiedział i lekko popchnął młodszego do auta a on wsiadł do środka. Sam zajął miejsce kierowcy i nie zważając na innych szybko odjechał od tego okropnego miejsca. Jungkook ściągnął z siebie jego marynarkę i spojrzał w stronę oddalających się ludzi. 

- Wszystko w porządku? - Jimin spojrzał na przerażonego chłopaka z troską.

- Tak... - chłopak opatulił się bardziej swoim płaszczem i zapiął pasy. Po czym zaczął bawić się swoimi rękami, nie wiedział co ma mówić ani robić. Czuł się bardzo niezręcznie. 

- Dziękuje. - przerwał ciszę Jimin. 

- Za co? - chłopak dalej ani razu na niego nie spojrzał.

- Gdyby nie ty byłbym teraz mężem tej szma... dziewczyny. 

- Dlaczego? Czemu chciałeś zrobić coś czego nie chciałeś i co ja mam do tego wszystkiego? 

- To dość skomplikowana sprawa. Wytłumaczę ci to wszystko ale najpierw chciałbym z tobą szczerze porozmawiać. 

- Nie jestem pewien czy chce... - odpowiedział młodszy patrząc przez okno. Widział, że chłopak wiezie go do swojego domu. - Nie chcę do ciebie jechać, zawieź mnie do domu, proszę.

- Jungkook proszę, tylko kilka minut rozmowy. Jakby to było dla ciebie zupełnie obojętne nie przyszedłbyś tam. - młodszy spojrzał na niego. W sumie to miał trochę racji ale bał się z nim rozmawiać, bał się przebywać sam w jego towarzystwie. Jednak pomimo tego wszystkiego coś go do niego ciągnęło. Przerażało go to. Nic mu na to nie odpowiedział, pozwolił mu na to żeby było jak on chce. Po niedługim czasie dojechali na miejsce. Weszli do środka, rozebrali grube ciuchy i przeszli do salonu. Jungkook niepewnie usiadł na sofie. 

- Zrobię ci gorącej czekolady, zapewne zmarzłeś. - Jimin uśmiechnął się do niego i poszedł do kuchni. Jungkook zaśmiał się sam do siebie widząc w jakim stanie jest jego mieszkanie. Chłopak chyba nic nie umiał zrobić sam. Po paru minutach wrócił z kuchni z dwoma kubkami napoju, postawił je na stoliku i usiadł na przeciwko nastolatka. 

- Dlaczego to przerwałeś? - Jimin spoważniał.

- Nie lubię gdy ktoś kogoś do czegoś zmusza.. w twoim wypadku tak było, wiedziałem, że jesteś do tego zmuszony. - wziął łyk czekolady. - Dobre.

- Jednak ja robiłem to samo w twoim wypadku. Powinieneś się cieszyć, że ktoś zrobił to samo dla mnie. 

- Nie jestem taki... - Jungkook zawahał się ale spojrzał mu w oczy. - I ty też taki nie jesteś... Wiem, że potrafisz być kochany i ciepły... Nie wiem dlaczego zachowujesz się czasami jak drań ale wierzę, że musiało się coś wydarzyć, że tak się dzieje. Nie jesteś wtedy sobą... I jeśli tylko chciałbyś to zmienić, myślę, że umiałbyś to zrobić. 

- Jungkook... przyjaciele próbowali mnie przekonać, nikt nie był w stanie tego zrobić. Ale twoje kilka słów wystarczyło, żebym zmienił zdanie.. - Jimin zagryzł wargę. - Umiałbym coś zmienić dla ciebie...tak myślę..

- Nie masz niczego zmieniać dla mnie, tylko dla siebie. 

- Dla ciebie byłoby mi łatwiej..

- Do czego ty zmierzasz? - Jungkook przechylił głowę lekko na bok.

- No bo ja... jesteś...tylko dla ciebie byłbym w stanie tak wiele zmienić. - Jimin nie wierzył w to co mówi, ciężko mu było mówić takie rzeczy.

- To chora relacja między nami jest skończona. Nie pozwolę się tak więcej traktować, nie jestem zabawką. Ja też mam uczucia. 

- Nie chce tej relacji, to było chore, wiem o tym. Wypuściłem cię, ponieważ... coś do ciebie poczułem.. nie chciałem cię więcej krzywdzić, jednak wiedziałem, że nie umiem nad tym zapanować. Zacznę chodzić na terapię i to się zmieni.. Od tego czasu kiedy się wyprowadziłeś nie było dnia żebym o tobie nie myślał, cały czas się martwiłem o ciebie... - Jimin poczuł, że jego oczy robią się szklane. - Ja się... w tobie zakochałem...Kocham cię Jungkook. 

Młodszy nie wiedział co ma robić, nie umiał myśleć racjonalnie. Było mu go szkoda, na dodatek jego serce zaczęło szybciej bić. Czuł, że chłopak mówi szczerze. Czuł jednak też, że będzie tego żałował ale wstał z kanapy i podszedł do chłopaka. Usiadł mu na kolanach i mocno przytulił.

Sprzedany - JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz