Rozdział 45

4.6K 468 77
                                    

Następnego dnia Jimin obudził się z silnym bólem głowy. Usiadł na łóżku i natychmiast złapał się za głowę. Na dodatek chciało mu się wymiotować i niewiele pamiętał z ostatniego wieczoru. Rozejrzał się po pokoju i dopiero wtedy do niego dotarło, że nie jest u siebie w domu, lecz u Taehyunga. 

- Ja pierdole, jaki ja jestem głupi. - Jimin powoli wstał z łóżka. Było mu wstyd i nie chciał teraz nikogo widzieć ale musiał wyjść z pokoju. Męczyło go pragnienie i chciał jak najszybciej położyć się w swoim łóżku. Ostatecznie wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. W salonie siedział Taehyung z Hoseokiem i oglądali coś w telewizji. 

- Oooo proszę! Już wstałeś? Dopiero 13! - Tae z uśmiechem wstał z kanapy i podszedł do chłopaka aby go przytulić. - Ale śmierdzisz.

- Proszę nie krzycz, łeb mi napierdala. 

- Ktoś tu ma kaca, nie trzeba było tyle pić. 

- Zaraz przyniosę ci coś do picia. - Hoseok wstał z sofy i poszedł do kuchni. 

- Dziękuje. - starszy zajął jego miejsce i schował głowę w swoich ramionach. - Gdzie jest Jungkook?

- Słyszałem, że cię już nie interesuje... chyba dość szybko zmieniasz zdanie. - Tae klepnął go w ramię. 

- Proszę cię, nie mam głowy na te żarty. Jak się tu w ogóle znalazłem?

- Jungkook wyszedł z samego rana. Twój kolega zadzwonił do niego wczoraj, bo cały czas wypowiadałeś jego imię. Chciał żeby ktoś po ciebie przyjechał to, to zrobiłem.

- Swoją drogą dlaczego się tak upiłeś? - Hoseok wrócił z kuchni i podał mu napój, po czym usiadł obok.

- Mam spotkanie przedmałżeńskie. - podał tylko jeden powód, bo do reszty nie chciał się przyznawać. 

- Co? Nie mów mi, że zamierzasz się ożenić z pierwszą lepszą dziewczyną z którą będą ci kazali rodzice... bez żadnej miłości tylko dlatego, że jest bogata i oni będą mieli z tego jakieś korzyści! Przecież to jest chore! - najmłodszy nie mógł w to uwierzyć, że się  na to zgodził. 

- Nic nie rozumiesz... Ja nie mam wyboru, muszę to zrobić. - czuł się okropnie z tym ale nie miał wyjścia. 

- Nigdy tego nie zrozumiem ale wiem, że będziesz tego żałował. - Tae patrzył na niego z współczuciem. Sam nie wiedział co by zrobił na jego miejscu. Lecz wiedział, że na pewno by się na to nie zgodził. 

- Już żałuję... - Jimin powiedział cicho i wstał. - Dziękuję, że po mnie przyjechałeś. Muszę już iść. 

- Odwieźć cię? - zapytał Hoseok. 

- Nie, dam radę. - Jimin nie chciał zabierać im więcej czasu i przysparzać problemy. Poza tym potrzebował się trochę przewietrzyć. 

***********

Jimin ostatni raz sprawdził czy wszystko wziął. Wychodząc z domu przejrzał się jeszcze raz w lustrze. Jego włosy były dokładnie ułożone. Miał na sobie białą koszulę z długim rękawem i czarny krawat. Na to założył czarną marynarkę, czarne spodnie i buty. Użył najlepszych perfum jakie tylko miał. Wyglądał cudownie i zdawał sobie z tego sprawę. Udał się do auta i ruszył w stronę najdroższej restauracji w kraju. Od kilku dni nie wiedział co dzieję się z Jungkookiem. Dowiedział się tylko, że dzisiaj się wyprowadza od Tae. Ściągnął już gips i od razu postanowił się wyprowadzić. Nie chciał przyjąć od niego żadnych pieniędzy. Dalej się o niego martwił i chciał żeby wszystko było z nim dobrze. Nie zamierzał się jednak próbować z nim kontaktować. Jungkook to rozdział zamknięty. Musi zacząć normalnie żyć. Po drodze wstąpił do pobliskiej kwiaciarni. Kupił wielki bukiet czerwonych róż. Po niedługim czasie siedział już w restauracji. Zajął swój zarezerwowany wcześniej stolik. Miał jeszcze kila minut czasu do przyjścia. 

- Park Jimin? - usłyszał za sobą damski głos. Odwrócił się i zobaczył dziewczynę. Była szczupła i wysoka, cały czas się uśmiechała. Wyglądała na o wiele młodszą, miała dziecięcą twarz. Jej czarne włosy były lekko falowane i sięgały jej prawie do pasa. Ubrana była w błękitną, krótką sukienkę z koronką i paskiem z kokardą w talii. Miała delikatny złoty naszyjnik na szyi i wysokie szpilki. Na jej twarzy widniał tylko lekki makijaż. Była bardzo ładna lecz Jimin wolał chłopców. 

- Ślicznie wyglądasz Misang. - Jimin wstał i dał jej kwiaty. Następnie odsunął jej krzesło aby dziewczyna mogła usiąść. 

- Dziękuję, są śliczne. - dziewczyna zajęła miejsce. 

- Nie wiem czy mogę zapytać ale ile masz lat? - ciekawiło go to. 

- Możesz pytać o wszystko oppa. - słodko się uśmiechnęła. - 18

- Ah.. jesteś bardzo młoda. - Nie podobało mu się to, że zwraca się do niego oppa. Była przesłodzona. Ale nie miał wyjścia, lepsza ona niż jakaś stara i brzydka baba.

- To jakiś problem? Nie będziesz miał ze mną problemów, jestem bardzo samodzielna. - dziewczyna zaczęła się tłumaczyć.

- Nie, nie... ależ skąd. Proszę wybierz sobie coś do jedzenia. - zdobył się na uśmiech. I niby to dziecko ma zostać jego żoną za zaledwie 3 miesiące. Po niedługim czasie oboje złożyli zamówienie. Napili się czegoś i Jimin postanowił odwieźć dziewczynę do domu. 

- Myślisz, że będziesz umiał mnie pokochać oppa? 

- Hm? - Jimina zdziwiło to pytanie. To chyba było oczywiste, że ich małżeństwo będzie bez żadnej miłości. To tylko sam biznes. Najwidoczniej ona była za młoda żeby umieć się z tym pogodzić. Nie chciał jej ranić, to nie była jej wina, że natrafiła na niego. Osobę od której nigdy nie otrzyma miłości. - Tak Misang, na pewno cię pokocham. 

Sprzedany - JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz