16. Ty też!?

17.4K 1K 97
                                    

~ Miley ~

Znowu szłam tym samym korytarzem, znowu do tego chorego psychicznie idioty.

Skoro nie chce pić teraz mojej krwi, to o co mu chodzi? I jaka znowu niespodzianka?

Jeden ze strażników zapukał do drzwi od gabinetu władcy i wszedł, a drugi popchnął mnie lekko, abym weszła do środka, co też uczyniłam.

- Co... - przerwałam, mrugając kilkukrotnie. Nie może być.

Za biurkiem siedział sobie, jak nigdy nic wampir, a przed nim...

Co tu się dzieje!?

Zatrzymałam się gwałtownie i nic nie wskazywało na to, że się ruszę.

Osoba na krześle odwróciła się w moją stronę, a ja głęboko nabrałam powietrza.

Jak to w ogóle możliwe!?

- Widzę, że niespodzianka się udała - krwiopijca uśmiechnął się cynicznie, ukazując wydatne kości policzkowe.

Nic nie odpowiedziałam.

Chciałam rzucić jakąś ripostą, ale moje usta nawet się nie poruszyły.

Zamiast tego były jedynie lekko uchylone, co sugerowało moje zdziwienie się.

Osoba wstała, a w jej oczach mogłam dostrzec kpinę.

Zaczęła do mnie podchodzić, ale ja dałam krok w tył, przez co wpadłam na pijawkę za mną.

- Myślałam, że chociaż tobie mogę zaufać... - oznajmiłam, a mój głos był bliski załamania się.

- Proszę cię - ten głos pełen kpiny był jeszcze gorszy niż wysysanie ze mnie krwi. - Na prawdę myślałaś, że jestem po twojej stronie?

- Myślałam, że się przyjaźnimy - do moich oczu zaczęły napływać łzy, a dolna warga lekko drgać. - To było zaplanowane od samego początku?

- Każdy krok - zdrajca skinął głową. - Oprócz mate, ale to da się znieść.

- Nie chciałbym wam przerywać tej jakże nudnej konwersacji - włączył się mężczyzna - ale masz chyba coś do załatwienia, prawda, Megan?

- Tak, panie - skinęła głową.

Szatynka spojrzała na mnie ostatni raz i wyminęła mnie w drzwiach.

- A co na to powie Ryan? - zapytałam, zanim kompletnie zniknęła mi z punktu widzenia.

- Ten szczeniak nie ma nic do powiedzenia - odparła niewzruszona.

Aż nie mogę uwierzyć, że potrafiła zagrać taką miłą dziewczynę.

Ona się wykrwawiała... Gdyby nie Ryan na pewno by już nie żyła. Potrącili ją i zostawili umierającą tylko po to, aby wszystko było wiarygodne?

I kolejna osoba mnie zawiodła.

Teraz został mi tylko Ryan.

- Megan jest wspaniałą poddaną - kasztanowłosy uśmiechnął się kącikiem ust w moją stronę. - Jest człowiekiem, ale chce zostać jedną z nas, więc musi trochę na to zapracować.

Przełknęłam gulę w gardle.

- Dlaczego mi to wszystko mówisz?

Mężczyzna skrzywił się, jakby nie zrozumiał pytania.

- Umrzesz tak czy siak. Nie ma znaczenia, czy ci to powiem, czy też nie.

- Najwyraźniej ma - spróbowałam grać na dwa fronty. Z jednej strony go zagadać, a z drugiej porozumieć się z Bretem.

- Nie, nie ma - odparł.

- Ale mi to powiedziałeś, więc raczej tak - wzruszyłam ramionami, próbując brzmieć wiarygodnie.

- Chciałem ci trochę potruć życie, zanim cię osuszę z krwi.

- Nie zrobisz tego - krwistooki uniósł pytająco brew.

- Słucham?

- Nie zabijesz mnie - powtórzyłam.

- A to niby dlaczego? - nie ukrywał swojego zdziwienia.

Wow, nieźle mi idzie.

- Bo mój mate tu przyjdzie i mnie uwolni - oznajmiłam pewna siebie.

- Akurat. Wierzysz, że on cię kocha?

Spuściłam wzrok, udając żal z wypowiedzianych przez niego słów, choć naprawdę bolały.

~ Bret - powiedziałam w myślach.

~ Miley, malutka. Gdzie jesteś? Nic ci się nie stało? - zasypywał mnie masą pytań.

Ta jego czułość jest urocza.

~ Nie, nic, jak na razie. Nie wiem, gdzie jestem, ale to główna siedziba wampirów - mruknęłam. - I jest tu... - zawiesiłam się na moment. Mam mu powiedzieć, że Megan jest szpiegiem? Przecież od razu powie wszystko Ryanowi, a mój przyjaciel będzie miał przez to złamane serce - ich władca. Brat tej kobiety, którą zabiłeś, kiedy mnie po raz pierwszy spotkałeś.

~ Pamiętasz? Lekarz mówił, że straciłaś pamięć.

- Czemu nic nie mówisz? - zapytał chłopak.

- Bo słowa nie wyrażą, jak wielkim idiotą jesteś - prychnęłam, spoglądając na niego.

Czerwone oczy pojaśniały złością.

- Jak śmiesz się do mnie odzywać w taki sposób!?

- Jak? Tak. Nie słyszałeś?

Krwiopijca oblizał kły.

- Jeszcze trzy dni, spokojnie. Zdąrzysz się nacierpieć - mruknął, wykorzystując super szybkość, zbliżając się do mnie i przygwożdżając mnie do ściany.

Wpił mi się w szyję, jak na pijawkę przystało.

~ Bret, znajdź mnie - poprosiłam, a potem oczywiście urwał mi się film.

Nie znam go ✔Where stories live. Discover now