Rozdział 53

4.6K 459 105
                                    

Po skończonej pracy wkurzony Jimin od razu udał się do domu rodziców. Musiał wyjaśnić z ojcem parę spraw. Na początek chciał porozmawiać z Misang, jednak dziewczyna dalej nie obierała od niego telefonu a wiadomości ignorowała. Może się obraziła księżniczka. Chłopak wiedział, że dziewczyna dostała pozwolenie od jego ojca na udział w firmie. W sumie to nie obchodziło go to, już nic go nie obchodziło, równie dobrze ta firma mogłaby splajtować. Co na pewno się wydarzy jeśli nikt nie odsunie od niej Misang. Zignorowałby to co zrobiła, sam źle traktował swoich pracowników. Wszyscy się go bali, bo wiedzieli, że mogą zostać zwolnieni za błahostkę jeśli ma po prostu zły humor. Ale ona zwolniła Jungkooka. Nie miała prawa tego robić, nikt nie miał. Sam nigdy by go nie zwolnił, na dodatek bez powodu. Gdy tylko znalazł się pod drzwiami rodziców zaczął wciskać dzwonek i uderzać w drzwi aby jak najszybciej go wpuszczono. Otworzyła mu młoda dziewczyna, pewnie kolejna nowa gosposia. Jimin od razu wtargnął do środka i pokierował się w stronę pokoju z którego dochodziły głosy jego rodziców. 

- Jimin. - jego mama wstała z kanapy i podeszła go przytulić. - Coś się stało? Wydajesz się zdenerwowany, poza tym nigdy nie przychodzisz bez zapowiedzi.

- Muszę porozmawiać z ojcem na osobności. - powiedział cały czas patrząc złowrogo na ojca. 

- No dobrze, pójdę do kuchni. - odpowiedziała i odeszła zostawiając ich samych. 

- Dlaczego to robisz? Ta mała jędza niszczy firmy! Dzisiaj bez żadnego powodu zwolniła pracownika! Myślisz, że w takim wypadku pomoże nam to, że jest z wpływowej rodziny? Mylisz się! - Jimin kopnął w stolik przed kanapą.

- Uspokój się. Widzę, że już przynajmniej sprawa ślubu ci przeszła. I bardzo dobrze, nie mam zamiaru się z tobą użerać. Jeśli chodzi o sprawę firmy.. słyszałem co się stało, może faktycznie zbyt pochopnie pozwoliłem jej tam cokolwiek robić. - mężczyzna wstał i podszedł do Jimina. - Naprawię to tak żeby nikt na tym nie ucierpiał, będzie mogła się tylko przyglądać dopóki nie skończy studiów. Jednak jest pewne ale. 

- Jakie znowu ale? - chłopak był nieźle zdenerwowany. Najchętniej odwinąłby mu w twarz ale wiedział, że nawet jeśli to jego ojciec będzie w stanie go zniszczyć. W ich relacjach nie było czegoś takiego jak miłość. Jimin nigdy nie doświadczył tego uczucia od nikogo. Jedynie od mamy, która i tak nie mogła go bronić w takich sytuacjach, bo była podporządkowana jego ojcu. Jeśli by się sprzeciwiła również mogłaby tego pożałować. Pamiętał, że gdy był jeszcze dzieckiem to jego rodzina nie była normalna. Zajmowała się nim niania, rodzice byli zbyt zajęci. Nie miał też rodzeństwa. Traktował tą kobietę jak swoją matkę, była jedyną osobą, która zawsze przy nim była. Jego rodziców nigdy nie było w domu a jeśli już byli to cały czas musiał wysłuchiwać ich awantur albo widzieć przemoc. Jego ojciec należał do osób bardzo agresywnych. Sam gdy był mały często był bity za wszystko. Za zniszczenie czegoś, za złą ocenę, za wrócenie później do domu. Na takich właśnie relacjach opierała się jego cała rodzina, dla wszystkich ważne były tylko pieniądze, nigdy uczucia. Dlatego właśnie chłopak bardzo szybko opuścił rodzinny dom. 

- Bez żadnych problemów ożenisz się z nią. Wtedy wszystko w firmie powróci do normalności. - Jimin przegryzł wargę. Nie podobało mu się to. Jednak Jungkook był ważniejszy. Nastolatek go nienawidził, nie miał co liczyć na jego przebaczenie. Ślub będzie dla niego największą karą za to co zrobił temu dzieciakowi. Tylko w ten sposób mógł mu pomóc, tylko tak mógł odzyskać prace. 

- Przywrócisz tego chłopaka do pracy? - zapytał czując, że traci resztki swojej godności, staję się totalnie uległy. 

- Tak ale obiecaj mi, że nie będzie już z tobą żadnych problemów. 

- Obiecuję. 

***************

- Co ja mam zrobić... - Jungkook siedział na krześle, a głowę trzymał na biurku. Patrzył w ścianę na przeciwko. - Nawet nie dostałem pieniędzy za ten miesiąc. 

- Oj nie przejmuj się tak. Przecież wiesz, że jak coś to ci pomogę. - Jin podszedł do chłopaka. Trzymał w rękach talerzyk z ciastem. - Proszę, to dla ciebie synku. 

Jungkook słysząc to zaśmiał się. Wiedział, że spotkanie z nim to dobry pomyśl. Chłopak wydawał się zawsze myśleć, umiał go pocieszyć. Cieszył się, że ich kontakt nie urwał się pomimo tych wszystkich przejść. 

- Dziękuję. - zaczął jeść ciasto. - Wiesz co mnie najbardziej wkurza? - zapytał z pełną buzią i odwrócił się w stronę starszego, który usiadł na krawędzi jego łóżka. - Że dałem się potraktować jak śmieć... znowu. 

- Jungkookie nie prawda. Nie dałeś się jej, tak na prawdę to ją olałeś. - chłopak starał się go pocieszyć. 

- Taaa... i zostałem bez pracy. 

- Zawsze możesz przyjść pracować do mnie. Mówiłem ci, że nie dawno otworzyłem własną restaurację. Mógłbym cię trochę podszkolić i by było dobrze. - powiedział z uśmiechem. 

- Na prawdę? Byłoby cudownie! - chłopak krzyknął ze szczęścia. To by było o wiele lepsze niż praca w biurze Jimina, gdzie można go spotkać lub tą idiotkę. - Dziękuję! - nastolatek rzucił się na Jina i mocno przytulił. 

- Nie ma za co. Mówiłem ci.. - w domu rozbrzmiał się dzwonek do drzwi.

- Czekaj, pójdę sprawdzić kto to. - chłopak wstał i podszedł do drzwi. Jednak gdy spojrzał przez wizjer jego dobry humor zniknął tak szybko jak się zaczął. Za drzwiami stał Jimin.

- Nie Jimin. To koniec. Na prawdę koniec. - pomyślał nastolatek i odsunął się od drzwi. Postanowił nie otwierać. Nie widział żadnego powodu dla którego miałby teraz z nim rozmawiać. 

Sprzedany - JikookWhere stories live. Discover now