14

7.1K 853 129
                                    

Holly musiała ochłonąć po spotkaniu z Cainem i tym, co się wydarzyło między nią a Deanem. Ten dzień okazał się być szalony, tak samo jak jej przyjaciółka, z którą była umówiona na jutrzejszy wieczór. Nie miały okazji spotkać się wcześniej, ponieważ Lori wiecznie była zajęta, a Holly też nie mogła wcześniej. Jednak, póki co wracała plażą w kierunku domu. Idąc po złotym piasku, zanurzała stopy w jego ciepłych drobinkach. Szum fal od zawsze działał na nią uspokajająco, dlatego wybrała to miejsce, żeby sobie wszystko przemyśleć. Była jedyną z trzech osób, która znała prawdę o wypadku i o tym, że kiedy się obudziła i nie mogła chodzić, jej świat zawalił się po raz drugi. A trzeci był w momencie, kiedy zadzwoniła do Caina, żeby z nim porozmawiać, a on nawrzeszczał na nią i rzucił słuchawką. O tym nikomu nie powiedziała, bo i po co? Preston nie żył, ona została uznana przez jego brata winną całej sytuacji. Wszystko było jasne. On ją nienawidził. Więc skoro tak, nie miała zamiaru wchodzić mu w drogę, co było trochę utrudnione, gdyż mieszkali po sąsiedzku.

Pokonała dużą odległość i prawie doszła do drewnianego pomostu, kiedy dostrzegła znajomą postać na drugim identycznym przy sąsiednim domu. To był Cain. Nie chciała z nim rozmawiać. Nie po tym, co dzisiaj zrobił. Ruszyła w kierunku domu rodziców, a kiedy deski zaskrzypiały pod stopami, Paterson odwrócił głowę w jej stronę. Poderwał się na równe nogi, po czym ruszył w kierunku Carmichael. Dzieliło ich od siebie może dwadzieścia metrów. Holly zmarszczyła czoło i zamiast wracać do domy, nie wiedząc dlaczego, stała. Powinna schować się po drugiej stronie płotu, ale nie zrobiła tego, tylko przyglądała się zbliżającemu sąsiadowi. Miał rozciętą wargę i siniaka na szczęce. Na pierwszy rzut oka nie dostrzegła żadnych więcej widocznych obrażeń. Wpatrywał się w nią, po czym opadł na deski kilka metrów do niej i upił łyk czegoś z butelki. Zakładała, że był pijany, bo nic nie powiedział na jej widok. A to była nowość.

– Nie jestem pijany, ale muszę się znieczulić – oświadczył bez patrzenia na nią.

– Dlaczego? – Wciąż stała w tym samym miejscu,

– Chodź. – Wyciągnął do Holly rękę, ale ona nie zareagowała.

– Dlaczego? – zapytała ponownie.

– Wszystko jest pojebane. – Upił łyk. – Mama powiedziała mi o Prestonie – Holly na chwilę zesztywniała – a raczej zmusiłem ją do tego, kiedy dzisiaj trafiły w moje ręce pewne papiery. Kurwa, czy ona uważała, że trzymając to przede mną w tajemnicy, wyświadczała mi przysługę? – Wyglądał, jakby mówił sam do siebie. – Ten mały gnojek w trakcie wypadku był na haju, a ja o tym nie wiedziałem. – Gniewa aż z niego kipiał.

Holly się nie odzywała. Nie chciała mu przerywać. Nie była pewna, czy Cain wiedział wszystko, czy tylko część prawdy. Chociaż część prawdy to wciąż pewien rodzaj kłamstwa. Przypatrywała się mu w pewnej odległości. Nie podeszła do niego. Nie chciała. Nie po tym, jak została dzisiaj przez niego potraktowana. Nie miała zamiaru udawać, że wszystko między nimi było w porządku, tylko dlatego że sąsiad odkrył, co nawyprawiał jego braciszek. Owszem, Preston był winny, ale ona powoli zaczynała rozumieć, że przecież świata nie zbawi, chociażby nie wiadomo, jak się starała. Wciąż czuła się winna, ale rozumiała, że tak naprawdę to nie było jej winą. Zrobiła wszystko, co było w jej mocy. To był wybór młodszego Patersona. Zapłacił za to życiem, a ona zapłaciła za jego głupotę. Mimo wszystko nie miała żalu do przyjaciela. Nie żył. Poniósł najdotkliwszą z możliwych kar.

