Rozdział 51

4.7K 488 164
                                    

  - Hyung. - zaczął i spojrzał na Hoseoka. - Można kogoś jednocześnie kochać i nienawidzić? 

- Uhm... myślę, że tak, - starszy był zdziwiony pytaniem. Domyślił się, że chłopak mówi w tym momencie o Jiminie co jeszcze bardziej go zaskoczyło. - Jimin? - zapytał dla pewności.

- Tak... - nastolatek wyraźnie posmutniał. - Niech to zostanie między nami. Jestem zbyt zdesperowany i ta cała sytuacja mnie przerasta, nie mam pewności czy to miłość czy co.  

- Powinieneś z nim porozmawiać. Wiem, że on potrafi zachowywać się jak totalny idiota ale uwierz mi on tak na prawdę nie jest zły. Pewne wydarzenia sprawiły, że ma takie problemy. Po prostu trzeba mu pomóc. - Hoseok objął chłopaka. 

- Boję się, że znowu mnie skrzywdzi. On nad sobą nie panuje, nie czuję się przy nim bezpiecznie. Poza tym ma narzeczoną. Powinienem odejść i dać mu spokój. 

- Jungkook... On nie chce się z nią żenić. Jego ojciec go zmusza do tego, z tego co wiem on ma zamiar się mu postawić. 

- To nie ma znaczenia. - chłopak wstał z kanapy. - Ja już będę się zbierać. 

*************

Jimin leżał w sypialni, którą zajmował wcześniej Jungkook. W ręce trzymał butelkę piwa, pozostałe puste butelki leżały na podłodze przy łóżku. Był już nieźle pijany, jednak dalej pił. Nie mógł sobie z niczym poradzić, gdy znajdował się w takich sytuacjach albo kogoś pieprzył albo pił. 

- Misang! - krzyknął patrząc w sufit. - Jesteś głupią suką. - podniósł się do pozycji siedzącej i upił kolejny łyk. - Ojcze.. jesteś po prostu pierdolonym chujem. - powiedział cicho i pokręcił głową. Poczuł, że ma potrzebę iść do toalety, za dużo wypił. Postawił butelkę na podłodze po czym wstając kopnął ją niechcący. Zaczął podążać do drzwi co nie było takie łatwe. Cały czas się chwiał i musiał łapać się za różne przedmioty żeby nie upaść. W końcu udało mu się dotrzeć do toalety i załatwić swoje potrzeby. Następnie stanął przed lustrem i spojrzał w lustro. Jego odbicie wyglądało jak siedem nieszczęść. 

- Jungkookie... przepraszam... - chłopak usiadł na krawędzi wanny. Opukał sobie twarz wodą. Wziął swój telefon do ręki i wybrał numer telefonu do jednej z osób, których nienawidził. Gdyby był trzeźwy prawdopodobnie nigdy by tego nie zrobił.

- Po co do mnie dzwonisz? - odezwał się głos po drugiej stronie.

- Yoongi... myślałem, że jesteś najgorszy, że nie da się nikogo bardziej nienawidzić od ciebie.. to nie prawda.

- Uhm... czegoś ty się naćpał? Też bym chciał mieć taki odlot. - można było usłyszeć rozbawienie w jego głosie. 

- Żenię się. Muszę coś zrobić... 

- Po jaką cholerę mi to mówisz? Mam ci gratulacje składać czy prezent ślubny kupić? 

- Jesteś największym psychopatą, który może mi pomóc. Ja ich wszystkich pozabijam. Nienawidzę was wszystkich, wszyscy jesteście popierdoleni! - zaczął krzyczeć do telefonu.

- Boże, weź się zamknij i opanuj. Przyjadę jutro do ciebie po namiary tego dilera. - powiedział i rozłączył się. 

