Rozdział 4 : „The lovenuts game"

Start from the beginning
                                    

-Hej, jak tam? Dał ci już spokój?- zagadał do mnie Hoya.

-Ale kto?- odparłam zdziwiona.

-Nasz lider Gyu. Przydałby mu się zimny kubeł wody, naprawdę.

-Proszę się tym nie przejmować, to nic takiego- starałam się zakończyć ten temat jak najszybciej, nie chciałam dyskutować, jeszcze tego mi brakowało, bym przypadkiem wyszła na jakąś „pannę w opałach", którą koniecznie trzeba wesprzeć, bo sama jest zbyt nieporadna.

-A, właśnie. Woohyun prosił, bym ci oddał. Nic nie zeszło, także spokojnie- powiedział Dongwoo i podał mi do rąk moją kartę, którą dałam wcześniej w klubie Woohyunowi.

-A... wasz manager?

-Nie ma prawa nazywać się naszym managerem, ale to temat rzeka i na inną okazję, tak więc wybacz, Ye Bi- wytłumaczył mi uprzejmie Dongwoo i sięgnął po miskę, i podstawił ją Zhan, bo zaczęło jej wyciekać ustami. Gdy trochę jej przeszło, zaprowadziłam ją do łazienki i przytrzymywałam jej włosy, by i siebie przy okazji znowu nie uświniła. Jednak ostatecznie pobrudziła sobie dopiero co zmienioną bluzkę, więc czekało mnie ponowne oczyszczenie Zhan, w czym mimo wszystko miałam wprawę; nie brzydziłam się ani tym, że śmierdziała jak nieboskie stworzenie nie tylko alkoholem , lecz również tymi wszystkimi niefajnościami, które wyszły tą samą drogą, którą weszły. Nie brzydziłam się również tym, że będę musiała rozebrać ją całkowicie do naga i umyć, bo sama nie była w stanie.

-Mogę zajrzeć do Yamari?- zapytał Dongwoo przez drzwi.- Też chcę pomóc...

-No właśnie co do tego, to sunbae zrobili chyba zbyt dużo i ymm... myślę, że w kwestii odpracowania długu...- próbowałam udzielić mu odpowiedzi, a równocześnie zajmując się Zhan.

-Nie wiem, czy to da radę tak po prostu załatwić!- przerwał mi Sunggyu. Był zły, więc cieszyłam się, że dzielą nas drzwi.

Ułożyłam Zhan w bezpiecznej pozycji i wyszłam z łazienki, zamykając za sobą szybko drzwi, by nei mieli wgądu.

-Zadzwonię po kierowcę i dam mu znać, że może nas zabrać, bo misja „Odwieźć CYS" już dobiegła końca- poinformował swoich kumpli i podał mi swój płaszcz, spodnie oaz buty, które ucierpiały przez którąś z członkiń CYS.

-A dziewczyny? – spytał Dongwoo.

-Dowieźliśmy je na miejsce, nie potłukły się bardziej i nie uszkodziły siebie nawzajem. W skrócie: nic im już nie grozi, więc możemy wracać do siebie.

-Ale L i Woohyun na pewno zajęli się Sungyeolem i Sungjongiem. Może nawet Hyuna pomogła. Chcesz zostawić 3 pijane dziewczyny na głowie Ye Bi? Myślisz, że ma nieograniczone pokłady energii?

-Nawet nie proś mnie o nic więcej, a jak następnym razem wyjdziecie na imprezę, to dopilnuj, by koleżanki tyle nie piły- Sunggyu zignorował chwilę słabości Hoyi, jaką był jego suport dla mojej osoby i poinstruował mnie tak, jakbym była jego jakimś znajomym, który wisi mu przysługę.- W kieszeni masz adres pralni, zarezerwujesz to na moje nazwisko, ale koszty usługi pokryjesz z własnego portfela.

-Hyung~ Proszę cię, to już o wiele za dużo. Ye Bi nie może być odpowiedzialna za każdym razem. Załatw to sobie z ZhanZhan.

-To nie jest zależne od ciebie, Hoya, więc nie kwestionuj moich sposobów załatwiania konfliktów.

-To tylko drobne nieporozumienie- dodał Hoya.

-Właśnie chciałam coś zaproponować, panie starszy, ale obawiam się, że mogłabym wyjść na jakąś marudną królewnę, jednak pański kolega utwierdził mnie w przekonaniu, iż mogę zaryzykować i nie zawaham się tego zrobić.- poinformowałam Kim Sunggyu. Dongwoo zagwizdał z uznania, a Hoya sunbae posłał mi delikatny uśmiech.

Can You Smile? (Sequel) ( ̳͒•ಲ• ̳͒)♪Where stories live. Discover now