Na sali nikt go nie oceniał. Był sobą w tej najczystszej i najdelikatniejszej postaci. Był tym Jiminem, który na co dzień siedzi cicho gdzieś w zakamarkach serca i tylko czeka, aby się uwolnić, wyjść z klatki, jednocześnie nie pragnąc rozgłosu.

Piękno ukazane większej ilości osób powoli traci na wartości, powszednieje.

Słysząc kolejne takty muzyki, poruszał się spokojnie, jednocześnie zdecydowanie, bo wiedział, że tylko w taki sposób będzie wolny. Bez złośliwych komentarzy, bez jadowitych uśmieszków. Nawet jego własne ciało mu nie przeszkadzało, bo nie miało nic do gadania, gdy dusza latała gdzieś w powietrzu. Pochłonięty tańcem nawet nie zauważył, że ktoś mu się przygląda.

Yoongi po prostu stał i nieustannie obserwował wszystko to, co dane mu było ujrzeć. Przecież to był właśnie on, Jiminie. Ten karzełek, o którym krążyło tyle nieprzyjemnych plotek dotyczących absolutnie wszystkiego. Figury, poruszania się, fryzury, nóg, dłoni, głosu, zachowania...

To wszystko gdzieś się teraz zatraciło, a on sam czuł, że to nie prawda.

Wyglądał nieziemsko, tak lekko i dokładnie, jak motyl, o którym można było usłyszeć w akompaniamencie. Nie mógł się powstrzymać przed wejściem głębiej do sali, a wtem oparł się o ścianę przy drzwiach i oglądał dalej, zaś kiedy piosenka dobiegła końca, a wraz z nią układ... Po prostu zaczął bić mu brawo.

Gdy wszystko ustało, a wraz z końcem usłyszał klaskanie, zaskoczony Jimin obrócił się w kierunku źródła dźwięku. Natychmiast się spiął i z pokaźnym rumieńcem podszedł szybko do telefonu, aby wyłączyć muzykę. Po tym nie poruszył się ani na krok, wciąż ściskając urządzenie w dłoniach.

Chciał zniknąć, bo ktoś go widział w jego najpiękniejszym momencie. Wtedy, gdy był cały na wierzchu

-To było świetne! - krzyknął bez chwili wahania. -Nie wiedziałem, że tańczysz, ale jeśli robisz to w ten sposób, to rób to częściej! - uśmiechnął się szeroko, po czym odbił plecami od ściany, aby do niego podejść.

Blondyn obrócił delikatnie głowę w jego kierunku. Nadal się nie poruszał. Oddech spłycił do niezbędnego minimum. Nie chciał pochwał i litości. Chciał swojej samotni, która została naruszona

-Nie mów tak, hyung - wyszeptał ledwie słyszalnie.

-Nie potrafię, muszę to powiedzieć - stwierdził, po czym wyciągał rękę w jego kierunku i poczochrał mu nią włosy. -Dobra robota, Jiminie.

-Nie mów tak, rozumiesz? - powiedział już nieco głośniej, unosząc głowę do góry. Na jego twarzy pojawił się grymas. To co tutaj robił, według niego nie było ani piękne, ani wzniosłe. Po prostu było. Tańczył sam dla siebie, nie dla pochwał.

Dlatego uważał że to co mówił starszy, było z litości nad taką tłustą świnią

-Nie rozumiem dlaczego - skrzywił się, cofając rękę, po czym je obie schował do kieszeni spodni, gdyż bluza dalej leżała gdzieś na trybunach.

-Po prostu tak nie mów. Nie chcę komentarzy z litości, rozumiesz hyung? Co to tutaj zobaczyłeś... zapomnij, dobrze? - spojrzał na niego ze smutną nadzieją w oczach. Przecież gdyby ktoś się dowiedział o tym że tańczy, życia by nie miał.

-Jakiej litości? - otworzył szerzej zdumione oczy. -Nie chce zapominać, naprawdę mi się podobało - odparł, a na jego usta wkroczył ponownie szeroki uśmiech. -Ale nikomu nie powiem, jeśli tak ci na tym zależy.

-Nie mów, proszę. Jeśli ktoś się o tym dowie, nie będę mieć życia – przyznał, szybko zgarniając swoje rzeczy. -Idziemy? Pewnie długo na mnie czekałeś...

How your love could do |Yoonmin| [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now