– Nie mogę pogodzić się z tym, że był wtedy pod wpływem narkotyków, że brał. Bo brał, prawda? – Rzucił jej krótkie spojrzenie, po czym skupił się na wodzie.

– Tak.

– Kurwa, wiedziałem, że coś się z nim działo. W tych rozmowach przez telefon czasem wydawał się dziwny.

– Był na odwyku – dodała dla jasności, chociaż to wcale nie wybielało młodszego z rodzeństwa Patersonów.

– Pięknie. I ja o tym nie wiedziałem. Chujowy ze mnie brat – cmoknął, a ona milczała. Nie miała nic do dodania. – Nie mogę mu darować, że mi ciebie odebrał. – Upił łyk bursztynowego płynu, krzywiąc się.

– Odebrał? – wychrypiała. – Co masz na myśli? Dobrze wiesz, że byliśmy tylko przyjaciółmi.

– Którzy ze sobą spali – dodał z kpiną.

– Nie spałam z Prestonem, nigdy – zaprzeczyła. – Już ci to powiedziałam, ale ty jak zwykle wiesz swoje i nie wierzysz – warknęła. Była zmęczona powtarzaniem ciągle tego samego.

– To dlaczego wyjechałaś? – Uniósł głowę i spojrzał na nią.

– Poważnie o to pytasz? Jesteś aż tak pijany, że nie pamiętasz, dlaczego? – Spojrzała na Caina, który wstał. – Wyjeżdżałam na studia do Bostonu, bo taki mieliśmy plan z Prestonem. Wybraliśmy ten sam uniwersytet. Coś ci świta, czy nie bardzo? – Była lekko poirytowana.

– A to co było między nami, nic dla ciebie nie znaczyło? – Holly napięła całe swoje ciało, szykując się na słowny atak. Właśnie taki był ten facet. Atakował ją wiecznie. – Byłem twoim pierwszym, podobałaś mi się. Myślałem, że po tym wszystkim, zostaniesz tutaj ze mną.

– Zostanę tutaj z tobą? – powtórzyła po nim. – Utrata dziewictwa z tobą miała oznaczać, że zostanę? – Nie wierzyła, że on tak myślał. On się jej też podobał. W sumie to była w nim zakochana, dlatego poszła z nim do łóżka, a wszystko potem należy do historii.

– Pamiętasz? – Zbliżył się do niej, a ona ciężko przełknęła. – Wypiliśmy wtedy trochę za dużo, ale nie na tyle, żeby nie wiedzieć, co robiliśmy. – Sapnęła, kiedy złapał ją za biodra.

– Byłam wtedy w tobie zakochana, ale nawet dla ciebie nie miałam zamiaru zmieniać moich planów, zwłaszcza że po wszystkim byłeś mną średnio zainteresowany – wyznała gorzko. Do tej pory pamiętała jego zachowanie. Wyglądał, jakby żałował. – Ty chciałeś zostać tutaj, rozkręcałeś swój biznes, a ja chciałam studiować.

– Byłaś we mnie zakochana?

Holly nie wierzyła, że z tego wszystkiego, usłyszał tylko to.

– Tak, byłam – wyznała i wcale się tego nie wstydziła.

– A teraz?

– Teraz? Teraz już nie. Nie dałeś mi zbyt wielu powodów, żebym darzyła cię tym uczuciem. Zrobiłeś się dla mnie wredny po moim wyjeździe. Danny opowiadał mi czasem, jak się zachowywałeś. – Zmarszczył czoło. – Nie uważam, że pieprzenie dla sportu, jednej panienki za drugą było czymś, co chciałabym usłyszeć.

– Kurwa! – Zaklął, a ona próbowała nadaremno wyrwać się z jego uścisku. – Spieprzyłem wszystko. Holly. Nie wiedziałem, że ty... Myślałem, że wy...

– Taaa, powtarzasz się – powiedziała beznamiętnie. Jego żal za grzechy już ją guzik teraz obchodził. Nie po dzisiejszym.

– Jezu! –

Serca z papieruWhere stories live. Discover now