Następnego dnia Jimin obudził się około godziny 11. Gdyby nie to, że usłyszał dzwonek do drzwi spałby dłużej. Otworzył oczy i zacisnął sobie poduszkę na głowę. Bolała go głowa i cholernie chciało mu się pić. Był brudny, nie umył się poprzedniego dnia. Na dodatek w pokoju panował totalny bałagan. Wszędzie walały się butelki. Unosił się też nieprzyjemny zapach alkoholu. Dźwięk dzwonka znowu rozniósł się po mieszkaniu.

- Cholera. - Jimin złapał się za głowę, słysząc, że ktoś nie ustępuje stwierdził, że to musi być coś ważnego. Niechętnie wstał z łóżka i udał się na dół. Przez wizjer zobaczył, że pod drzwiami stoi Yoongi. Chłopak był zaskoczony, co on tutaj robi. Miał dość problemów a jeszcze ten mu się zwala na głowę. Jednak z ciekawości otworzył drzwi. Yoongi z głupkowatym uśmiechem wyminął go i wszedł do środka. 

- Mógłbyś sobie mieszkanie wywietrzyć, wszędzie capi. Z resztą ty nie jesteś lepszy. - powiedział i rozsiadł się w fotelu, zakładając nogę na nogę. 

- Czego chcesz? 

- Świetnie Jiminku! - Yoongi zaczął klaskać. - Najpierw przerywasz mi sen dzwoniąc do mnie w środku nocy a teraz pytasz czego chcę. 

- Dzwoniłem do ciebie? - Jimin nie za bardzo pamiętał wczorajszą noc. Zdawał sobie sprawę, że za dużo wypił ale żeby aż tak stracić nad sobą kontrolę? Żeby samowolnie zadzwonić do Yoongiego? - Nie pamiętam...

- Widzę. Zrób mi kawy. - chłopak popatrzył na niego jak na debila.  - No rusz się, to się dowiesz o co ci chodziło. 

Jimin  zrezygnowany poszedł do kuchni. Przy okazji sam się napił wody. Nieźle go suszyło. Bardzo go ciekawiło po co dzwonił do swojego byłego chłopaka. Próbował sobie coś przypomnieć ale nie wychodziło mu to. Po paru minutach wrócił do salonu z gorącą kawą, podał ją chłopakowi a sam usiadł w fotelu niedaleko niego.

- A więc? 

- Żenisz się tak? Zgaduję, że cię zmusili. - uśmiechnął się wrednie. - Powiem szczerze, dziękuję, że nie wydałeś mnie wtedy policji. Z racji tego, że mi się zaczyna jako tako układać w życiu zrobię ten jeden dobry uczynek. Pomogę ci. 

- Dobrze się czujesz? 

- Oczywiście. - chłopak upił łyk kawy. - Obracam się w różnym towarzystwie. Znam wiele teamów wpierdolu, że tak to nazwę. Bardzo pomocni i kochani ludzie, zwłaszcza w takich sytuacjach. Mogę ci dać pewne namiary, zajmą się wszystkim aby już nigdy więcej nikt nie próbował cię zmuszać do żadnych ślubów. - Yoongi był dumny z swojej propozycji. Uważał, że to świetne i najlepsze rozwiązanie. W końcu sam załatwił w podobny sposób swoją sprawę z ślubem. 

- Taaa... Chyba jednak podziękuję. 

- Gdzie Jungkook? - zapytał zaciekawiony. 

- Nie mieszka tutaj. 

- Przecież widzę, że leży tutaj jego mundurek. Nie kłam. - Yoongi prychnął. Jimin spojrzał na kanapę. Faktycznie leżała na niej górna część od mundurka szkolnego nastolatka. Musiał go zostawić wtedy kiedy wybiegł po tym nieszczęsnym pocałunku. 

- Muszę go oddać.. Muszę cię odwiedzić Jungkookie... - pomyślał Jimin przez co na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Miał pretekst żeby znów się z nim zobaczyć. 


Sprzedany - JikookWhere stories live. Discover now