Rozdział 68

250 15 4
                                    

Rano Jimin obudził się najszybciej. Postanowił, że przyrządzi dla przyjaciół śniadanie, postawił na hotteoki z cynamonem - koreańskie placuszki. Gdy był mały i miał zły humor jego mama zawsze robiła mu takie na poprawę nastroju i spędzała z nim dzień. Dzięki tym miłym wspomnieniom od razu, gdy czuł zapach potrawy czuł się znacznie lepiej. Po paru minutach gotowania dołączył do niego Jihoon, który wstał oglądnąć nowy odcinek dramy. Chwilę rozmawiali o planach młodszego na przyszłość, za niedługo miał skończyć szkołę i wybrać studia. Jimin trochę mu zazdrościł, mimo, że był ukrywanym synem tak naprawdę miał łatwiejsze życie. Mógł wybrać swoją własną drogę, zostać kim chce, zadawać się z kim chce. On w jego wieku nie miał takiej swobody, zawsze był pod surową kontrolą ojca. Został wysłany do szkoły takiej jak on wybrał, po zajęciach musiał wracać od razu do domu lub jeździć na zajęcia dodatkowe. Zawsze musiał być numerem jeden, nie miał za dużo czasu dla siebie. Trudno było mu utrzymywać znajomości, z resztą większość jego znajomych nie była odpowiednia według jego ojca. Jedyną osobą, która od dzieciństwa trwała z nim w przyjaźni był Taehyung. Ich mamy przyjaźniły się, więc dużo się razem bawili, gdy byli mali. Potem chodzili razem do szkoły, w liceum zostali rozdzieleni, bo Tae nie dostał się do tego samego liceum. Jednak nie było to problemem, ich kontakt przez to nie ucierpiał. Tak naprawdę Taehyung to również jedyna osoba, która bliżej poznała ojca Jimina i nie zniechęciła się do niego. Jimin był mu bardzo wdzięczny, bo zawsze mógł na niego liczyć i nawet, gdy nie widzieli się dłuższy czas ich przyjaźń nie zmieniała się. Jimin dopiero po wyjechaniu na studia mógł trochę odsapnąć. Przestał być pod tak wielką kontrolą ojca, jednak dalej musiał bardzo liczyć się z jego zdaniem. Jihoon mógł żyć lepszym życiem, przez to, że mężczyzna nie był obecny w jego życiu i Jimin jako starszy brat czuł ulgę, że chłopak nie musi przechodzić tego co on. Po godzinie czasu na śniadanie przyszedł Jungkook i Hoseok. Tae spełnił swoje słowa i nie zamierzał wstawać rano. Gdy wszyscy zjedli śniadanie, chłopaki we trójkę zaczęli się zbierać do wyjścia. Jimin zaproponował, że odwiezie Jihoona do domu. Zauważył, że Jungkook dobrze dogaduje się z jego bratem, rozmowa bardzo łatwo im szła i ciągle znajdowali jakiś wspólny temat. Cieszył się z tego powodu, oboje byli dla niego ważni i zależało mu na dobrej relacji pomiędzy tą dwójką. Przy pożegnaniu umówili się na wspólne wyjście na kręgle w poniedziałek. 

- Dobrze się bawiłeś? - zapytał Jimin, gdy już wracali do mieszkania. 

- Bardzo dobrze. - nastolatek uśmiechnął się. - Mam nadzieję, że też się trochę zrelaksowałeś. Jak widać, nie cała twoja rodzina jest taka straszna. - przez chwilę zawahał się czy nie powiedział za dużo, spojrzał niepewnie na Jimina.

- Tak naprawdę tylko jedna osoba z mojej rodziny jest taka. - Jimin spojrzał na zegarek, było trochę po dwunastej. - Chcesz poznać moją mamę?

- Co? - Jungkook trochę zdziwił się tym pytaniem.

-Mówię poważnie. Sam chciałbym się z nią zobaczyć, nie rozmawialiśmy od tej całej dramy. Mój ojciec powinien być teraz na golfie. Chcesz pojechać? - Jimin trochę obawiał się jechać sam, chciał mieć przy sobie kogoś. Czuł, że jest to trochę egoistyczne, bo jednak wystawia młodszego na stres. 

- Ale teraz? Tak ubrani?- Jungkook spojrzał na siebie a potem na Jimina. Oboje mieli na sobie luźne bluzy i jeansy.

- A co jest nie tak w naszym ubraniu? Daj spokój. Zróbmy to spontanicznie, póki mam na to odwagę. 

- Jak uważasz Jimin.- chłopak nie był zbytnio przekonany co do tego pomysłu ale postanowił mu zaufać. 

Jimin od razu zawrócił samochód w stronę domu rodzinnego. Jungkook trochę się spiął ale nie pokazał tego po sobie. Momentalnie zaczął myśleć o tym co by było, gdyby jego rodzice spotkali się z Jiminem. Oj tego nikt nie chciałby widzieć.

Sprzedany - JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz