Rozdział osiemnasty

11.5K 630 217
                                    

WTOREK, DZIEWIĘTNASTY WRZEŚNIA

Wzdycham z ulgą, nareszcie mając możliwość wzięcia odświeżającego prysznicu po męczącym dniu. Wchodzę do kabiny, odkręcam kurki, tym samym regulując wodę, i oddaję się przyjemnemu uczuciu, jakim są krople wody, spływające potokiem na moją twarz i płynące kolejno po szyi, ramionach i udach. Cudownie jest móc w końcu choć przez chwilę nie myśleć o sprawach związanych z Clintonem, zatem nietrudno się domyślić, iż kąpię się na tyle długo, że jakaś dziewczyna pospiesza mnie zza zasłonki. Czym prędzej kończę się myć oraz owijam się ręcznikiem, którego rąbek mocno zapycham między piersi. Mama wmawiała mi, że dostanę grzybicy, jeżeli będę chodzić boso po mokrych powierzchniach w miejscach publicznych, jednak nieszczególnie przejmuje mnie to w tym momencie. Człapię więc po wilgotnych kafelkach, na które ktoś zapewne przypadkiem rozchlapał wodę, aż docieram do rzędu umywalek. Staję przy jednej z nich i zaczynam szorować zęby, usiłując zignorować chłopaka obok, który wpatruje się we mnie z zainteresowaniem. To jedna z wielu wad koedukacyjnych łazienek, ale nic nie mogę na to poradzić.

Kilka minut później poprawiam biały ręcznik, ciaśniej owijając nim swoje ciało, a następnie wychodzę na korytarz, jednocześnie związując niewyschnięte włosy w niedbały kucyk. Drepczę po wygładzinie w miarę szybko, chcąc dostać się do pokoju niezauważona. Skręcam w prawo i momentalnie zatrzymuję się w pół kroku, dostrzegając wysoką sylwetkę opierającą się o ścianę tuż przy drzwiach ów pokoju. Reuben najprawdopodobniej wyczuwa moją obecność, ponieważ po chwili unosi spojrzenie znad splątanych palców. Odszukuje mnie, a jego pełne usta rozchylają się lekko, jakby w oniemieniu.

Przełykam ślinę i podchodzę bliżej.

— Co tu robisz? — silę się na przyjazny ton. Wprawdzie gdy ostatni raz miałam do czynienia z Bennettem, nie zrobił nic nadzwyczaj nieprzyjemnego, ale mimo to ciężko mi traktować go nawet jak dobrego znajomego.

— Przyszedłem do ciebie — oznajmia ze wzruszeniem ramion, na co unoszę brwi. — Bijou wyrzuciła mnie z pokoju mówiąc, że naruszam jej przestrzeń osobistą, więc czekam tutaj — dodaje. 

Na moje usta pcha się dumny uśmieszek, lecz zaciskam usta, powstrzymując go siłą woli. Jestem zaskoczona, że chłopak w ogóle pamięta, jak ma na imię moja współlokatorka, ale nie wnikam. Tymczasem Reuben, najpewniej chcąc skorzystać z chwili nieuwagi, przesuwa dociekliwy wzrok z mojej twarzy na miejsce, gdzie moje cycki unoszą się ku górze, a jego źrenice błyskawicznie się powiększają. Mam chęć złożyć na jego policzku silne uderzenie, by się otrząsnął, ale ostatecznie moje dłonie wiszą przy ciele jak sparaliżowane, więc tylko odchrząkam znacząco.

— Możesz mi łaskawie wyjaśnić, w jakim celu postanowiłeś mnie dręczyć? — pytam słabym głosem.

Z powrotem skupia się na moich oczach, co przyjmuję z wytchnieniem.

— Clinton poprosił mnie, żebym powiedział ci o zawodach pływackich — wyjaśnia zdawkowo.

— Jakich zawodach pływackich? — zaciekawiam się, równocześnie marszcząc brwi w skonsternowaniu. Bennett wywraca oczyma na moją dociekliwość, choć właściwie sama się sobie nie dziwię, chłopak nie powiedział mi nic sensownego.

— Odbędą się w sobotę, twój brat będzie brał w nich udział. — Drapie się w zastanowieniu po głowie. — I cała nasza drużyna, ze mną włącznie — mówi, jakby mnie to obchodziło. — To pierwsze zawody w tym semestrze, są też dosyć ważne, więc Clinton ma nadzieję, że przyjdziesz.

Prycham pod nosem.

— I nie mógł mi sam o tym powiedzieć, tylko kazał jechać ci przez cały kampus? — rzucam kpiąco i krzyżuję ramiona na klatce piersiowej. Wzrok Reubena mechanicznie podąża w tym kierunku, na co mlaskam językiem w podenerwowaniu. Pomimo tego trudno zaprzestać nienaturalnie przyspieszonemu biciu serca, kiedy z widocznym nakręceniem wpatruje się w moje cycki. W tej chwili ciało jest mi zupełnie obce, ponieważ myśli w najmniejszym stopniu nie współgrają z zachowaniami i reakcjami organizmu. — To wszystko, co miałeś mi przekazać? — mamroczę.

PonurakWhere stories live. Discover now