9

8.3K 824 156
                                    

– Holly – odezwał się Wesley – pozwól, że przestawię ci Ericka i Deana.

– Cześć – odezwała się do nich niepewnie, bo ten cały Dean wciąż na nią patrzył i do tego nawet nie mrugał. Co było z nim nie tak?

– Miło nam – przywitał się straszy z braci, bo drugi nie odezwał się słowem, tylko zajął miejsce obok jej brata zarazem naprzeciwko niej.

– Co zamówiliście dobrego? – zapytał Erick.

– Już prawie zdjęliśmy – odezwał się siedzący do tej pory cicho Danny.

– Taaa, wybaczcie spóźnienie. Więc, co polecacie?

– Stek, hamburgery w frytkami – odpowiedziała Holly, na co Dean wygiął jedną brew, jakby pytał: „poważnie to zamówiłaś?".

– To może też weźmiemy stek – stwierdził Erick.

– Przepraszam. – Wstała, czując potrzebę ucieczki, żeby złapać na chwilę oddechu od towarzystwa. – Muszę do łazienki.

Ku zaskoczeniu mężczyzn pospiesznie odeszła w kierunku, jak jej się wydawało łazienki. Musiała ochłonąć. Nie była dzikusem, ale nie przepadała, jak ktoś się tak na nią gapił. A to ponoć on nie lubił, a sam tak robił. Faceci byli jednak inni.

Postanowiła przeciąć salę. Minęła kilka stolików i przystanęła jak wryta na widok osoby, której nie spodziewała się tutaj zastać. Czy ze wszystkich lokali w tym mieście, Cain musiał wybrać akurat ten? Wzięła uspokajający oddech, wmawiając sobie, że to był zbieg okoliczności. Musiał być.

Jej oczy mimowolnie poleciały do jego ręki, która zawędrowała pod sukienkę siedzącej obok kobiety. Od zawsze wiedziała, że on w przeszłości to był zły pomysł. Za bardzo lubił cipki i z tego, co widziała, to się nie zmieniło. Ale cóż... było pozamiatane i nie mogła cofnąć czasu.

Westchnęła i zanim udało jej się uciec wzrokiem, ich spojrzenia się skrzyżowały. Odwróciła szybko głowę i opuściła salę, by zniknąć w wąskim korytarzu. Schowała się w łazience w jednej z kabin. Usiadła na desce i próbowała pozbierać myśli. Miała nadzieję, że spędzi miły wieczór. I tak było, bo nawet dziwne zachowanie Deana nie wytrąciło ją z równowagi jak obecność Patersona. Ten drań wszystko zepsuła. W jego spojrzeniu dostrzegła chłodu, którym mógłby ją zmrozić na kość, gdyby podeszła bliżej. Powoli męczyło ją jego zachowanie. To, że winił ją za śmierć Prestona to jedno, ale mógłby udawać, że ona nie istniała. Tak byłoby dla wszystkich łatwiej.

Kiedy załatwiła swoje potrzeby, umyła dłonie i poprawiała swoje krótkie włosy, do których wciąż się przyzwyczajała. Każdego ranka w lustrze patrzyła na nią dziewczyna, której nie poznawała. To wciąż była Holly, ale inna Holly.

Osuszyła dłonie papierowym ręcznikiem i stała tak jeszcze przez chwilę, wiedząc, że powinna wracać. Danny i Wesley zaczną się martwić, ale jakoś nie bardzo jej się spieszyło. Nie chciała spotkać tam tego dupka. W końcu postanowiła, że wróci do stolika okrążając całą salę. Nie będzie się zachowywać się jak tchórz, a właśnie w tej chwili nim była.

Pchnęła drzwi i od razu na kogoś wpadła.

– Przepraszam – powiedziała pospiesznie, nie patrząc, kim była sobą. Ale kiedy po sekundzie uniosła głowę, miała ochotę cofnąć swoje słowa.

– Co ty tutaj, kurwa, robisz? – syknął, mordując ją wzrokiem.

– Jem kolację. Tak jak każdy w tym miejscu – odpowiedziała, próbując wyrwać się z jego uścisku.

– Akurat tutaj? Jaja sobie robisz? – Kipiał gniewem do tego stopnia, że zatopił palce w jej ramieniu.

– Nic sobie nie robię. A teraz puszczaj mnie – warknęła i wbiła paznokcie w jego dłoń tak mocno, że aż syknął z bólu. – To ty masz problem, a nie ja. Więc skoro tak, trzymaj się ode mnie z daleka i będzie po kłopocie. – Cain zabrał ręką, a ona pospiesznie odeszła.

Serca z papieruWhere stories live. Discover now