18. Plan prawie idealny

17.4K 988 99
                                    

~ Miley ~

 - Szybciej! - szepnęła Megan, podążając wzdłuż ściany, jakby chciała się w nią wtopić.

Podążałam za nią, choć cały czas byłam ostrożna. Nie mówiłam jej tego, ale nie ufam jej do końca. Przecież mnie oszukała.

Zatrzymałam ją, kiedy zauważyłam na korytarzu jakiś cień.

Był to dobry ruch, zważywszy na to, że po chwili zza rogu wyszła jakaś wampirzyca.

 - Może nie szybciej, tylko ostrożniej? - syknęłam cicho.

Szatynka skinęła głową z cichym westchnięciem.

 - Nie bądź na mnie zła - poprosiła.

Nie odpowiedziałam. Nie mogłam. W tamtej chwili najchętniej bym krzyknęła, ale uniemożliwiła mi to dłoń, która zakryła moje usta.

 - Zamknij się, moda - zganił mnie mój oprawca.

Spojrzałam na niego spod byka, a potem ugryzłam w rękę.

 - Za co to!? - pisnął Harley.

 - Wystraszyłeś mnie! - odparłam. - Co tu robisz?

 - Pomagam ci w ucieczce, rzecz jasna - uśmiechnął się lekko. - A Meg...?

Spojrzałam na dziewczynę, która wpatrywała się zmieszana w czarnowłosego.

 - Ja też - odparła.

 - No dobra. Koniec pogaduszek. Musimy się stąd wydostać, prawda? - wtrąciłam się.

Znajdowałam się między dwoma wampirami i gdyby nie fakt, że zależy od nich moje życie, najchętniej zwiałabym gdzie pieprz rośnie.

 - Znajdujemy się na drugim piętrze. Na parterze ma odbyć się wieczorem uroczystość, a teraz trwają tam przygotowania - oznajmił wampir.

 - Nie przejdziemy... - mruknęłam. A było tak wspaniale!

 - Może da się coś z tym zrobić... - złotooki potarł sobie podbródek. - Zaraz wrócę.

Po tych słowach dosłownie rozpłynął się w powietrzu, choć co się dziwić. Super szybkość robi swoje.

Nie minęło nawet dziesięć sekund, a mężczyzna już wrócił.

Trzymał w dłoni swój szary T-shirt.

 - Mam pewien pomysł - powiedział i zbliżył się do mnie o krok.

 - Hola, hola - cofnęłam się nieco. - Wolnego.

Chłopak przewrócił oczami.

 - Jeśli założysz tą koszulkę, możliwe, że twój zapach nie będzie tak mocno wyczuwalny.

 - Myślałam, że to działa tylko u wilkołaków - uniosłam brew.

To prawda. Nigdy nie dowiedziałam się o wampirach niczego innego, niż tego, że posiadają moce podobne do wilkokrwistych, piją krew oraz, że są na maksa niebezpieczne.

A teraz się nagle dowiaduję, że mają zapach?

 - Kobieto, załóż to i nie marudź - poleciła czekoladowo oka.

Mruknęłam coś niezrozumiałego, ale posłusznie narzuciłam na siebie za duże ubranie.

 - Świetnie. Teraz jeszcze tylko przemycimy cię na dół i pójdziemy do wyjścia.

Megan stanęła obok mnie, a Harley szedł z przodu, dość blisko, aby mnie nie odsłaniać.

Hah, czuję się jak zbiegły więzień.

Bez problemu przedostaliśmy się na pierwsze piętro, ale kiedy tylko pojawiliśmy się przed schodami prowadzącymi na parter, mina mi zrzedła.

Ile tu jest wampirów!?

Kiedy stanęłam na ostatnim stopniu, dopiero teraz wyczułam ten zapach.

Rozejrzałam się niepewnie na stoły z przekąskami.

Wszystko składało się w większości tylko z krwi.

Powstrzymałam odruch wymiotny i podążyłam dalej za chłopakiem.

 - Och, Har - podeszła do nas dziewczyna niewiele starsza ode mnie, choć dzięki swojemu mocnemu makijażowi wyglądała na o wiele starszą. - Dzisiejsza noc wciąż aktualna? - wydęła usta w dziubek.

 - Monic, dobrze wiesz, że się z tobą nie umawiałem - krwiopijca przewrócił oczami. - A poza tym, masz dopiero siedemnaście lat.

WTF!?

Jeśli ja wyglądam na siedemnastkę i bez makijażu, to zrozumcie moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się ile ma ta dziewczyna.

Ona wyglądała nawet doroślej od Harleya, rozumiecie!?

Zaczęłam niekontrolowanie dławić się powietrzem tak, że tapeta spojrzała na mnie krzywo.

 - A ty kim jesteś? - zapytała od niechcenia, jakby nie zainterosowała jej moja osoba, ale była mną jednocześnie bardzo zaciekawiona. Spojrzała na mnie od góry do dołu. - I czemu nosisz męskie ubrania?

 - To T-shirt Harleya - odparłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.

 - Co!?

Monic wydarła się tak głośno, ze zwróciło to uwagę wampirów przebywających na parterze.

 - Ukradłaś mi mojego chłopaka!

 - Technicznie rzecz biorąc, on nawet cię nie kocha, a poza tym... - zanim zdążyłam skończyć swoją wypowiedź, pinda rzuciła się na mnie z pazurami.

Dwa dni temu, kiedy się poznaliśmy, Harley wspominał mi o tej dziewczynie. Powiedział, że się go uczepiła, chce się z nim przespać i tak właśnie odzyskać wolność, bo podobnie jak ja, jest zakładniczką.

No ludzie, ale żeby od razu z pazurami!?

Powstrzymałam siłą woli warknięcie.

No co? Byłam wychowywana przez wilkołaki.

Oczywiście poradzenie sobie z nią było bułką z masłem, zważywszy na to, że trenowałam walkę wręcz.

Przerzuciłam ją sobie przez ramię, a tapeta padła jak długa na ziemię.

 - Ty psycholko!

 - Dość! - podniosłam swoje przerażone spojrzenie na właściciela krzyku. Tak, to z pewnością był władca klanu.

Że też akurat musiała pojawić się ta dziewczyna!

Monic szybko podniosła się z podłogi i podbiegła do wampira, jakby on miał ją pogłaskać po główce i powiedzieć, że to nie jej wina. 

Ta. Wzorowy właściciel, co?

 - Panie! Ta dziewczyna mnie zaatakowała! Jest niebezpie... - cokolwiek chciała powiedzieć, już nigdy tego nie skończy.

Krwiopijca bez żadnych skrupułów skręcił jej kark, a ta padła nieżywa, mając otwarte i pełne przerażenia oczy.

 - No, jeden problem z głowy... - mruknął krwistooki, a potem zwrócił swoje spojrzenie na mnie. - Plan prawie idealny, przyznaję. Szkoda, że już nie będziesz miała okazji go ponowić.

Po tych słowach zaczął do mnie podchodzić, a ja już czułam, że to mój koniec.

Nie znam go ✔Where stories live. Discover now